piątek, 2 maja 2014

Niebiesko mi :) Serum Dermedic

Z firmą Dermedic miałam styczność w tamte wakacje. Kupiłam krem do skóry suchej z SPF 30. Byłam bardzo zadowolona z tego produktu. Pokuszona kilkoma ciekawymi opiniami i zdenkowanym serum zaczęłam się czaić na niebieskie serum Dermedic Hydro.Hydrain Hialuro.


Bardzo ładna szklana buteleczka. Ma piękny niebieski kolor, który widać w koszyczku z kosmetykami. Niestety aplikator nie jest zachwycający. Pipetka, która nabiera dobrą ilość produktu, ale cała jest oblepiona, więc wychodzi go o wiele więcej niż byśmy chciały.

Konsystencja produktu jest bardzo lejąca, ale nie lekka. Zostawia bardzo tłustą warstwę, dlatego nie nadaje się na skórę wciągu dnia. Nie można go niczym przypudrować, normalnie się świecimy i już. Dodatkowo odczuwałam, ze makijaż nałożony na serum jest jakby 'ruchomy' podkład nie zastygł, tylko lepił się jak się dotknęło policzka.

Na noc sprawdzało się świetnie. Bardzo mocno odżywia i nawadnia skórę. Trzyma się, odżywia przez całą noc i skóra rano jest promienna, wybielona i miękka. Nie spina się tak szybko po umyciu twarzy jak po zwykłym kremie. Świetne, wartościowe i odżywcze.

Jego skład jest bardzo dobry. Zawiera olej migdałowy (na 5 miejscu) moja skóra bardzo się z nim lubi. wizaż

Pozdrawiam :)

czwartek, 1 maja 2014

Jednak nie? Odżywka Garnier

Pielegnacja moich włosów, jest dość prosta. Codziennie myce, odżywka, serum na końcówki. Maska około 2-3 razy w tygodniu, olej na końcówki i wcierka w skórę głowy. W sumie nic wielkiego. Od maski wymagam chyba najwięcej. Ma odżywić moje włosy na maxa. Odżywka jest dla mnie czymś w rodzaju codziennej ochrony. Ma pozostawiać moje włosy nawilżone, nie spuszone i lśniące. Jak sprawdziła się odżywka z Garniera, która kocha 99%blogerek?


Żółte, 200 ml opakowanie z bardzo ładną grafiką. Od razu wiemy co jest w produkcie, niczego nie trzeba szukać na odwrocie i wczytywać się co i do czego. Cena produktu to 8 złotych, dostaniemy go wszędzie, ale półki czasami bywają puste. :)

Zapach jest dość maślany. Nie czuję w nim awokado tylko masło karite. Nie jest on silny. Raczej delikatny i słabo wyczuwalny.

Konsystencja produktu jest klasyczna. Żółta maź, która nie spływa z włosów. Nakłada się równomiernie i na szczęście się pieni. Bardzo lubię jak odżywka delikatnie się pieni. Mam wtedy pewność, że żaden włos nie został pominięty.

Efekt na włosach. Po wielu recenzjach spodziewałam się wielkiego WOW. Okazało się, że moja czupryna reaguje całkowicie odwrotnie. Rozczesanie włosów nie jest aż tak problemowe. Delikatnie TT rozplątuje kołtunki, które się tworzą podczas mycia. Końcówki włosów, są tak mega spuszone, że muszę użyć podwójną porcję olejo -jedwabiu.  Włosy niby są miękkie, ale sztywne i nie chcą się układać. Po całym dniu, moje włosy są napuszone i wyglądają na takie zmęczone. Po prostu nie będzie z tego miłości.

No niestety, nie wszystko co sprawdza się u wszystkich sprawdza się u mnie. Tak już bywa. Dalej muszę być fanką Pantene dla włosów zniszczonych, bo ciągle jest numerem jeden.

Pozdrawiam :)