piątek, 21 lutego 2014

Ulubieńcy roku 2013!

Mam opóźnienie i to całkiem niezłe, bo ponad dwu miesięczne, ale co tam. Ulubieńców kolorówkowo-zapachowo-paznokciowych już robiłam (z nimi się wyrobiłam), ale na pielęgnację zabrakło już czasu. Sesja wyjaśnia wszystko.


Płyn micelarny BeBeauty. Odkrycie roku! Wszyscy go używają i ja wykończyłam jego kilka opakowań. Bardzo dobrze wszystko zmywa, nie podrażnia, jest tani.

Rival de Loop kapsułki nawilżające. Moje ulubione wspomagacze w sytuacji kryzysowej. Kiedy widzę, że moja skóra jest jak wiórek rozbijam jedną na noc. Rano cera jest wygładzona, nawilżona, po suchości nie ma śladu.

Pharmaceis duoaktywny żel pod oczy. Produkt bardzo lekki, szybko się wchłania i świetnie nawilża przez cały dzień. Nie muszę się martwić, że korektor wysuszy mi okolice pod oczami, bo ten malutki produkt świetnie ją chroni.

Pharmaceris lekki krem głęboko nawilżający. Świetnie sprawdza się na dzień, bo ma lekka i delikatną konsystencję, ale daje porządne nawilżenie, które jest bardzo ważne dla skóry suchej, zwłaszcza zimą.

Pharmaceris multilipidowy krem odżywczy. Zdecydowanie do nocnej pielęgnacji. Jest o wiele gęstszy od swojego poprzednika i bardziej odżywczy. Koi i daje cerze witaminowego kopa!

Serum do skóry suchej Baikal. Najlepszy produkt jaki miałam do pielęgnacji twarzy w 2013 roku. Bardzo lekka formuła, która bardzo nawilżała i rozjaśniała cerę. Nadawało się nawet jako zwykły krem na dzień.

Nivea Lip Butter. Zawsze są w mojej torebce, na półeczce, w kosmetyczce itd itd. Uwielbiam ich smaki, zwłaszcza malina i róża. Nawilżają moje usta i zapobiegają suchym skórkom.

Papka do cery trądzikowej Jadwiga. Przychodziła mi z pomocą przy wszystkich problemach skórnych. Wżera się w krostkę i usuwa w ciągu dwóch dni. Tania, wydajna i dobrze działa!

Loreal dwufazowy płyn do demakijażu. Zmywa wszystkie kredki, tusze, eyelinery, wszystko. Nie zostawia mgły na oczach i bardzo tłustej warstwy.

Żele BeBauty peelingujacy i kremowy. Moje ulubione produkty do mycia twarzy. Nie podrażniają, nie wysuszają moje skóry. Peeling jest na tyle delikatny, że mogę go używać dwa razy w tygodniu, a kemowym żelem mogę zmywać makijaż.

Lirene tonik z aloesem. Najprzyjemniejszy jaki miałam. Nie ściąga, nie tłuści, nie wysusza. Odświeża twarz, łagodzi podrażnienia po demakijażu. Bardzo delikatny.

Loreal płyn mcelarny. Kolejne micelarne odkrycie roku 2013. Świetnie zmywa makijaż, niewodoodporny oczywiście. Oczyszcza twarz, nie podrażnia i nie szczypie w oczy.


Nivea szampon volume. Nie podrażnia mojej skóry głowy. Unosi lekko włosy, są po nim lekkie. Jest tani i bardzo wydajny.

Nivea odżywki do włosów. Jestem w nich zakochana i zawsze kiedy widzę promocje kupuje wszystkie jakie są. Zależnie od potrzeb moich włosów używam odpowiedniej. Są bardzo nawilżające. Włosy są sypkie, lekkie i wygładzone.

Alterra szampon aloes i papaya. Pojawia się w moich denkach prawie co miesiąc. Uwielbiam za wszystko. Unosi moje włosy, są lekkie i oczyszczone.

Pantene odżywka intensywna regeneracja do włosów normalnych. Ten produkt robi efekt WOW! na moich włosach. Lśniące i lekkie, podkreślony naturalny kształt włosów. Cudowna.

Pantene Aqua Light. Moja ulubiona seria do włosów ze wszystkich. Nawilżają i super pielęgnują moje włosy. Mają cudowny zapach i pewnie dlatego wracam do nich ciągle i ciągle, od około 3 lat.

Garnier sekret Prowansji. Bardzo fajne produkty do codziennego używania. Myją, nawilżają i wygładzają włosy. Tylko trzeba uważać na zapachy, bo rozmaryn i oliwka jest dość ostry, a lawenda pachnie dość męsko. Dlatego najbardziej lubię wersję morelową.


Kallos Latte. Maska, która zachwyca mnie swoim zapachem. Jest lekka, ale daje przepiękny efekt na włosach.

Seboradin czarna rzodkiew lotion. Produkt pachnie bardzoooo intensywnie, dla mnie pieprzem. Zapach zostaje na włosach. Ja nakładam go na skórę włosy i dzięki takiej metodzie zatrzymało się moje wypadanie włosów. Zauważyłam też wzrost włosów.

Farmona Jantar odżywka. Używam na skórę głowy, co przyśpiesza porost włosów, wzmacnia je i hamuje wypadanie. Troszeczkę obciąża skórę od nasady (stad szampony zwiększające objętość).

Schwarzkopf Taft lakiery. Dają mega utrwalenie każdej fryzury. Utrzymują nawet moje loki, które spryskane innym lakierem rozpadają się po pół godziny.

Batiste suche szampony. Ratują moja grzywkę, która w ciągu dnia potrafi się obkleić, bo padał deszcz, bo na zajęciach się podpierałam itd itd. Dzięki tym produktom mogę się cieszyć świeżymi włosami dłużej.

Joanna Jedwab. Bardzo lubię zabezpieczać nim końcówki, są wygładzone i miękkie. Kiedy kręcę włosy na lokówkę lubię nim lekko pokryć włosy od ucha. Loki są wtedy lśniące i bardziej sprężyste.

Tangle Teezer. Moja ulubiona szczotka. Ma ponad dwa lata, nic się z nią nie dzieje. Rozczesuje wszystkie kołtunki i nie plącze dodatkowo.


Eveline serum antycellulitowe. Produkt, który przewija się od początku bloga i po który sięgam cały czas. Jak dla mnie najlepiej nawilża i napina skórę. Uda są bardziej ujędrnione, ale wiadomo do super efektów trzeba dojść ciężką pracą!

The Body Shop masła do ciała. Bardzo polubiłam te produkty, bo dają mojej skórze świetne nawilżenie i to przez 24 h. Kiedy posmaruję się wieczorem, nie muszę się znowu balsamować rano, bo skóra jest miękka i odżywiona.

Yves Rocher krem do rąk i paznokci z Arniką. Lekki, szybko się wchłania, pięknie pachnie i dobrze nawilża.

Paloma masło do ciała. Niestety ma już gorszy skład niż TBS, ale równie dobrze nawilża, wchłania się i pięknie pachnie.

Lirene Caffe latte. Jedyny balsam brązujący, którym nie mogę sobie zrobić nieestetycznych plam. Przy jasnej cerze, to bardzo łatwe. Produkt nie śmierdzi samoopalaczem, tylko delikatnie kawą.

Eveline serum do biustu. Produkt kultowy i wszystkim dobrze znany. Bardzo wydajny i bardzo przyjemnie pachnący. Świetnie nawilża i ujędrnia delikatną skórę biustu.


Bath and Body Works zele antybakteryjne. Bardzo ciekawe zapachy, które długo pozostają na dłoniach i unoszą się naokoło. Są niedrogie i bardzo wydajne. Dodatkowo pięknie wyglądają w etui, ja mam słonika :)

Original Source żele pod prysznic. Moje ulubione, kupuję je zawsze i ich zapachy nigdy mi się nie nudzą.

Joanna peeling myjący. Mały, wydajny i silnie ścierający. Idealny dla kogoś, kto zapomina o peelingowaniu, a lubi fajne zapachy. Można mieć kilka na raz, bo mają malutkie opakowania 100ml i nie zawierają parafiny.



Veet kremy do depilacji. Produkt po który sięgam z braku czasu. Można nałożyć na nogi i zająć się tysiącem innych rzeczy. Świetny dla tych, którzy potrafią się zaciąć nawet nożem stołowym. Tylko trzeba pamiętać, żeby nie trzymać ich za długo, bo potrafią podrażnić.


Hipp oliwka pielęgnacyjna. Świetna po prysznicu na mokre ciało. Pięknie pachnie i dobrze nawilża. Najlepsza!

Olej arganowy. Moje odkrycie roku. Działa świetnie na moje włosy, skórę i paznokcie.

Masło shea. Używałam go głównie na końcówki włosów w połączeniu z maską. Działał cuda, nie musiałam podcinać włosów przez pół roku.

Alterra migdał i papaja. Mój ukochany olejek, który stosuję do wszystkiego, tak jak arganowy. Ten ma dodatkowo swietne szklane opakowanie z pompką i nie ma obaw, że coś się wyleje.


To wszyscy moi ulubieńcy. Produkty powtarzały się monotonnie w moich denkach i postach. Bardzo je lubię i ciągle powracam. Serdecznie wszystkim polecam moje perełki :)

Pozdrawiam :)

środa, 19 lutego 2014

Podkręcony Max Factor

Jedną z moich ulubionych firm kosmetycznych jest Max Factor. Ich produkty są drogie, bo jakikolwiek podkład kosztuje około 50 złotych, ale zawsze można się zaopatrzyć w ich produkty na wielkich promocjach w Rossmannie lub Hebe. Tak też zrobiłam tym razem. Kiedyś bardzo lubiłam tusz 2000 Calorie w wersji klasycznej. Po obejrzeniu kilku filmików makijażowych Katosu w których pokazywała ten tusz, ale w wersji czerwonej z zaokrągloną szczoteczką pomyślałam, że się skuszę, bo mega podkręcone rzęsy to to co bardzo lubię.


Opakowanie ma czerwone wykończenie i pojemność 9ml, kosztuje około 40 złotych. Mój kolor jest czarny, intensywny i nie szarawy. Jego konsystencja jest bardzo gęsta, dzięki czemu efekt pogrubienia jest już po pierwszej warstwie (ja zawsze nakładam jedną grubszą warstwę) . Szczoteczka, która jest wygięta w łuk, świetnie podwija rzęsy i taki efekt utrzymuje się cały dzień. Dodatkowo nie są one nieprzyjemnie sztywne, ani poklejone. Jedyny minus tego produktu, to jego osypywanie się po 8h. Mój tusz musi wytrzymać cały dzień od rana do wieczora, bo nie mam nawyku chodzenia do łazienki i "przypudrowywania noska". Jeszcze jednym minusem jest ilość produktu, która wydobywa się na szczoteczce.


I tu zaczyna się poranny problem. Mało czasu, a szczoteczka od tuszu jest obklejona i każdy kontakt z rzęsami robi mega grudki i poklejenia. Dlatego za każdym razem jak chcę użyć tego produktu muszę oczyścić szczoteczkę. Czyli marnuję czas i produkt. Zwróćcie uwagę ile maskary jest na czubku szczoteczki. To jest wielka wada tego produktu. Podejrzewam, że otworek przez który wychodzi szczoteczka jest źle wyprofilowany. No niestety, przez tą wadę, więcej nie sięgnę po ten kosmetyk. Pomimo tego, ze efekt na rzęsach jest fajny.



(brwi zapuszczam xD)


Max Factor 2000 Calorie Curved Brush Mascara


Plusy:
  • czarny kolor
  • piękne podkręcenie
  • włoski nie są sztywne
  • nie skleja
  • pogrubia
  • gęsta konsystencja

Minusy:
  • kruszy się
  • szczoteczka jest obklejona po wyciągnięciu z opakowania
  • źle wyprofilowany "otworek"

Pozdrawiam :)

wtorek, 18 lutego 2014

Pharmaceris cz.2 Lekki krem głęboko nawilżający

O kremach z Pharmaceris jest wszędzie głośno, wszyscy dostają paczki, testują i opisują. Ja już raz napisałam co sądzę na temat krem multilipidowego, dalej go używam na noc. Na dzień leci lekki krem głęboko nawilżający, o którym dzisiaj.


Opakowanie o pojemności 50 ml i ładnej szacie graficznej. Prostej i przejrzystej, która czasami tez bywa minusem, bo ciężko odróżnić który krem jest który, ale to można wyczytać. Konstrukcja pudełeczka bardzo mi odpowiada, ponieważ ma 'tłoczek' i możemy produkt zużyć do końca. Krem kosztuje około 30-40 złotych. Proponuję go poszukać w sieci, ponieważ ceny w niektórych aptekach są przesadzone. Na tronie producenta jest w cenie 38,90, ale teraz jest promocja i cena to 31,12 link.


Konsystencja kremu nie jest aż tak lekka jak mogłoby się wydawać. Krem jest treściwy i spokojnie nadaje się do używania i na noc i na dzień. Tylko wszystko zależne jest od ilości jaką chcemy nałożyć. Jeżeli używam kremu na dzień stosuję 1/3 jednej pompki, bo inaczej krem będzie długo się wchłaniał i zostawi tłustą warstwę, która błyszczy. Taka opcja pod makijaż się nie nadaje, bo ciężko ten efekt zapudrować. Na noc jedna pompka zdecydowanie sprawdza się lepiej. Skóra dostaje porządną dawkę nawilżenia i rano jest wygładzona i napięta. Minusem produktu jest to jak się on marze na twarzy. Potrzeba trochę czasu, żeby go rozsmarować bez białych smug. Rano to problem, bo zawsze jest za mało czasu. Skora potrzebuje chwili, żeby go 'wciągnąć', ale później cały dzień czuć nawilżenie i jest mięciutka.

Bardzo polubiłam ten krem za nawilżenie, wydajność i efekt nawilżenia przez cały dzień. Jest świetny dla skóry suchej i wrażliwej. Będę do niego powracać częściej niż do multilipidowego, bo nadaje się na dzień i na noc.

LEKKI KREM GŁĘBOKO NAWILŻAJĄCY do twarzy SPF 20 VITA-SENSILIUM

Plusy:

  • nawilżenie przez cały dzień
  • opakowanie
  •  wydajny
  • treściwy
  • nadaje się na dzień i na noc
  • delikatne pachnie
  • nie zapycha
  • nie podrażnia
  • koi skórę
  • pozostawia lekko tłustawy film, zależnie od ilości
  • ma SPF 20
Minusy: 

  • długo się rozsmarowuje
  • cena bardzo zróżnicowana

Pozdrawiam:)

niedziela, 16 lutego 2014

Denko styczeń 2014!

Minęło już pół miesiąca, Walentynki przeleciały, a ja jeszcze nie zrobiłam denka. Zalegają mi te produkty i żal mi je od tak wyrzucić. Zmusiłam się dzisiaj i dorobiłam zdjęcia i zaraz przedstawię co zużyłam.


Etja olej arganowy- używałam go do twarzy, włosów, skórek itd itd. Strasznie nieprzyjemnie pachniał, od samego początku. Nie wrócę do niego, może znajdę jakiś inny. Zastąpiony olejkiem Alterry.

Serum kawiorowe Bioliq- nie sprawdziło się u mnie w ogóle. Nie wiem czemu. Pisałam o nim tu.

Rival de Loop kapsułki nawilżające. Lecą u mnie jak woda, zawsze mojej kosmetyczce. Działają najlepiej na moją skórę. Dają mocne nawilżenie i wygładzenie suchych skórek. Mam kolejne opakowanie.

Dermatix- maść silikonowa na blizny. Będzie o niej pełna notka, , którą przygotowują już bardzo długo. Ten produkt działa cuda i usuwa wszelakie podskórne przebarwienia po chorobach skórnych. Mam następne opakowanie.


Pharmaceris lekki krem głęboko nawilżający- używam go na dzień. Jest bardzo fajny, dobrze nawilża i nadaje się pod makijaż. Mam następne opakowanie :)

Lirene pianka do mycia twarzy- produkt, który tak mnie przesuszył, że zrywałam suchą skórę z nosa. Masakra. Nigdy więcej! Ukojeniem jak zwykle jest żel z Biedronki.

Yves Rocher mgiełka malinowa- miałam ją około 2 lat. Bardzo fajny, kwaskowaty zapach, prawdziwa malina. Już za nim tęsknie ;c

Alterra pomadka rumiankowa- najlepszy produkt do ust jaki miałam kiedykolwiek. Najlepiej nawilża, nie jest miękka, nie rozpływa się, nie ma smaku. Jest cudowna. Będę ją kupować, jak tylko na nią trafie, a widzę, ze to nie jest takie łatwe :)

Cleanic patyczki do poprawy makijażu- mój niezbędnik. Poprawiam nimi makijaż, paznokcie, do demakijażu do wszystkiego. Mają świetną końcówkę, która się nie rozpada. Mam następne opakowanie :)


Eveline masło mango- zapach produktu był bardzo przyjemny. Nie za słodki i nie mdły. Tylko ta parafina w składzie, która powoduje u mnie małe krostki. Nawilżenie nie było zadowalające i nie wrócę do niego. Zastąpiłam masełkiem z TBS.

Zrób sobie krem peeling z nasion truskawki- ścierał całkiem nieźle, ale syf który robił w całej łazience był nie do opisania. Niestety mam jeszcze dwa opakowania, które zużyje, ale bardzo uważnie, żeby nie ubrudzić wszystkiego naokoło.

Original Source czekolada i pomarańcza- mój ulubiony zapach na zimę. Przecudowny, jak ciasto. Wrócę na pewno :)

Alterra peeling papaya i kokos- zużyłam jako żel pod prysznic, bo jego ścieranie było bardzo słabe. W mazi zatopione są wiórki kokosowe, które uciekają z ciała. Zapach bardzo przyjemny. Nie wrócę.

Eveline serum do biustu- używam już bardzo długo. Mam następne opakowanie. Pisałam o nim tu.


 Alterra szampon papaya i bambus- najlepszy szampon, tylko mało wydajny. Tani i dobry, dodatkowo ma fajny skład. Odkupię :)

Odżywka Pantene Aqua Light- moja ulubiona. Uwielbiam jej zapach i to, ze pięknie wygładza i nabłyszcza włosy. Dzięki niej nie muszę szarpać z rozczesywaniem. Odkupiłam :)

Garnier odżywka awokado i masło karite- bardzo przyjemny produkt, dobrze nawilżał i wygładzał. Napiszę o nim więcej, przy drugim opakowaniu.

Odżywka Jantar- używam jako wcierki. Sprawdza się świetnie. Troszeczkę obciąża u nasady ale nie jest to efekt ulizania. Widzę małe włoski i znaczny wzrost. Zahamowała wypadanie włosów. Polecam przelać ją do spryskiwacza, wtedy jest bardziej wydajna. Polecam, systematycznie używana daje cuda.

Biovax maska- moje trzecie opakowanie. Bardzo lubię ten produkt używać na zmianę z innymi maskami, bo za często nie służy moim włosom. Świetnie nawilża i wygładza, włosy stają się mega sypkie. Jest bardzo popularna i myślę, ze warta wypróbowania. Wiadomo proteiny nie służą wszystkim.

Farmona Herbal Care szampon pokrzywowy- mocno oczyszczał, aż włosy skrzypiały i były tępe w dotyku. Nie pachniał zbyt fajnie. Konieczna była po nim odżywka, cokolwiek czym można byłoby włosy rozczesać. Dodatkowo w połowie oberwał mi się korek, więc płyn stał otwarty przez prawie tydzień. Nie wiem czy wrócę, bo mam wrażenie ze są lepsze produkty.


Nivea balsam do ciała- opakowanie bardzo głupie, trudno produkt skończyć i wydłubać. Strasznie śmierdzi alkoholem. Daje małe i krótkotrwałe nawilżenie. Nie wrócę, to produkt nie na moją suchą skórę.

Nivea olejek  pod prysznic- fenomen tego produktu polega na jego składzie, ale zapach oleju do smażenia do mnie nie przemawia. Używałam go po siłowni, kiedy potrzebowałam przyjemnego wykończenia na skórze, bez balsamowania.


Garnier suchy szampon - całkowicie się nie sprawdził. Był mokry i nie działał. Pisałam o nim tu.

Maybelline Colossal wersja wodoodporna- świetny tusz. Mój ulubiony. Bardzo trwały, żaden deszcz, śnieg i łzy mu nie straszne. Do tego pięknie pogrubia, wydłuża i rozdziela. Wrócę jak będę potrzebować tego efektu.

Batiste suchy szampon- zapach bardzo lekki, kwiatowy. Opakowanie bardzo dziewczęce i przyjemne dla oka. Działanie takie jakiego potrzebuję, silne i długotrwałe. Nie muszę się przejmować, że w połowie spotkania włosy znowu będą nieświeże i oklapnięte. Używam go też na suche włosy i wtedy daje efekt push-up! Mam następny :)

Co udało Wam się zużyć w tym miesiącu i jakich zastępców polecacie? 


Pozdrawiam :)

środa, 12 lutego 2014

Micel z Kolastyny

Płyny micelarne to temat rzeka. Mozna ich używać praktycznie do wszystkiego i podobno mają nie szkodzić. Wszyscy znają Biodermę, która jest najlepszym micelem z jakim miałam do czynienia, ale jej cena jest za wysoka. Niestety. Poszukiwałam nowości z Garniera i nie mogłam nigdzie znaleść, dlatego zakupiłam płyn micelarny z Kolastyny. Kosztował 6 złotych i pomyślałam, że na zapchanie dziury może byc.


Opakowanie bardzo ładne, bardzo przyjemne dla oka. Różowe, bo dla skóry wrazliwej. Pojemnośc 200 ml.  Zapach produktu jest bardzo delikatny, lekko kwiatowy. Konsystencja jak to u micela, wodnista.



Otwór, przez który wydobywa się produkt jest nie duzy, dzieki temu produkt jest dość wydajny. I właśnie tu jest problem, bo gdyby produkt działał cuda, to mógłby się nie kończyć, niestety tego chciałabym się pozbyć jak najszybciej. Podstawowe zadanie płynu to zmywanie makijażu. Jak z podkładem, pudrem i korektorem produkt sobie radzi, tak z oczami ma już duży problem. Wszystko się rozmazuje, ciężko schodzi. Oczy są bardzo podrażnione i skóra wokół nich czerwona i szczypiąca. Na twarzy to odczucie nie jest az tak silne jak w okolicy oczu, bo zabieg trwa tam kilka chwil, ale skóra i tak jest ściągnięta i czerwona. Nie widzę mozliwości uzywania tego produktu do skóry wrażliwej.


Kolastyna płyn micelarny do skóry wrażliwej i suchej


        Plusy:
  • wydajny
  • tani
  • nie pozostawia tłustej warstwy
  • ładny zapach
  • przyjemne opakowanie
         Minusy:
  • skura lekko się lepi
  • podraznia oczy
  • podrażnia skórę
  • szczypie w kontakcie z okiem
  • słabo zmywa makijaż
Pozdrawiam :)

wtorek, 11 lutego 2014

Ulubieńcy stycznia 2014!

Sesja konkretnie mnie pochłonęła i nie miałam czasu i chęci żeby przygotowywać czegokolwiek, dlatego teraz muszę nadrobić zaległości i przekazać kilka moich spostrzeżenie na temat ulubionych produktów pierwszego miesiąca 2014 roku. 


 Nivea Make Up Startet- delikatny i bardzo lekki krem, który świetnie sprawdzał się pod makijaż, ale solo też daje radę. Nakładałam go bardzo często kiedy chodziłam na siłownie, nie tłuścił skóry, ale bardzo fajnie nawilżał i niwelował czucie ściągnięcia. Cena 18zł/50ml.

Kapsułki Rival de Loop- produkt bez którego nie mogę się obejść w zimie. Nie używam kapsułek codziennie, ale tylko w momencie, kiedy widzę, że moja skóra jest maxymalnie przesuszona. Nie podrażnia, mocno nawilża. Cena 6zł/ 7kapsułek


Pantene szampon i odżywka Aqua Light- mój ulubieniec od wielu lat. Po różnych innych produktach, które są raz lepsze raz gorsze zawsze wracam do tego zestawu. Moja ulubiona seria kosmetyków do włosów ever. Około 14 złotych.

L'biotica Biovax eliksir do włosów- świetnie sprawdza się na końcówki. Włosy nie są obciążane, ale ochronione i nie puszą się. Będzie o nim więcej. Cena 20 złotych.


Facelle intimin- produkt wielofonkcyjny. Po tym jak przesuszyła mnie pianka z Lirene, zaczęłam nim myć twarz. Jest świetny, nie ściąga, nie podrażnia, zmywa makijaż. Dla mnie super produkt. Cena 4zł/200ml

Original Source Coconut- jedyna rzecz jaką lubię w tych produktach to ich zapachy. Ściągają skórę, ale dla mnie to nie problem, bo zawsze używam jakiegoś balsamu. Zapach tego produktu jest wyjątkowy. Nie za słodki, ani nie przytłaczający jak to produkty z kokosem. Długo utrzymuje się na skórze. Cena 5zł/250ml


NYC 109- kupiony w Pepco za 5 złotych. Bardzo go lubię ma intensywny, malinowy kolor i dobry pędzelek. 

Maybelline Colorama- bardzo głęboki niebieski, który wygląda świetnie w zimie, przy bladych dłoniach. 

Golden RoseJolly Jewels 102- mój ukochany lakier z tej serii. Pisałam o nim tu 

Seche Vite- bardzo dobry utwardzacz. W 8 minut mamy paznokcie jak skała, bez odbić itd. Trwałość lakieru przedłużona o 3 dni. Super! Tylko bardzo gęstnieje ;c


Dermo pHarma żel antybakteryjny- dobra alternatywa dla żeli z BBW. Jest większy, w tej samej cenie, a jego zapach i działanie nie różnią się niczym od droższego produktu. Ja przelewam go do pojemniczka po żelu z BBW, bo mam etui słonika i bardzo go lubię. 


Paleta na 20 cieni z Inglota- ratuje moje cienie od zapomnienia. Mocne magnesy i bardzo ładny wygląd, sprawiają, że zaglądam do niej codziennie i nie zapominam o wkładach, które były w 3 oddzielnych kasetkach. Warta zakupu. Cena 35 złotych

Peeling do ust Catrice- wiem, że to limitowanka, ale jeśli będzie gdzieś do kupienia to serdecznie polecam. Świetny do torebki, wielkości mazaka. Ma drobne, ale ostre granulki, które zanurzone są w bardzo przyzwoitym balsamie. Dobrze pielęgnuje i nawilża usta. Cena około 12 złotych.

Max Factor kredka 090 Natural Glaze- kredka w kolorze cielistym. Nakładam ją na linię wodną. Super się sprawdziła, kiedy nie miałam czasu na sen. Otwiera i ożywia spojrzenie. Bardzo dobrze się trzyma. Cena 25 złotych.

Pędzel Hakuro H69- puchaty, bardzo miękki, do wszystkiego. Nie ma problemu z myciem, włosie nie wypada. Kupię więcej pędzli z tej serii, bo w tym jestem zakochana. Cena 30 złotych.

Inglot30T- bardzo precyzyjny, cienki pędzelek do eyelinera. Ja staram się nauczyć robić porządne i szybkie kreski, dlatego ciągle trenuje. Myłam ten pędzelek już wiele razy i nic mu się nie stało. Dalej jest spiczasty i włoski są ułożone. Cena około 30 złotych.

Maybelline Color Tattoo35 On and on Bronze- mój jedyny i najlepszy cień w kremie. Świetny jako baza, sam na powicie, albo jako eyeliner na dolnej powiece. Nie spływa, nie roluje się, trzeba go szybko rozcierać. Cena około 26 złotych.

Inglot Duraline- długo nie wiedziałam co z nim zrobić, ale przypomniałam sobie o tym, że mogę z niego zrobić eyelinery. Wykorzystywałam do tego cienie z paletek Sleeka i cieszyłam się zielonymi, morskimi kreskami. To bardzo fajnie ożywia codzienny, nudny i brązowy makijaż. Kreski trzymały się świetnie, przez cały dzień, a duralinu nie ubyło ani troszkę ;c Cena 20 złotych.

Loreal StudioSecters - zielona baza pod makijaż. Świetnie radzi sobie z czerwonymi polikami, które mam przez zmianę temperatury. Będzie o niej oddzielna recenzja. Cena około 30 złotych (allegro).

Max Factor CC cream- najlepszy jaki miałam produkt do twarzy ze wszystkich produktów BB, CC. Ma miękkie wykończenie, jest delikatny i pięknie wygląda. Będzie oddzielna recenzja. Cena około 57 złotych.



Piszcie co w tym miesiącu było waszymi ulubieńcami. Mowa Wam coś wpadnie w oko ;)

Pozdrawiam :)