piątek, 20 września 2013

Fejsbuś Kosmali :)

Zdecydowałam się na założenie fejsbunia. Myślę, że będzie mi tak łatwiej wrzucać jakieś małe zdjęcia, chwilowe akcje lub inne głupotki. Myślę, że będzie tak łatwiej mnie znaleźć :) Wpadajcie ! <3

KOSMALA

wtorek, 17 września 2013

Zakupy na koniec wakacji :)

Niektóre czytelniczki wiedzą, że skończyłam liceum. Co po nim? Studia oczywiście. Przedłużam dzieciństwo :) Dostałam się na to co chciałam i gdzie chciałam, więc jestem prze szczęśliwa :) Kompletuję już trochę gratów do akademika. Mam garneczek, nawet małą tarkę do sera. Kosmetyków też 'trochę' potrzebuję. Przejrzałam wszystkie promocje w Rossmannie i Naturze i przy ostatniej wizycie w Olsztynie chciałam się 'obkupić' w Nartusze. Ale! Co ja pacze?! Zamknięto mi drogerię w centrum. Padłam, bo znowu jest tam kolejny bank. Szkoda. Byłam skazana na Rossmanna. W internecie też odrobinkę zamówiłam i dzisiaj wszystko pokazuję.


Jak zobaczyłam te produkty nie mogłam sobie odmówić. Micel z drobinkami kosztował 12,99, a pianka 13,99. Produkty pięknie pachnął, mają przyjemne dla oka opakowania. Jeszcze ich nie używałam, ale mam nadzieję, że sprawdzą się na mojej suchej skórze.


Nie mogłam się oprzeć pokusie i kupiłam nowość, czyli odżywkę w piance z Pantene. Kosztowała 17.99. Jak na razie używałam jej dwa razy, tak na spróbowanie. Nic więcej nie powiem, bo nie wiem nawet co. Zapach jest przyjemny, ale mi ogólnie odpowiadają zapachy tej firmy. Zwłaszcza odżywki w sprayu z serii Aqua Light, kosztowała 17.99. Zawsze ją kupuję. Kocham jej zapach i działanie.


Kolejne zapasy kosmetyków, które zawsze odkupuję, a akurat kończę, więc zrobiłam zapas do domu i do akademika. Serum do biustu kosztowało 12,29, a serum antycellulitowe 15,89 (staniał). U mnie te produkty się sprawdzają i zawsze do nich wracam.


Gąbka syrenka o której wiele słyszałam dobrego. Mam nadzieję, że ona coś robi, chociaż ściera. Zauważyłam, że ma całkowicie inną strukturę niż zwykła gąbka pod prysznic. Zobaczymy. Była w promocji i kosztowała 3,49zł.  Dwie skrobaczki do pięt. Ja muszę dbać o moje stopy, bo nie chcę ich zaniedbać i mieć tarki, więc je kupiłam. Ta metalowa tarka kosztowała 8,99, a pilnik 4.99 zł


Pianka do higieny intymnej Facelle. Chciałam kupić Ziaję, ale ta piankowa konsystencja i te recenzje mnie bardzo zachęciły.Koszt to 4.99zł. Mało do publiki, ale kupiłam opakowanie metalowe na wkładki. Przyda się do torebki i nic mi się nie będzie walać w kartonikach. Cena to 4,99. Kończę odżywkę Eveline twarde jak diament i muszę przyznać, że przestała na mnie działać, a boję się tej 8w1, tę już kiedyś miałam i całkiem nieźle się spisywała. Kosztowała 9,79zł.


Mam problem z bliznami po liszaju zakaźnym. Nic przyjemnego. Kończę opakowanie maści Dermatix, opiszę swoje wrażenia, zamówiłam dwa następne. Nie są to tanie rzeczy, bo koszt 15g tubki to około 115 złotych w aptekach internetowy. W zwykłej aptece płaciłam 150 złotych. Jest przebitka. Link
W gratisie dostałam trzy próbki kremowego żelu do mycia ciała z Oillan.






Tak się zajarałam peelingiem do ust z Lusha, ze zaczęłam go wszędzie szukać, ale jego cena i dostępność bardzo mnie od niego oddalałam. Jak zobaczyłam recenzję produktów do ust Bomb Cosmetis to zaryzykowałam i zamówiłam. No i mam swój własny peeling do ust o zapachu Pina Colada. Na razie nic nie powiem, bo nie jestem przekonana, może drobinki kryja się w głębi opakowania, bo na tej pierwszej warstwie to prawie nic nie ma. Zamówiłam też balsam Chilli i Mango ( uwielbiam). O dziwo on ma drobinki, więc będzie fajny na dzień. Fajnie nawilża. Produkty mają po 9gramów i kosztują 15 złotych za słoiczek. 


Coś co bardzo polubiłam to suche szampony z Batiste. Dla siebie zamówiłam trzy małe (50ml) o zapachach Cherry, Tropical, Blush. Na stronie kosmetykomania.pl mieli też produkt do włosów ciemnych. Ja takich nie posiadam, ale moja mama ma rawie czarny odcień brązu. Pozmyślam, że jej też się przyda Link.  Małe szampony kosztowały 7.99, a duży 16.99.


Dawno nic z kolorówki u mnie nie było nowego. Na kosmetykomanii mają spory wybór kosmetyków Sleeka, które ja bardzo lubię, ale staram się ostatnio kupować z głową. Skusiłam się na zachwalane już duo do konturowania twarzy. Koszt Contour Kita to 31.99. Ja mam kolor light


Potrzebowałam kosmetyczki w którą mogę włożyć wszystko i to później znaleźć. Na allegro znalazłam sprzedawce, który oferował dwie kosmetyczki z folii-gumy na suwaczek. Wzięłam. Komplet kosztował 21 złotych.


Co do spraw łóżkowych. Po obejrzeniu filmiku lovedrugsandcosmetis o piżamkach ze strony Martel zamówiłam dwie. Są z miłej bawełny. Kosztowały 40 złotych za sztukę. Bardzo mi się podobają. Wzięłam obie z sowami, ale w innych kolorach. Nie są dziecięce, ale dziewczęce i słodkie. Koszulka opada na jedno ramię, a spodenki są zabawne. Link

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 16 września 2013

Cera sucha. Chwilówkowy krem od Garniera

O kremach Garnier HydraAdapt to pewnie każdy facet słyszał, bo ich reklama jest co 15 minut na każdym kanale. Skuszona i bardzo ciekawa kolorów opakowanek i w ogóle słodkim wyglądem skusiłam się. Moje odczucia są bardzo mieszane. Niby dobry i przyjemny, ale za chwilę mi przeszkadza na twarzy.


Opakowanie to 50 ml cena to około 15 złotych. Ja płaciłam tylko 8, bo kupiłam go w promocji. Chciałam krem, który będzie dawał mi szybkie nawilżenie kiedy wracałam z basenu, szybko umyłam twarz w lecie i chciałam żeby było lekko. I było lekko. Delikatne nawilżenie, lekko satynowe wykończenie na twarzy, skóra nawilżona, szybkie wchłonięcie. Jest jedno 'ale'. Nawilżenie trwa krótko, po godzinie czułam spięcie jakby umyła twarz żelem do tłustej skóry. Bardzo byłam zdziwiona, że takie coś się dzieje. Ostatnio nałożyłam go na noc, bo nie wzięłam nic innego. Rano miałam pełno suchych skórek.


Konsystencja jest naprawdę lekka, kremowa i delikatna. Trochę za lejąca, bo wylewa się przez dziurkę.

Garnier Hydra Adapt 
Plusy:
-lekka konsystencja
-szybko się wchłania
-brak tłustej warstwy
-cena
-wydajność
-opakowanie

Minusy:
-podrażnia
-słabo nawilża, na krótko
-za dużo się wylewa 
-ochrona za słaba jak na lato

Pozdrawiam :)

piątek, 13 września 2013

Jesienna truskawka!

Jesień się zaczyna, więc na wielu blogach widzę już bordowe, czerwone, szare lakiery. U mnie też już zaczyna się taka faza na ziemiste kolory. Ostatnio nawet dorwałam w Pepco idealny bord, którego jeszcze nie nakładałam na paznokcie, bo dostałam to cudo!


Seria SpeedDry 30 sekund (pokazywałam dwa poprzednie lakiery tu). Pojemność 12 ml, opakowanie klasyczne dla Avon, wygodny cienki i długi pędzelek. Cena to okolice 20 złotych.







Kolor to katalogowe Strawberry. To nie jest klasyczna czerwień, tak jak się spodziewałam, ani oczywista fuksja. Jest to piękna zgaszona fuksja, z niebieskimi tonami. Piękny kolor. Nie umiem go określić, bo tak mi się podoba. W każdym świetle wygląda na inny. To tak jakby bordo pomieszać z fuksją. Ideał dla fanek różowych paznokci, czyli mnie :)

Trwałość lakieru to klasyzne 3 dni, czyli bez szału.

Pozdrawiam :)

czwartek, 12 września 2013

Skóra sucha. Bailka Herbals

W połowie czerwca zamówiłam kosmetyki do skóry suchej z rosyjskiej firmy Baikal. Zamówienie złożyłam na stronie ekopiekno.pl. Produkty były bardzo takie, jak na składy tak naturalne. Potrzebowałam dobrych i tanich składów, które mnie nie zapchają, a dadzą mojej skórze porządne nawilżenie podczas lata. Oczywiście dostanę takie kremy w drogerii, ale czyta ciekawość i dziesiątki recenzji które są bardzo pochlebne skusiły mnie do testowania. Oto moje spostrzeżenia co do kremu na dzień, na noc i serum.


Opakowania produktów są bardzo ładne, delikatne i kobiece. Na każdym kremiku mamy inny kwiatek. Tylko dlaczego krem na dzień i na noc ma tak podobny ornament. Za nic nie mogę ich odróżnić. Dlatego na dnie dole opakowania dopisałam literki D i N. Serum jest bardzo łatwo rozpoznać, bo różni się i nadrukiem i gabarytami. Ma 30ml pojemności, a kremy po 50ml. Bardzo ucieszyło mnie to, że produkty są w opakowaniu z tłoczkiem (nigdy nie pamiętam jak nazywa się takie opakowanie). Zużyjemy produkt do ostatniej kropelki. Dozownik nie szwankuje, a napisy nie ścierają się, co bardzo mnie cieszy.


Krem na dzień dostaniemy w cenie 26.99zł. Czyli dość przystępnie. Krem bardzo fajnie nawilżał w ciągu dnia. Jedna pompka wystarczyła, żeby posmarować całą twarz. Niestety nie ma on żadnego filtra UV, dlatego odstawiałam go jak wiedziałam, że będę na ostrym słońcu w ciągu dnia. Lekka formuła kremu szybko się wchłania i nie zostawia lepkiej i błyszczącej warstwy. Świetnie mi się go nosiło pod makijaż. Nic nie spływało, a twarz wyglądała świeżo i promiennie. Krem jest bardzo delikatny, nic mnie nie uczuliło. Powiedziałabym, ze nie ma zapachu, ale teraz się wącham i czuję delikatną kwiatową woń.

Opis składników aktywnych ze strony producenta:

Kosaciec syberyjski (Iris Sibirica Extract) – zmiękcza skórę, sprawia że skóra staje sie aksamitna i delikatna
Mącznica lekarska (Arctostaphylos Uva Ursi Extract) – ma działanie antyseptyczne, usuwa nadmierne łuszczenie i podrażnienia.
Miłek syberyjski (Adonis Sibirica Extract) – głęboko nawilża skórę, sprzyja intensywnej regeneracji komórek skóry
Organiczny olej z nasion rumianku (Organic Chamomilla Recutita Seed Oil) - działanie przeciwzapalne, bakteriostatyczne, oczyszczające, regenerujące, łagodzące. Organiczny ekstrakt z aloesu (Organic Aloe Barbadensis Leaf Extract) - intensywnie nawilża skórę na długi czas, aktywnie stymuluje krwiobieg, nasycając skórę niezbędnymi aminokwasami, witaminami i minerałami, łagodzi podrażnienia skóry, ma działanie bakteriobójcze i tonizujące
Masło shea (Butyrospermum  Parkii Butter)  – działa ochronnie i nawilżająco na skórę,  przywraca skórze elastyczność i sprężystość, łagodzi podrażnienia i działa przeciwzapalnie, wspomaga ochronę przed promieniami UV, podwyższa SPF filtrów UV 
Olej z avocado( Persea Gratissima Oil) -  jest najcenniejszym i luksusowym olejem kosmetycznym. Jest nazywany olejem 7 witamin. Olej ten nie uczula, nie powoduje zaskórników, nie alergizuje, nie drażni, w pewnym stopniu promieniochronny, doskonale wnika w skórę. Ma działanie regenerujące, łagodzące, zmiękczające, silnie nawilża, odżywia, wykazuje dużą zgodność z naturalnymi lipidami skóry, uzupełnia barierę lipidową.
Cukier inwertowany (Saccharide Isomerate) - działa jako wysoce skutecznego regulator wilgotności. Ma  zdolność do długotrwałego wiązania wilgoci i zatrzymywania jej w skórze. Jest skuteczny w suchym powietrzu, w niskiej wilgotności względnej.

Skład: Aqua with infusions of: Iris Sibirica Extract, Arctostaphylos Uva Ursi Extract, Adonis Sibirica Extract, Organic Chamomilla Recutita Seed Oil, Organic Aloe Barbadensis Leaf Extract;  Glycerin, Coco-Caprylate/Caprate, Octyldodecanol,  Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii, Persea Gratissima Oil, Saccharide Isomerate, Sodium Cetearyl Sulfate, Carbomer, Allantoin, Bisabolol, Panthenol, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum Citric Acid.


Od kremu na noc oczekuje mega mocnego nawilżenia, takiego żeby krem na dzień mógł to tylko delikatnie podtrzymać. Niestety, ale ten krem jest tak lekki, że spokojnie nadaje się na używanie na dzień. Kiedy zastosujemy pod niego serum, o którym będzie za chwilę, można się pokusić o określenie 'całkiem nieźle'. Nie jestem zadowolona z tego, że muszę dodatkowo coś nakładać, bo krem sobie po prostu nie radzi. Bardzo słaby i zbyt delikatny jak na skórę suchą. Tak jak jego dzienny brat pojemność to 50ml w cenie 26,99. Zapach jest delikatnie kwiatowy.

Składniki aktywne:
 
Organiczny ekstrakt z miodunki plamistej (Organic Palmonaria Officinalis Extract) – intensywnie nawilża, usuwa nadmierne łuszczenie i suchość skóry, wzbogaca skórę witaminą C , rozgładza i zmiękcza. 
Rokitnik (Hippophae Rhamnoides Oil) - ma działanie gojące, odżywcze,  poprawia wygląd skóry. 
Bergenia grubolistna (Bergenia Сrassifolia Extract) – zmiękcza i tonizuje skórę, czyniąc ja gładką i elastyczną. 
Organiczny olej z szałwii (Organic Salvia Officinalis Seed Oil) - działanie oczyszczające, przeciwzapalne w przypadku cery trądzikowej, ściągające przy rozszerzonych porach oraz odkażające w przypadku trudno gojących się ran. 
Organiczny wyciąg ze ślazu dzikiego (Organic Malva Sylvestris Extract)  - ma działanie regenerujące, przeciwzapalne. 
Masło shea (Butyrospermum   Parkii Butter)  – działa ochronnie i nawilżająco na skórę,  przywraca skórze elastyczność i sprężystość, łagodzi podrażnienia i działa przeciwzapalnie, wspomaga ochronę przed promieniami UV, podwyższa SPF filtrów UV
 
Skład: Aqua with infusions of: Organic Palmonaria Officinalis Extract, Hippophae Rhamnoides Oil, Bergenia Сrassifolia Extract, Organic Salvia Officinalis Seed Oil, Organic Malva Sylvestris Extract; Вutyrospermum Рarkii, Glycerin, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Oleyl Erucate, Caprylic/Capric Triglyceride, Dicaprylyl Ether, Polyglyceryl-2 Dipolyceryl Dipolyhydroxystearate, Sorbitan Sesquioleate, Aluminium Stearate, Bisabolol, Magnesium Sulfate, Glyceryl Stearate SE, Saccharide Isomerate, Allantoin, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum Citric Acid.


Mój ulubieniec lata. Serum nawilżające. Jest wodniste, ale daje takie nawilżenie, że się rozpływam. Można go używać na dzień, na noc, pod makijaż. Bez dodatkowych lepkich warstewek, bez tłustego filmu. Wchłania się do zera. Skóra jest miękka i nawilżona. Chce się ją macać. Nie wiem co mam jeszcze powiedzieć, że to moj pierwsze i najlepsze serum jakiego używałam. Niestety już mi się kończy, bo jego pojemność to tylko 30m, myślę, że kiedyś do niego powrócę. Kosztuje 26.99

Składniki aktywne:

Pełnik dżungarski (Trollius Asiaticus Extract) -  zapewnia głębokie   nawilżenie, chroni przed przesuszeniem i łuszczeniem się skóry.
Herbata mongolska (Bergenia Crassifoila Extract) -  nawilża i tonizuje skórę.
Mleczko cedrowe (Pinus Sibirica Ledeb Seed Extract) -  odżywia, tonizuje, chroni przed działaniem czynników zewnętrznych
Organiczny ekstrakt z kwiatów nagietka (Organic Calendula Officinalis Extract) - zawarta w nagietku witamina A zapobiega wysuszaniu i łuszczeniu skóry.
Olejek krwawnikowy (Achillea Millefolium Oil) - wykazuje działanie przeciwzapalne, a także ściągające, reguluje wydzielanie sebum, działa odświeżająco. 
Olej z nasion lnu (Linum Usitatissimum Seed Oil) - wpływa pozytywnie na zdrowie skóry, wzmacnia jej funkcję ochronną. Korzystny dla osób z wszelkimi typami alergii.

Skład: Aqua with infusions of: Trollius Asiaticus Extract, Bergenia Crassifoila Extract, Pinus Sibirica Ledeb Seed Extract, Organic Calendula Officinalis Extract, Achillea Millefolium Oil, Glycerin, Linum Usitatissimum Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Olea Europaea Fruit Oil, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Allantoin, Panthenol, Xantan Gum, Parfum, Bisabolol, Sodium Stearoyl Glutamate, Saccharide Isomerate, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Ac
  


Od góry: 
-serum-wodnista lekka konsystencja
-krem na noc- bardziej zwarta i gęstsza konsystencja
-krem na dzień- lekka, mniej wodnista od serum konsystencja


Baikal Herbals, krem nawilżający na noc 50ml 

Plusy:
-lekka konsystencja
- szybko się wchłania
-dobry pod makijaż
-bez warstwy
-wydajny
-cena
-skład
-opakowanie

Minusy:
-brak filtrów UV
- brak porządnego oznakowania czy to na noc czy na dzień
 
Baikal Herbals, krem na noc odżywczy 50ml

Plusy:
-cena
-wydajność
-konsystencja
-sprawdza się nadzień

Minusy:
-za słabe nawilżenie 
-brak uczucia odżywienia skóry

Baikal Herbals, serum intensywnie nawilżające 30 ml

Plusy:
-cena
-wydajność
-opakowanie
-nawilżenie
-delikatna, lejąca konsystencja

Minusy:
-dostępność

Pozdrawiam :)

środa, 11 września 2013

Dwa ostatnio bardzo modne micele- Loreal i BeBeauty

Pogoda jest okropna. Dopiero początek września, a ja zamiast kolorowej zwiewnej sukienusi to siedzę zamulona w swetrze. Moja cała energia spada razem z deszczem po rynnie. Poczytałam książkę, posprzątałam, przeszłam kilka poziomów gry na komórce (Android powinien być zakazany) i w końcu zmusiłam się żeby wziąć mój zeszyt z recenzjami i coś wydukać.

Na szczęście będzie to dość miłe dukanie, bo o dwóch moich ostatnio ulubionych produktach, które stały się moimi odpowiednikami drogiej (cholernie) Biodermy. Mowa o płynach micelarnych z Loreal i BeBeauty. Ani o jednym, ani o drugim nie pisałam, może wspomniałam w ulubieńcach, ale oddzielny post się przyda taki recenzjo-porównawczy.


Zacznijmy od taniego jak barszcz, albo jeszcze tańszego micelka z Biedronki. Wszyscy o nim już słyszeli i pewnie jeszcze usłyszą, bo tak dobry produkt w tak niskiej cenie to zbrodnia! Pojemność 200ml za 5 złotych, to świetna okazja. Zwłaszcza, że produkt jest tym samym co droższy płyn z Tołpy. Płyn świetnie zmywa makijaż, nie podrażnia, nie wysusza, nie ściąga i nie robi lepkiej warstwy. Jedynym jego minusem jest butelka, która ma tak beznadziejny cypek (Tołpa ma taki sam). Ciągle coś się przez niego ulewa i produkt staje się mniej wydajny, bo strasznie dużo się go wydobywa na wacik. Zapach produktu jest bardzo delikatny. Początkowo zalatywał mi delikatnie, ale bardzo delikatnie bagnem, wiem, że to mało fajne, ale wiem dlaczego tak mi zalatuje to przez torf.


Polaxamer 184-subsancja myjąca
Disodium Coco..- delikatnie myjąca substancja, łagodzi działanie SLS
Propyle Glycol- substancja nawilżająca
Polysorbate 20- rozpuszcza i łączy ze sobą składniki
Panthenol- łagodzący, nawilżający, przyspiesza gojenie się naskórka
Peat Extrct- ekstrakt z torfu, działanie bakteriobójcze
Malva Sylvestris- ekstrakt z malwy dzikiej, działanie nawilżające, przeciwstarzeniowe
Sodium Chloride- wpływa na konsystencje i lepkość produktu
Disodium EDTA- zwiększa trwałość kosmetyku
Sodium Citric- zwiększa trwałość kosmetyku
Citric Acid- kwas cytrynowy, działanie złuszczające, rozjaśniające przebarwienia
Parfum- zapach
Mathylparaben- konserwant
Propylparaben- konserwant 
Methylisothiazolinone- konserwant


Drugi micel to Loreal Ideal Soft. Tu mamy już do czynienia z lepszym opakowanie. Porządne zamknięcie, ładniejsze i wygodniejsze. Podoba mi się to połączenie bieli z różem i delikatnymi napisami. Pojemność opakowania to 200ml, ale tu cena jest już trzy razy większa, no prawie cztery. W sumie prócz ceny i opakowania to ja nie widzę różnicy w działaniu. Produkt delikatnie pachnie, dobrze zmywa makijaż, ale jego wydajność jest już lepsza ze względu na zatyczkę. Płyn nie ściąga, nie podrażnia, nie szczypie i nie zostawia lepkiej warstewki. Skład produktu jest o wiele krótszy niż BeBeauty.


Hexyle Glycol - środek chemiczny, który nie jest dozwolony jako konserwant, ale dozwolony jest jako substancja zmiękczająca i utrzymująca wilgoć. Powoduje alergie.
Glycerin- nawilżające, transportujące substancje w  głąb skóry, konserwuje
Poloxamer 184- substancja myjąca
Disodium Coco..- substancja delikatnie myjąca, łagodzi SLS
Disodium EDTA- substancja przedłużająca trwałość kosmetyku
Polyaminopropyl biguanide- konserwant

Jak widać składy produktów bardzo się różnią, BeBeauty ma w sobie o wiele więcej substancji naturalnych, wyciągi z torfu, malwy, panthenol, a Loreal to sama chemia. Nie jestem znawcą, ale w każdej definicji składników była informacja 'substancja chemiczna'. Jak widać za większą cenę, ale krótszy skład nie dostajemy nic o wiele lepszego niż taniutki micel z BeBeauty. Ja przy nim zostanę, bo go lubię. Przeleję go tylko do lepszej butelki, albo do tej po Lorealu.

Jak wspomniałam wyżej działanie zmywające obu produktów jest takie samo. Pomazałam przed ramie eyelinerem z Essence, który ciężko schodzi ogólnie. Oto efekty zmazywania go tymi płynami micelarnymi.





Lewą krechę zmywałam płynem Loreal, a prawą BeBeauty. Jak widać zanikanie koloru jest takie samo. Oba płyny poradziły sobie identycznie. Najpierw zrolowały produkt, a później usunęły go całkowicie. Oczywiście skóra zabarwiła się na szaro, co mnie męczyło cały dzień, ale to już zasługa trwałości eyelinera z Essence. 


BeBeauty płyn micelarny

Plusy:
  • niepodrażania
  • nie piecze
  • jest delikatny
  • nie ściąga
  • nie zostawia warstwy 
  • ma specyficzny zapach, ale on mi bardzo pasuje
  • skład (ekstrakty)
  • pojemność
  • CENA!
  • zmywa makijaż niewodoodporny
 Minusy:
  •  zamknięcie przez które ciągle coś się wylewa
  • wydajność

Loreal Ideal Soft, płyn micelarny

Plusy:
  •  opakowanie
  •  pojemność
  •  zapach
  •  zamknięcie
  •  wydajność
  •  zmywa makijaż niewodoodporny
  •  nie podrażnia
  •  nie ściąga
  •  nie susza
  • nie zostawia warstwy
Minusy:
  • skład


 Który wybieracie i co polecacie? :*


 Pozdrawiam :)


wtorek, 10 września 2013

Robię to sama! Płyn do mycia i dezynfekcji pędzli- coś dla leniwych :)

W wakacje malowałam się rzadko i bywało tak, ze makijaż robiłam raz w tygodniu. Nie lubię myć pędzli po każdym użyciu, bo po prostu mi się nie chce robić tego na szybkiego i byle jak. Dlatego zaczęłam rozkminiać zakup produktu do czyszczenia/odkażania pędzli. Oczywiście, nie myślałam o MACu, bo to po prostu za dużo kasy i aż tak leniwa nie jestem. Przypomniało mi się, że Elf ma coś takiego. Koszta też nie były jakieś groszowe, pojemność mała, czekanie na paczkę itd. Moja niecierpliwość wzięła górę i zaczęłam szukać. Znalazłam filmik NISSIAX83 o tym, że sama robi taki płyn. W komentarzach pod spodem było o tym, że nie ma problemu z włosiem, nic się nie niszczy itd. Myślę sobie spróbuję!

Przepis i sposób przygotowania

Potrzebujemy :
  • 1szklanka wody destylowanej/mineralnej
  • 1/2 łyżeczki szamponu dla dzieci
  • 1/2 łyżeczki płynu do naczyń, najlepiej takiego sensitive
  • 1/4 szklanki alkoholu (u mnie spirytus)
  • 1 łyżka płynnej odżywki (opcjonalnie)
Przygotowanie to mozolna i ciężka praca, bo trzeba wszystko odmierzyć i wlać do jednego naczynia, pomieszać i gotowe! Ja dodałam odżywkę i nie jestem zadowolona, bo ona się nie rozpuściła, tylko pływa w buteleczce. Właśnie, przelewamy do buteleczki jakiej chcemy. Ja użyłam starej ze spryskiwaczem. Płynu wyszło prawie 300ml, więc resztę musiałam rozlać do jakiś tam pojemniczków po próbkach (dobrze, że wszystko zbieram :).

Teraz jak ja to robię. Spryskuję chusteczkę płynem i przykładam do niej brudny pędzel z każdej strony delikatnie obcieram włosiem i po chwili pędzel ma swój naturalny kolor.

brudasy 

pocieram i pocieram


czyste 



Pędzel od różu i bronzera. 


Pędzle po tym procesie są lekko wilgotne, ale wystarczy 10-15 minut, żeby znowu były suche. Z tym sposobem kombinuję już od prawie dwóch miechów i muszę powiedzieć, ze przy zwykłym co tygodniowym praniu pędzli są one o wiele czystsze i łatwiej je domyć. Włosie cały czas jest takie samo, nic się nie rozwarstwiło, włoski nie szaleją w każdą stronę. Zapach specyfiku jest trochę alkoholowy, ale tego nie da się przeskoczyć. Co do kontaktu pędzel-skóra nie ma żadnych obaw. Nic mnie nie podrażniło, a mam skórę suchą, naczynkową i wrażliwą.Ten sposób to fajna alternatywa dla droższych płynów do mycia-dezynfekcji pędzli. 

Pozdrawiam :)

niedziela, 8 września 2013

Niveowy zawrót głowy

Znowu stałam się ofiarą marketingu. Czuję się jak oszukane małe dziecko. Bardzo lubię i 'ufam' recenzjom kobiet z YT i nie podejrzewałam, że są one przekupione, ale teraz zaczynam w to trochę wątpić. Ja swoje produkty kupuję sama, jakby mi ktoś coś dał to też bym się ucieszyła, ale jeśli coś się nie sprawdza u mnie i u innych, to coś jest nie tak w tych filmikach.


Tam dara dam!Oto drama dzisiejszego posta. Przez wszystkich zachwalany, innowacyjny i cudowny produkt. Jak dla mnie zwykły bubel. 'Nawilża', bo ma w składzie parafinę. Ostatnio na jednym z blogów widziałam porównanie tego produktu z innym zwykłym balsamem, który też ma parafinę i okazało się, że efekt jest ten sam. Czyli 15 złotych za 250ml to przesada, bo możemy znaleźć to samo w drogerii w cenie o wiele niższej.


Konsystencja produktu jest gęsta, biała jak mleko, ale do tej tuby w ogóle się nie sprawdza. Twardy plastik i śliskie ręce równa się produkt latający po całej łazience i butelka, która ciągle spada. Do tego ten zapach...Nie lubię i nie polubię. Pachnie klasycznym Nivea z metalowego słoiczka. Powinna być opcja dla tych, którzy nie lubią klasyki. Zapach utrzymuje się na skórze, co u mnie jest minusem. Produkt rozprowadza się bardzo łatwo i tak samo spłukuje. Ci di efektu nawilżenia to ja nie widzę żadnego. Skóra nie jest ściągnięta, ale po godzinie znowu czuję ściągnięcie. Po nocy mam tak wysuszone nogi, że mogę robić wzorki na skórze. Mam skórę bardzo suchą i muszę się zawsze smarować. Spodziewałam się, że uda mi się czasami pominąć ten krok, ale niestety jednak nie.

Nivea balsam pod prysznic do skóry suchej

Plusy:
-porządne opakowanie
-gęsta konsystencja
-sam pomysł na plus
-dostępność
-dobrze się nakłada i spłukuje

Minusy:
-parafina
-brak nawilżenia
-po czasie wysusza skórę
-zapach
-cena/wydajność/pojemność
-ciężko go wydobyć z opakowania

piątek, 6 września 2013

Hawajskie wakacje z Balea

Wakacje już się skończyły, ale moje trwają jeszcze prawie trzy tygodnie. Pogody jakiejś ciepłej nie ma, ale staram się utrzymać wakacyjny sezon na swoim ciele. Pomaga mi w tym zestaw z Balea, który ma przecudowny zapach ananasowo-kokosowy. Ostatnio bardzo mnie kręcą takie zapachy, zwłaszcza słodkie, ale odświeżające.


W skład mojego zestawu wchodzi żel pod prysznic o pojemności 300ml i lotion-mleczko do ciała w pojemności 200ml. Zapach obydwu produktów jest taki sam, co daje przedłużenie przyjemności obcowania na Hawajach. Moje pierwsze skojarzenie z tą wonią to Pina colada.


Żel po prysznic ma zwykłe opakowanie z bardzo kolorowym nadrukiem. Nie jest lejącą się wodą, dobrze się pieni i dobrze myje. Lekko wysusza  skórę, ale kiedy nakładam balsam to nie ma to dużego znaczenia. Produkt jest wydajny i nie spływa z ciała. Ja za 300ml płaciłam 9 złotych, więc to nie było za tanio, za zwykły żel pod prysznic.


Po tym lotionie do ciała nie spodziewałam się niczego szczególnego. Nawet spodziewałam się, że nie podoła mojej suchej skórze, myliłam się. Produkt na drugim miejscu ma olej z pestek słonecznika i nie zawiera parafiny, za to wielki plus. Produkt nie zostawia lepiej warstwy na ciele, ale dość długo się wchłania co trochę drażni, kiedy chcę się szybko ubrać, no trzeba poczekać. Na początku odniosłam wrażenie, że będzie mało wydajny, ale dzięki swojej wodnistej i lekkiej konsystencji wystarczy mała ilość, żeby sie posmarować.

Balea Hawaii Pineapple żel pod prysznic

Plusy:
-zapach
-konsystencja
-opakowanie
-myje
-dobrze się pieni

Minusy:
-cena
-dostępność
-lekko ściąga

Balea Hawaii Pineapple lotion do ciała

Plusy:
-zapach
-opakowanie 
-lekka konsystencja
-wydajny
-nawilża
-brak parafiny w składzie
-nie zostawia warstwy

Minusy:
-dostępność
-za długo się wchłania

Pozdrawiam :)

czwartek, 5 września 2013

Cera sucha. Olejek do (smażenia) mycia twarzy

Nigdy nic nie używałam z serii Ulga od Ziaji. Obejrzałam filmik na yt i tak mi jakoś przepadł w głowie. Będąc w mojej małej drogerii szukałam czegoś delikatnego do mycia buzi na dzień, żeby Bioderma mnie nie wysuszyła całkowicie. Ona świetnie oczyszcza skórę po całym dniu, ale na nawilżoną po nocy skórę nie potrzebowałam aż takiego czyściciela. Zobaczyłam na półce olejek do mycia twarzy, kosztował 7 złotych, więc pomyślałam, że wezmę, może się fajnie sprawdzić i będzie delikatny.


Opakowanie bardzo charakterystyczne dla firmy. Twardy plastik, pojemność 200ml i dobre zamknięcie z małą dziurką. Mi odpowiada, chociaż pod koniec produktu trochę ciężko go wydobyć. Konsystencja produktu to zwykłe mleczko. Takie jak używamy do demakijażu. Dość gęste i białe. Produkt w ogóle się nie pieni i niestety nie zmywa makijażu. Próbowałam go używać do oczu, ale szczypały. Producent napisał o tym na opakowaniu "omijać okolice oczu", ale musiałam spróbować.  Zapach produktu w ogóle nie powala, a nawet zniechęca. Na drugim miejscu w składzie znajdziemy olej z nasion słonecznika i on bardzo wpływa na woń specyfiku, która mi kojarzy się z olejem do smażenia kotletów, szkoda, ale to produkt do skóry delikatnej, więc jakiś sztuczny zapach mógłby podrażniać. Co do samego działania to jest ono bardzo na plus. Produkt niweluje uczucie ściągnięcia, delikatnie nawilża i o dziwo bardzo dobrze oczyszcza skórę. Ja na noc używam czasami olejku pod krem i kiedy rano się budzę dalej mam go na twarzy, ten produkt świetnie sobie z nim radzi. Produkt mnie nie podrażnił i nie uczulił, więc mogę powiedzieć, ze się sprawdził.


Nie znam się na składach produktów, ale z czystej ciekawości dzisiaj zrobiłam wyjątek i przejrzałam co ten produkt ma w sobie. Znalazłam substancje nawilżające, które mają trzymać wodę w skórze, oczywiście trochę zagęszczaczy, które mają delikatnie produkt pienić. Olej rycynowy, który nawilża. Substancje hamujące starzenie skóry i chroniące przed promieniami UV.  Wyciąg z alg, który zmiękcza i wygładza skórę. Wyciąg z lukrecji, przeciwutleniacze i kwas cytrynowy, który rozjaśnia i złuszcza skórę. Pod koniec składu są też konserwanty, ale produkt i tak ma krótką przydatność, do września 2014 roku.

Ja znawcą składów nie jestem, ale z czystej ciekawości przeglądam niektóre składy. Jeśli ktoś wie lepiej co mamy w tym produkcie, to niech będzie wyrozumiały i napisze mi jeśli się pomyliłam :)

Ziaja Ulga, kremowy olejek do mycia twarzy i ciała

Plusy:
-wydajność (stosuję tylko na twarz)
-opakowanie
-niweluje uczucie ściągnięcia skóry
-cena
-delikatnie nawilża
-oczyszcza twarz z olejków
-całkiem bezpieczny skład

Minusy:
-zawiera substancję która może zapychać (Capric Trigliceride)
-brzydko pachnie olejem do smażenia 
-szczypie w oczy
-nie zmywa makijażu
 
Pozdrawiam :)
 

środa, 4 września 2013

Moje zamowienie ze zrobsobiekrem.pl, czyli kilka nowosci

Moje dwie kuzynki mają bardzo problematyczna cere. Naczytały się o OCM i chciały zamówić składniki ze strony zrobsobiekrem.pl. przyłączyłam się do ich zamówienia, bo już dawno mnie kusiło spróbowanie hydrolatów i maseł. Oto moje zamówienie.


Jak już wspomniałam głównym powodem były hydrolaty. Zamówiłam dwa, jeden z róży bułgarskiej, a drugi z kwiatu głogu. Różany ma przepiękny zapach, nie mocno intensywny, ale delikatny i prawdziwy. Ma właściwości nawilżające, więc posłuży mi za tonik. Ten z głogu pachnie średnio, mam nadzieję, że nie będzie mocno wyczuwalny, bo zamierzam go używać do pielęgnacji włosów. 






Jestem wielką fanką peelingów i używam ich systematycznie. Dlatego kupiłam trzy. Mają po 50g i każdy kosztuje po 3.99. Trochę się zdziwiłam, bo one są sypkie. Drogeryjne peelingi są mokre, a te to są prawdziwe zmielone nasiona poziomki, truskawki i maliny. Niestety ich zapachy nie są takie jak prawdziwych owoców. Jeszcze nie używałam i muszę poczytać o nich chwilę, bo nie wiem czy można je z czymś mieszać, albo nadają się na sucho.



Rafinowane masło kakaowe kupiłam, żeby używać do nawilżania stóp i innych suchych miejsc na moim ciele. Niestety nie pachnie praktycznie w ogóle, a jego konsystencja jest tak twarda, że ciężko ją wydobyć. Coś jeszcze z nim wymyślę. Mleczko pszczele podobno jest bardzo nawilżające, więc myślę, że nada się na serum na noc, dodatek do maseczek itd. W tym szklanym opakowaniu z pipetką, widać rafinowany olejek migdałowy, który jeszcze nie jest używany, ale muszę zaczekać na denko olejku z Alterry i pójdzie w ruch na końcówki.



Uwielbiam wszelakie pojemniczki i dozowniki, zawsze je zbieram, kiedy coś zużyję. Pokusiłam się o dwie butelki ze spryskiwaczem. Będą świetne do hydrolatu z kwiatu głogu. Do tego mała, szklana buteleczka ze spryskiwaczem. Nie wiem jeszcze na co ją przeznaczę, ale może się przydać. :)


Zakupy nie duże, wszystko co mi jest potrzebne zakupione. Nie brałam nic na zapas, no może peelingi, ale i tak je zużyję. Co polecacie ze sklepu zrobsobiekrem.pl?

Pozdrawiam :)

Cera sucha. Żele z BeBeauty, hit za piątaka!

Moim wielkim odkryciem stały się produkty do twarzy z BeBeauty, czyli biedronkowy micel i żele. Ostatnio stałam się fanką produktów myjących tej firmy. Dzisiaj przekażę, Wam moje spostrzeżenia co do żelowego kremu do mycia twarzy dla skóry suchej i żelowego peelingu dla skóry tłustej.


Bardzo odpowiadają mi opakowania tych produktów. Są to tubki, ale bardzo miękkie, których zawartość łatwo wydobyć i łatwo zamknąć. Nic się nie wylewa. Pojemność jednego opakowania to 150 ml i kosztuje nie całe 5 złotych, więc bardzo dobra cena.


Konsystncja żelokremu jest gęsta i kremowa. Byłam zdziwiona, bo ten produkt się pieni, nie mocno, ale się pieni. Delikatna pianka świetnie myje twarz. Nie zmywa całego makijażu po pierwszej aplikacji w 100%, ale po drugiej aplikacji jest całkowicie zmyty, co bardzo mnie cieszy. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu, bo w ogóle mnie nie ściąga i nie podrażnia. Nie czuję wysuszenia, albo jakiejś skorupy na twarzy. Skóra zostaje miękka i oczyszczona. Nie jest nawilżona, tylko taka obojętna.


Peeling ma konsystencję żelu, są w nim zatopione małe drobinki, wielkości ziarenek soli, w ogóle ich tutaj nie widać, bo są mikroskopijne. Dodatkowo są w nim większe niebieskie granulki, które rozpuszczają się na twarzy. Wydaje mi się, że to one dają piankę jaka się tworzy na skórze. Peeling jest mega zdzierakiem. Te malutkie drobinki tak trą, że moja skóra po nim jest aż czerwona, ale ja lubię tak porządnie oczyścić twarz raz na jakiś czas. Efekt na skórze po jego zmyciu jest bardzo zadowalający. Skóra jest odświeżona, pachnie jakby mentolem. Jest ściągnięta, ale to normalne po takim zabiegu. Nie mam nawet żadnej suchej skórki od długiego czasu i widzę poprawę zwalczania zaskórników.

BeBeauty delikatny żel-kem do skóry wrażliwej

Plusy:
-gęsta konsystencja
-delikatny zapach
-tworzy się delikatna pianka
-skóra nie jest ściągnięta
-nie zostawia żadnej warstwy
-dobrze oczyszcza
-opakowanie jest miękkie i dobrze się zamyka
-wydajny
-zmywa makijaż
-cena

Minusy:
nie widzę

BeBeauty normalizujący żel-peeling oczyszczający

Plusy:
-dobrze oczyszcza
-porządnie zdziera
-nie wylewa się z opakowania
-opakowanie miękkie i dobrze się zamyka
-łatwo się zmywa z twarzy
-ma drobne drobinki :D
-odświeża skórę
-eliminuje wszystkie suche skórki
-poprawia stan porów
-cena

Minusy:
-długo się go naszukałam w Biedronkach, jest wszędzie wykupiony


Pozdrawiam :)