wtorek, 29 kwietnia 2014

Garnierowy micel.

Kucie na blaszkę to najgorsze co może być. Ciągle wyszukuję sobie 1000 innych zajęć i pomiędzy ustawami do przeczytania a notatkami pokusiłam się o napisanie notki na temat nowości jaką jest płyn micelarny z Garniera.


Opakowanie to bardzo duża, 400 mililitrowa butla z twardego plastiku z porządnym zamknięciem, które nie odpadło, nie popękało i nie przeciekało. Koszt to okolice 15 złotych. Myślę, że za tę pojemność i 200 użyć to nie tak drogo.

Kosmetyka ma klasyczna, wodna konsystencje. Niby jest bez zapachowy, ale początkowo delikatnie pachniał 'kosmetykiem', a teraz (pod koniec opakowania) pachnie bardziej intensywnie. Nie jest to smród, ale zaczęło mi się 'rzucać' w nos, ze on ma jakąś won.

Używam produktu już ponad miesiąc i jeszcze trochę mi zostało, Ja nie oszczędzam i leję na wacik, czasem aż za dużo. Ja demakijaż wykonuję z mydłem/żelem i wodą. Nie wyobrażam sobie zmywać makijażu twarzy takim płynem. Czułabym się brudna. Dlatego wykonuje nim ostatni krok, czyli tonizuję i domywam resztki podkładu z linii włosów itd. Kiedy używam tuszu niewodoodpornego wtedy zmywam oczy tym płynem. Nasączony wacik przykładam i trzyma dłuższą chwilkę, żeby produkt mógł zadziałać. I działa. Bardzo fajnie ściąga tusz, bez efektu pandy. Szybka akcja jednym słowem.

W odczucia na twarzy jest bardzo delikatny. Nie ściąga skóry, relaksuje ją i odpręża po myciu. Nie przesuszył mnie. W kontakcie z oczami też sprawdza się świetnie. Nic mnie nie szczypało, nie było reakcji uczuleniowej.

No przyznam, że ostatnio zakochuję się w firmie Garnier, zwłaszcza w ich produktach do twarzy. Bardzo udany produkt, za nie wielkie pieniądze w porównaniu z pojemnością. Nie wiele się różni od płynu micelarnego z BeBeauty. Ma lepsza butelkę,jest większy i zmywa tak samo.

Pozdrawiam :)

niedziela, 27 kwietnia 2014

Idealny Balsam pod prysznic Eveline!

Wydaje mi się, że wielkie Bum na balsamy pod prysznic dawno minęło, olejek arganowy wszystkim się znudził i ogólnie nie są to już tak pożądane okazy ze sklepowych półek. A jednak nie! Bardzo nie podobał mi się balsam pod prysznic Nivea, olejek arganowy sprawdzał się, ale szału nie robił i był to kosztowny zakup. Szperając po drogerii znalazłam coś super!


Eveline przyszło z nową odsłoną swojej wersji Argan Oil dla skóry suchej. Jak zwykłe 3w1, ich ulubiony 'chwyt',który działa. 300 ml butla, z pompką chowa w sobie delikatnie kremowe mleczko. Jest ono rzadkie, ale nie spływa z ciała, jest łatwiej je rozsmarować i spłukać. 

Dodatkowo piękny, lekko orientalny zapach perfum. Cudowny. Utrzymuje się na skórze bardzo długo. Kiedy używam go rano, później tylko delikatnie spryskuję ciało mgiełką, żeby zapachy nie wymieszały się i nie drażniły. Wszystkie ręczniki pachnął tą wonią. 

Produkt nawilża, ale nie tak intensywnie jak gęste masło do ciała. Jeśli stosujemy go codziennie nie mamy problemu z suchością. Skóra po użyciu jest miękka, gładka,ale nie naoliwiona parafiną (jak po Nivea). Używam tylko tego balsamu od miesiąca i zostało mi go już niewiele. 

Polecam wszystkim, którzy nie mają czasu na balsamowanie, zwłaszcza na nadchodzące lato myślę, że ten produkt sprawdzi się rewelacyjnie, bo się nie klei, wchłania i dziękuję, jestem nawilżona. O!

Pozdrawiam :)

sobota, 26 kwietnia 2014

Zdrobycze Rossmannowe i inne takie takie. :)

Zakupowe szaleństwo trwa inie chce się skończyć. Dawno nie robiłam takiego wpisu o tym co kupiłam. Pokazywałam 'Zastępców', ale jakoś mi się uzbierało tych drobiazgów, a reszta już w denku itd itd. Pokazuję i nie gadam.


Rossmann -49%, nie będę się tłumaczyć. Warto było skorzystać i wpadł do mnie podkład Loreal True Match w kolorze N1 Ivory. Bladziutki, idealny dla mnie. Do kompletu wzięłam Loreal True Match korektor w kolorze 1 Ivory. Używałam go raz, jeszcze nic nie powiem, prócz ładnego krycia. Maybelline BB Cream, produkt który już miałam i który kupiłam ponownie, bo jest nawilżający, delikatnie kryjący i ma SPF 30. Mój kolor to Fair. Używam podkładu Bourjois i pomyślałam, że skompletuję sobie cały zestaw Healthy Mix. Mam dwa korektory, podkład i puder. Mój kolor to Vanila.

Loreal True Match  N1 podkład 29,98/30ml wizaż
Loreal True Match 1 Ivory korektor około 17 złotych wizaż 
Maybelline Dream Fresh BB Ivory 12,99/30ml wizaż
Bourjois Healthy Balance Powder 52 Vanila 19.90 zł wizaż


Kolejne zakupy to dwa płyny do demakijażu od Garniera (10 zł). Bardzo fajne płyny, myślę o jakiejś recenzji porównawczej. Odżywka w sprayu Gliss Kur(9.90) tym razem w wersji czarnej z płynną kreatyną. Użyłam dwa razy i na razie sprawdza się ok. Lirene Body BB (19.90), bardzo mnie zaintrygował. Jeszcze nie używałam na całe ciało, ale zapowiada się ciekawie.


Gąbeczki do mycia twarzy Calypso, chciałam wypróbować z moim mydełkiem Allepo. Użyłam dopiero dwa razy. Rival de Loop kapsułki Hydro, bo kupuję je zawsze i uwielbiam. Kapsułki Anti-Age wzięłam na wypróbowanie.

Calipso gąbeczki do demakijażu 4,90 x 2 sztuki
Rival de Loop Hydro kapsułki 4 złote
Rival de Loop Anti-Age kapsułki 4 złote


Odżywki Garnier. Tą z Awokado już miałam, ale nie wiem czy była dobra czy nie. Wszyscy tak zachwalają to wzięłam jeszcze raz. Może się zakocham. Drugiej spodobał mi się zapach, świeży i cytrynowy.

Garnier Awokado i Masło Karite odżywka 6 złotych
Garnier Cytryna i Biała Glinka odżywka 6 złotych



Woda różana, która bardzo mnie kusiła już od dawna, ale nie chciałam jej kupować przez internet. Znalazłam ją w małym sklepiku na Al. Solidarności koło kina Femina. Kremik z Garnier przyciągnął mnie słodkim opakowaniem i niska ceną.

Woda różana 15 złotych
Garnier Hydra Adapt Odżywczy krem- balsam 8złotych


Kosmetyki Bubuszki Agafii bardzo mnie do siebie ciągną, zwłaszcza po masce drożdżowej. Dlatego kiedy zobaczyłam je stacjonarnie w małym sklepiku (Al. Solidarności, koło kina Femina) kupiłam cały zestaw to twarzy. Jest tu krem na dzień, na noc i serum do 35 roku życia, mam nadzieję, że mi nie zaszkodzi.

Strasznie się jaram, że znalazłam sklepik z rosyjskimi produktami. Nie mają za dużego wyboru, ale jak widać można znaleźć coś ciekawego.

Receptury Babuszki Agafii Nawilżający krem do cery suchej i wrażliwej z jonami srebra 40ml/15zł  na dzień i na noc
Receptury Babuszki Agafii serum do 35 roku około 20 złotych


No i coś do czego przymierzałam się bardzo długo, czyli mydła na bazie oliwy z oliwek. Nie wierzyłam, że mają jakieś mega wielki zdolności odżywcze, myliłam się i moja skóra musiała to przeboleć. Kupiłam je na allegro wraz z masłem Shea rodzaj grecki. Pachnie cukierkami i jest cudowne!

Mydło ALEPPO z czerwoną glinką SKÓRA NACZYNKOWA
Mydło ALEPPO z olejem z CZARNUSZKI / CZARNUSZKA
Mydło ALEPPO z różą damasceńską 100g NAJEL - SYRIA
MASŁO SHEA naturalny balsam do ciała GRECKI tanio

Przyznam, że straszna nudziara ze mnie. Kupuję bardzo dużo pielęgnacji, a kolorówki praktycznie w ogóle. Dzięki promocji w Ross mogłam się rzucić na kilka ciekawszych produktów, które wołały mnie z półki. Czekam na następny tydzień, żeby powiększyć moją kolekcję tuszy.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Wesołego Jajeczka ! :)

Witam wszystkich w ten Wielkanocny poranek! Właśnie odeszłam od stołu i ledwo prytaszczyłam się do komputera, żeby złożyć wszystkim odwiedzającym najserdeczniejsze życzenia!

Zdrowia, szczęścia pomyślności, pogody ducha i dużo łask od Zmartwychwstałego Jezusa!

pozdrawiam i jeszcze aż wesołych!

piątek, 18 kwietnia 2014

Nawilżanie z Cetaphil'em

Przygotowania do świat pełną parą. Mama kończy spody do mazurków, a ja urwałam się ze sprzątania. w tak zwanym między czasie opiszę działanie mojego ulubionego ostatnio kremu, który niestety mi się kończy.


Firmę znają wszyscy z emulsji do mycia twarzy w szerokim opakowaniu, ale o tym kremie wspominała (chyba) Maxineczka na YT. Pomyślałam sobie 'O! Używam kremu takiego jak gwiazdy'. Nie jest on drogi, bo cena 30 złotych za krem o pojemności 75ml, to bardzo dobre połączenie.  Tubka, która ma taką samą szatę graficzną jak wszystkie produkty Cetaphil jest ze średniej twardości plastiku, który umożliwia nam wydobycie produktu bez większych problemów. Otworek w zakrętce ma średnicę około 0,5cm, więc jest pokaźnych rozmiarów i trzeba uważać, żeby nie wylać za dużo, kiedy tuba jest pełna. Zawsze można odkręcić nakrętkę i wyciskać bezpośrednio z opakowania.

Konsystencja produktu jest lekka, ale gęsta. Nałożony na twarz momentalnie zaczyna się rozgrzewać i robi się go więcej. Dlatego wystarczy bardzo mała ilość (wielkość groszku), żeby pokryć każdy zakamarek naszej twarzy. Ja używam produktu na dzień i na noc, dlatego wieczorową porą nakładam sobie dwie dawki mazidełka. Wchłanianie produktu, tu zaczynają się schodki. Kiedy mamy czas to produkt możemy spokojnie używać, bo potrzeba mu trochę czasu. Niestety na twarzy produkt zostawia warstwę, która delikatnie się świeci. Po przypudrowaniu makijażu, wszystko wraca do normy. Zapach produktu jest bardzo delikatny, praktycznie żaden.

Przeznaczenie kremu to skóra sucha i wrażliwa., czyli taka jak moja. I krem świetnie się sprawdził. Był delikatny, ale mocno nawilżający. O dziwo jego lekka konsystencja była bardzo odżywcza. Moja cera stała się delikatna, nawilżona i bez suchych skórek. Krem świetnie działał w nocy i skóra nie jest 'niedożywiona'.


Bardzo polecam ten krem osobom, które borykają się z suchością skóry. Działa i jest świetny. Nawilża, odżywia i nie tłuści jak wszystkie kremy do skóry suchej.

wizaż

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Szarlotka w słoiku! Farmona

Ciasta to moje największa słabość. Zwłaszcza te domowe, najlepiej które sama upiekę. Uwielbiam ulepszanie przepisów, ale niestety szarlotki nie da się ulepszyć, a jej zapach jest niepowtarzalny i ciężko go uchwycić... w maśle do ciała. Farmonie się udało!


Masło szarlotkowe jest zamknięte w zgrabnym słoiku, o pojemności 200 ml i w cenie około 14 złotych. Grafika przyjemna dla oka, bardzo dobrze zapisana nazwa produktu, nie trzeba szukać w opisie z tyłu. 

Zapach to prawdziwa, słodka, śmietankowa uczta dla nosa. Świeżo wyciągnięty z pieca 'kuch'jeszcze parujący z bitą śmietanką,która rozpływa się pod wpływem temperatury. Nie muszę pisać, ze bywałam głodna jak go używałam. 

Samo używanie to była poezja. Konsystencja produktu w kolorze lekko kremowym, nie smużyła po nałożeniu. Cudownie nawilżała ciało, szybko się wchłaniała, a skóra pozostawała miękka. Rano nie czułam ściągnięcia, tylko delikatną powłoczkę pachnącą cynamonem. Odżywienie skóry to zasługa całkiem niezłego składu jak na masełko z drogerii (na drugim miejscu masło shea).

Polecam to masełko z całego serca. Myślę, że sięgnę po inne zapachy.Nie przeszkadza mi to,że jest ono słodkie i jest wiosna.Ja lubię otulające balsamy i masła,które umilają mi zasypianie. 

Pozdrawiam :)

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozświetlony Rimmel Wake Me Up!

Podkłady i kremy BB goszczą u każdej kobiety. Ja nie mam wielkich wymagań. Potrzebuję tylko koloru, który będzie bardzooo jasny. To dla mnie najważniejsze kryterium. Niestety na naszym rynku coś ciężko z odcieniami dopasowanymi do słowiańskiej karnacji. Dzisiaj o osławionym podkładzie z Rimmel Wake Me Up! Jak się sprawdził na mojej suchej i jasnej skórze? Zobaczcie same!


Jak widać moje opakowanie trochę już przeszło. Ma pojemność 30 ml, czyli standardową. Szklana buteleczka i kolorowy korek przyciągają oczy na półce w drogerii. Koszt to okolice 40 złotych. Ja swój kupiłam bardzo dawno temu. Produkt zawiera SPF 15, więc delikatnie odbija światło na zdjęciach. 

Wydajność produktu była bardzo dobra. Nie wiem jak kobiety na YT potrafią zużyć podkład w 2-3 miesiące. Ja swój miałam pół roku i nie zmienił konsystencji i koloru. Pompka aplikowała dość sporo produktu, więc ja używałam jej pół dla odpowiadającego mi efektu lekkiego krycia. 

Krycie produktu jest dość delikatne, ale można je stopniować i dalej wygląda to naturalnie. Konsystencja jest dość gęsta i ma w sobie drobinki, które są mini mini i mają srebrny kolor. Na twarzy praktycznie ich nie widać, chyba że ktoś stoi 5 cm od twarzy to wtedy może zauważy :)

Mój kolor to 100 Ivory, który w opakowaniu wygląda na pomarańczowo-bezowy. Kiedy wyciśniemy go na rękę dalej jest ciemny, ale w kontakcie z twarzą zaczyna się rozjaśniać i dopasowywać do koloru skóry. Niestety trzeba bardzo dobrze go rozetrzeć w okolicy włosów, bo potrafi się bardzo nieładnie osadzić na meszku i robić pomarańczowe odcień. Nie zauważyłam, żeby zmieniał kolor w ciągu dnia. Ja mam zawsze pełno skórek na twarzy, ale jego delikatnie nawilżająca formuła nie podkreśla ich.


Ja swoją twarz zawsze delikatnie przypudrowuję, najczęściej pudrem sypkim transparentnym. Pod nim podkład trzyma się cały dzień i przy wieczornym demakijażu jest na waciku. To chyba najlepszy test na trwałość produktu. 


Jak widać, jego krycie nie jest zbyt mocne, ale to zależy od warstw, które nakładamy. Nie polecam go dla skóry tłustych, bo będzie zwiększał świecenie skóry, przez swoje drobinki. Na lewym zdjęciu pięknie widać jak rozświetlił skórę na kości policzkowej. 

Bardzo lubię ten podkład. Może kiedyś kupię go znowu, bo jego odcień odpowiada mojej skórze, wygląda naturalnie i bardzo rozświetla moją twarz. Podoba mi się efekt jaki daje! Dopiero na zdjęciach zobaczyłam, jak on pięknie wygląda. 

Pozdrawiam :)

czwartek, 10 kwietnia 2014

Natępcy+zakupy+mini recenzje+zapowiedź co będzie?

Było denko to czas na zastępców w mini recenzjach i małą zapowiedź co się pojawi większym opisie za jakiś czas. Nie było dawno zakupów, więc będzie takie małe nadrobienie zaległości.


Z szamponu Timotei przeskoczyłam na zestaw Lśniący Blask tej samej firmy. Szampon bardzo fajny, ale odzywka już mniej. Rozpoczęłam używanie dwóch masek. Biovax z olejami bardzo fajnie pachnie i działa na włosach. Babuszka Agafia maska drożdżowa potrzebuje więcej czasu na działanie. Będzie o nich więcej.


Do zabezpieczania końcówek wybrałam dwa produkty. O jedwabiu z GP słyszałam bardzo dużo i byłam go bardzo ciekawa, więc zakupiłam w promocji w Rossmannie za 7 złotych. Argan Oil z Bioelixiri kupiłam w Hebe za 6 złotych. Jest malutkiej pojemności, 20 ml, ale sprawdza się bardzo fajnie na mokrych włosach. Wspominałam, że zawsze odkupuję lakiery Taft i tym razem padło na czarny o sile 5. Niestety lekko skleja, jeśli spryskamy za blisko, ale dobrze utrwala. Nowe dziecko Schwarzkopf Essence Ultime, produkt ochronny przed gorącym powietrzem suszarki. Jeszcze nie używałam. Pojawi się jego pełna recenzja.



Avene Cicalfate kupiony przypadkiem, bo nie doczytałam która to wersja. Ten jest na podrażnienia. Zużyję go na spaloną skórę w lecie. Kupię tę wersję gęstszą w metalowej tubce. Dermedic serum do skóry suchej. Bardzo przyjemny produkt, o którym napiszę oddzielny pościk. Cetaphil krem intensywnie nawilżający mój ulubieniec ostatnio. Alterra krem z aloesem, pokusiłam się, ale na razie  nie jestem do niego przekonana, bo trochę ściąga skórę. Maseczki BingoSpa jedna nawilżająca z awokado, a druga oczyszczająca błotna. Bardzo przyjemne maski w wielkiej pojemności 150g.


Isana żel pod prysznic pachnie porzeczkami i nie wysusza skóry. Facelle Intim wersja niebieska, jest lepsza od różowej, ale jak go skończę, to wracam do Lirene. Zróbsobiekrem peeling z nasion malin. Miałam trzy te peelingi i śmierdzą, słabo ścierają i uciekają po ciele.


Idzie lato, więc powrót do systematycznego używania produktów Eveline. Masełko do ciała z Farmony o zapachu szarlotki bardzo pięknie pachnie. Zużyję!


Dwa kremy do rąk z Kamila. Mam je po raz pierwszy i bardzo mi się podobają. Jeden (pomarańczowy) noszę w torebce, a drugi leży na biurku. Rexona kuleczka, ładnie pachnie, całkiem chroni, ale długo się wchłania. Dermatix, będzie o nim więcej.


Eweline utwardzacz tani produkt, ale jeszcze mnie nie przekonał. Muszę go dłużej poużywać. Kolejna z moich ulubionych odżywek do paznokci Eveline paznokcie twarde jak diament. Isana różowy zmywacz do paznokci, beznadziejny i bardzo śmierdzący.


Yves Rocher Evidence woda perfumowa. Bardzo intensywny kwiatowy zapach. Alterra pomadka rumiankowa, przepadłam i kupuję hurtowo jak jest w promocji. Najlepsza! Maybelline Affinitone, bardzo przyjemny puder, który nie nadaje mocnego koloru. Essence Get Big Lashes wodoodporna maskara, bardzo fajny produkt. Będzie o niej więcej.


Pozdrawiam :)

środa, 9 kwietnia 2014

Denko marca!

Nauka wchłonęła  mnie po całości,jednak fajnie wszystko pozaliczać w pierwszym terminie, zamiast biegania po 10 razy z tym samym materiałem. Dlatego wracam w końcu z większym wpisem, czyli z denkiem. Nie robię ulubieńców, ponieważ na bieżąco opisuję produkty, które mi się sprawdzają lub nie i nie chcę mielić tych samych rzeczy 10 razy, bo to nie ma za dużego sensu. 



Timotei Szampon Wymarzona Objętość- bardzo lubię ten szampon. Jest delikatny dla moich włosów, dobrze je oczyszcza i delikatnie odbija u nasady. Są po nim lekkie i ładnie pachnące. Na pewno odkupię.

Pantene Szampon Aqua Light- mój ulubiony szampon z tej firmy. Włosy są po nim lekkie i pięknie pachną. Odkupie!

Pantene Odżywka Aqua Light- moja ulubiona odżywka. Jest chyba w każdym denku. Razem z szamponem sprawdza się na moich włosach idealnie. Są po niej miękkie i bardzo intensywnie pachnął, przez cały dzień. Odkupię!


Gliss Kur  Ultimate Oil Elixir Odżywka do włosów w sprayu- bardzo dobry produkt, dzięki któremu mogłam z łatwością rozczesać swoje włosy. Ma w sobie sporo olejków, które zmiękczają i nabłyszczają włosy. Kupie ponownie!

Marion Błyskawiczna Odżywka do włosów blond- bardzo słaby produkt. Duszący zapach, słabo nawilżała włosy. Nie zauważyłam poprawy swojego koloru, ani dodatkowego blasku. Spray był bardzo oporny i ciężko było pryskać, dlatego przelałam produkt go opakowaniu po GK. Nie wrócę już nigdy ;c


L'biotica Biovax Eliksir z trzema olejkami- świetnie zabezpiecza końcówki, pachnie bardziej olejem arganowym, więc jak dla mnie pięknie. Nabłyszcza i wygładza końce. Kiedyś do niego wrócę, bo miał świetne opakowanie i działanie.

Bingo Spa Maska do włosów Masło Shea i pięć alg- bardzo fajnie odżywiała włosy. Nie była bardzo wydajna, bo jej konsystencja jest dość rzadka. Jej zapach był lekko mydlany, nic szczególnego, ale włosy po niej były wystarczająco miękkie i gładkie. Nie wrócę do niej.


Schwarzkopf Taft lakier do włosów czerwony- bardzo silnie utrwalał fryzurę i nadawał blasku. Ja zawsze kupuję te lakiery i jestem z i nich zadowolona :)

Schwarzkopf Got2b spray ochronny- długo go miałam, aż pompka się zepsuła. Bardzo alkoholowy zapach. Bardziej działał jak lakier w sprayu i kiedy nałożyłam go za dużo włosy były szorstkie i matowe. Nie wrócę do tego produktu.

Delia Cameleo fioletowa płukanka- chciałam po zimie odnowić kolor swoich włosów po zimie (mam naturalny blond, nigdy nie farbowane). Niestety zamiast pozbycia się szarości nadałam lekkiego fioletu skórze głowy. Starczył mi na 5 razy. Więcej nie kupię.


Pharmaceris Lekki krem głęboko nawilżający do twarzy- bardzo fajny produkt. Świetnie nawilżał moje suche skórki. Nic mi się po nim nie działo. Starczył mi na bardzo długo. Wystarczyło pół pompki na pokrycie całej twarzy. Idealnie nadawał się pod makijaż na dzień. Cudowny. Jak nacieszę się czymś nowym to wrócę po raz trzeci. 

Rival de Loop Hydro kapsułki- najlepsze kapsułki jakie używałam. Świetnie radzą sobie z gorszymi dniami mojej skóry. Używam dwa razy w tygodniu i nawilżenie mojej skóry jest wyrównane. Powróciłam. 

BeBeauty Żel-krem do mycia twarzy- bardzo fajny produkt. Zużyłam 3 opakowania pod rząd i zaczął mnie delikatnie przesuszać. Na razie od niego sobie odpocznę. Kiedyś powrócę. 

Rival de Loop maseczka miód i migdał- delikatnie wygładzała i nawilżała, ale pachniała zbyt intensywnie. Sztucznie, słodko i mdląco. Nie kupię ponownie. 


Nectar of Nature żel pod prysznic- bardzo sztuczny zapach melona. Skóra była po nim mocno ściągnięta. Nie odkupie ponownie.

Original Source Kokos- uwielbiam te żele i koniec. Ściągają skórę, ale dla zapachu kokosa, który otula i utrzymuje się na skórze wybaczam. Odkupię.

Original Source Wiśnia i Czekolada- zimowa edycja. Ten zapach był przyjemny, ale dość przeciętny. Spodziewałam się czegoś bardziej kwaśnego, ale czekolada zasłodziła. Pewnie odkupie ;p


Nivea Natural Oil olejek pod prysznic- bardzo słabo się pienił, więc był mało wydajny. Pachniał jak olej do smażenia.Skóra była po nim lekko nawilżona, ale i tak go nie kupię ponownie.

Facelle Intim- nie widzę nic szałowego w tym produkcie. Zużyłam go z bólem, a raczej szczypaniem. Na włosach sprawdził się 'normalnie', pędzle mył 'normalnie'. Nie odkupię tej serii. 

Gilette Satin Care żel do golenia- bardzo polubiłam te żele. Są bardziej wydajne niż Isana, a w promocji można kupić za 10 złotych i wystarczy na kilka razy więcej. Dzięki niemu włoski są zmiękczone, szybciej się goli nogi i z mniejszym ryzykiem zacięcia. Odkupiłam :)


TBS masło do ciała Duo- bardzo fajny produkt o dwóch konsystencjach. Lekka nadawała się na mniej sucha skórę, gęsta na przesuszenia. Szybko się wchłaniał.Zapach ładny, ale bardzo odbiegający od klasycznej wanilii.

Bielenda masło do ciała czekolada i karmel-bardzo słodki, ale nie duszący zapach. Świetne nawilżenie i odżywienie skóry. Wrócę, bo niczym nie różni się od masła TBS, a kosztuje 6 razy mniej i jest tak samo wydajny. 

Bio-Oil olejek- zużyłam połowę, bo odziedziczyłam go po mamie, którą swędziała skóra po jego zastosowaniu. Mi nic nie było, prócz delikatnego nawilżenia skóry. Nie będę kupować tego produktu. 


BabyDream chusteczki - noszę je zawsze w torebce, do wszystkiego. Do czyszczenia rąk, butów itd. Są odpowiednio wilgotne, nie wyciąga się 10 na raz, są mokre do samego końca. Odkupiłam!

Yves Rocher krem do rąk i paznokci- bardzo lubię ten krem. Dobrze nawilża, ale jego zapach stał się dla mnie tak intensywny, że zaczęłam po nim kichać. Podejrzewam, że się przeterminował. Nie odkupię go ponownie, bo jest drogi. 

Lady Speed Stick żelowy antyperspirant- bardzo spodobała mi się aplikacja produktu. Żel szybko wsiąka i chroni skórę przez cały dzień. Odkupię. 

Garnier Invisi Cool- kupiłam, bo moja współlokatorka miała taki dezodorant i strasznie spodobał mi się zapach. Niestety kuleczka nie pachniała już tak ładnie, szybko się skończyła i długo się wchłaniała. Nie wracam. 

Dermatix maść na blizny- świetny produkt, ale bardzo drogi. Tubeczka 15g kosztuje ponad 100 złotych.Jest wart tej ceny. Bardzo wydajny produkt. Jak skończę ostatnie opakowanie zrobię oddzielny post. 


Seche Vite utwardzacz- bardzo szybko wysusza, przedłuża mani, ale gęstnieje w połowie opakowania i średnio nadaje się do użytkowania. Odkupie, ale w wersji małej. 

Eveline odżywka do paznokci SOS dla kruchych i łamliwych- bardzo ją lubię. Dzięki niej mam długie i twarde szpony, które uwielbiam. Powrócę. 

Isana zielony zmywacz do paznokci-  zmywa wszystko, nie śmierdzi, jest tani. Odkupię. 


Tiger woda toaletowa- bardzo fajny cytrusowy, ale intensywny zapach, który utrzymywał się całkiem nieźle na skórze i ubraniach. Przyjemnie się używała, ale nie kupie ponownie.

Catrice peeling do ust- bardzo go lubiłam, niestety z limitowanki. Miał bardzo olejkową, nawilżającą bazę i mocne drobinki. Odkupie jeśli pojawi się coś podobnego. 

MaxFactor 200Calorie- piękny czarny kolor, fajne wywinięcie, ale niestety szybko zaczął się obsypywać. Nie wrócę. 

Catrice Prime and Fine puder matujący- delikatnie matowił, ale nadawał satynowego wykończenia. Nie odkupie, bo jest wiele innych pudrów. 

Nivea masełko do ust - bardzo je lubię. Świetnie nawilża moje usta i inne suche skórki.Bardzo przydaje się podczas chorowania na suchy nosek. Mam zapas ;p

Bomb Cosmetics balsam do ust mango i chili- nie nawilżał, miał drobinki i bardzo mały otworek. Używałam go aż zużyłam do stóp. Nie odkupię.


W następnym poście następcy :)


sobota, 5 kwietnia 2014

'Dwa' masełka The Body Shop

Dzisiaj dobiło dna moje masło do ciała z The Body Shopu wersja Duo. Bardzo się nachodziłam za tym produktem, bo wiadomo cena nie przyciąga, a drugiego takiego nigdzie nie widziałam, nie znalazłam. Ciekawość i promocja wzięły górę.


Produkt jest zamknięty w 200 ml opakowaniu, a jego regularna cena to 70 złotych. Sporo, ale bywają promocje i można złapać za 35, tak jak ja. W środku pudełko jest podzielone na pół, jak Ying i Yang.

Zapach produktu nie jest waniliowy, może lekko. Jak dla mnie to zapach miodu wielokwiatowego. Słodki i cukrowy. Bardzo długo utrzymuje się na skórze i pachnie w całym pokoju. Nie powiem, żeby należał do moich ulubionych, bo stawał się meczący, po prostu zbyt słodki. Radzę go powąchać przed zakupem, bo można spotkać się z wielkim zaskoczeniem.

Konsystencje mamy dwie jedna gęsta, treściwa, jak olej kokosowy, druga lekka, ale nie tak wodnista jak balsam. Gęsta połówka jest twarda, dlatego też ciężej ją rozsmarować, ale wchłania się momentalnie. Daje skórze porządnego kopa. Druga lekka, nadaje się świetnie do wsmarowania wciągu dnia, nie lepi się, nie pozostawia warstwy i nadaje się na mniej 'wymagające' dni.


Byłam bardzo zadowolona z nawilżenia jakie dawał ten produkt, z jego innowacyjnym podziałem na konsystencje i z składu (który długi jak diabli już na początku miał dobre masełka). Po tym jak je zużyłam doszłam do wniosku, że więcej po nie nie wrócę. Wysoka cena, za dość małą wydajność jak dla mnie, bo ja używam maseł codziennie, więc bawią u mnie około 2 tygodnie. Zapach też mnie nie uwiódł, jednak jestem fanką klasycznej wanilii. Nie mówię, że ten produkt był zły i nie dobry, po prostu nie na moją kieszeń i nos :)

Pozdrawiam :)

środa, 2 kwietnia 2014

Konturowanie twarzy ze Sleek Make Up Contour Kit

Minimalizm kosmetyczny to nie taka głupia sprawa. Zajmuje wszystko mniej miejsca, nie wyrzucamy pieniędzy w błoto, bo przecież te stosy kosmetyków kiedyś muszą się zepsuć i będzie trzeba je wyrzucić. Jako jasna blondyna znalazłam coś co jest tanie, dobre i zajmuje mało miejsca! 
Mowa o Sleek Make Up Face Contour Kit. wersja Light.



Opakowanie klasyczne dla produktów Sleek, czyli czarna kasetka ze sporym lusterkiem i słabymi zawiasami, które jak widać połamały się (jak w każdej mojej palecie). Całość produktu zajmuje 14 g i mamy tutaj bronzer i rozświetlacz. Duo jest ze mną od września i używam go praktycznie codziennie i muszę przyznać, że wydajność jest bardzo dobra. W bronzerze pojawiło się wgłębienie, ale do denka jeszcze daleko. Rozświetlacz jest jak nie ruszony.

Kolor bronzera jak dla mnie jest idealny. Chłodny brąz, który jest matowy,ale na twarzy nie wygląda płasko, jak plama koloru. Można dozować nasycenie i z łatwością rozetrzeć produkt. Kiedy efekt wyda się zbyt intensywny wystarczy potrzeć go większym, czystym pędzlem i wtedy 'ściągamy" lekko kolor. Ja nakładam bronzer bardzo delikatnie spiczastym pędzelkiem z Ecotools i sprawdza mi się bardzo dobrze. Produkt nie schodzi w ciągu dnia plackami,nie zanika, może delikatnie płowieje kolor, ale podczas wieczornego demakijażu widzę go na waciku. Jak na moje blade lico sprawdza się świetnie. 



Rozświetlasz jest bardzo ładny. Subtelny kolor łososiowo różowy z bardzo drobno zmielonymi drobinkami w odcieniu srebra. Wygląda o wiele lepiej niż rozświetlacze w kolorze złotawym,bo te bardzo odcinają się na jasnej skórze. Wykończenie produktu nie jest czysto perłowe, raczej perłowo-satynowe i bardzo delikatne. Tak jak w przypadku bronzera możemy dozować kolor i nasycenie produktu. Jedyna cecha jaka mi przeszkadza to jego pudrowa konsystencja, która sprawia że podczas aplikacji potrafi się lekko obsypać, dlatego trzeba pamiętać o strzepaniu nadmiaru i ewentualnym dołożeniu produktu dla uzyskania lepszego efektu. Nie ma jednak wielkiego znaczenia na trwałość produktu, która jest zadowalająca. Rozświetlenie utrzymuje się cały dzień i cera wygląda dzięki temu bardzo świeżo i promiennie,nawet po 10 godzinach na uczelni.



Myślę, że to bardzo fajny produkt za bardzo przystępną cenę. Niestety nie można go kupić stacjonarnie i wymacać koloru, ale jest wiele zdjęć tego innych odcieni w sieci. Ja swój egzemplarz kupiłam w sklepie Cocolita.pl i tam kosztuje obecnie 30,49 zł. LINK




wtorek, 1 kwietnia 2014

Szybki spray z Gliss Kur

Moja pielęgnacja włosów to temat rzeka. Bardzo lubię dopieszczać moje kosmyki. Nie męczę ich suszarką, prostownica, lokówką. No może raz w miesiącu na jakieś większe wyjście chce z nimi coś zrobić, ale oczywiście później idzie maska, olej i inne produkty odbudowujące. Niestety włosy muszę myc codziennie i czeszę je po myciu, chociaż wiem, że nie powinnam. Dlatego z pomocą przychodzą mi odżywki w sprayu.
O produktach Gliss Kur kilka razy już było na blogu. Na moich włosach sprawdzają się bardzo dobrze i tak też było tym razem.


Opakowanie to butelka 200 ml z najlepszym jaki miałam atomizerem. Cudownie rozpryskuje się na włosach. Cena odżywki to okolice 10-15 złotych. Przy codziennym używaniu wystarczyła mi na około 3-4 tygodnie.

Produkt zawiera olejki, dlatego jego formuła jest tłustawa i dwufazowa. Zapach jest lekko orientalny, ale nie nachalny i nie duszący. Delikatnie czuć go w ciągu dnia.

Produkt nie obciąża włosów. Bardzo je wygładza i nabłyszcza. Moje włosy o umyciu najczęściej są poplątane i spryskane tą odżywką cudownie się rozczesują. Nie mam żadnych kołtunów i powyrywanych włosów.

Bardzo lubię tą odżywkę i myślę, że jeszcze do niej wrócę, bo nie miałam już dawno produktu, który sprawia że moje włosy są jak jedwab, lśniące, mocne i lejące. Uwielbiam!

Pozdrwiam :)