niedziela, 31 marca 2013

Święta :)

Kolejne święta, a za oknem śnieg. Pierwszy raz w życiu szłam do koscioła z koszykiem w kozakach ;0
Mam nadzieję, ze szybko nastąpią roztopy, bo czas zacząć biegać, jeździć na rowerze. W ogóle czekam, aż wszystko rozkwitnie. Dziwne, bo nienawidzę prac w ogrodzie, a w tym roku tak mnie do tego ciągnie. Już obmyślam co zasiać, gdzie i jak. Może się starzeje, albo chcę sobie jakoś czas mojego 'urlopu' od edukacji zagospodarować.Jestem tylko ciekawa czy będą kwitły kasztany na matury ;D

Pewnie wszystkie siedzicie objedzone jak bomby. Ja wróciłam od babci, a każdy wie w jakim stanie wrac się od babci :)

Mam nadzieję, że odpoczniecie w święta i będziecie szczęśliwe, pomimo zimna ;)
Pozdrawiam

p.s. najbardziej czekam na tulipany ♥

sobota, 30 marca 2013

Yves Rocher szampon do włosów blond z rumiankiem

Moje włosy blond po zimie są trochę matowe, więc wyciągnęłam z szafki z zapasami coś, żeby ożywić kolor i jak nigdy przeżyłam wielkie rozczarowania. Wiem, ze od szamponu nie mogę wymagać Bóg wie czego, ale chociaż trochę mógłby podrasować wygląd moich włosów. Mowa o Yves Rocher, Reflets Naturels [Natural Highlights], czyli szamponie do włosów blond, który ma nadawać świetliste refleksy.


Moje włosy, jak każde włosy blond są delikatne i cienkie. Potrzebują lekkiego naiwlżenia i tego blasku. Niestety ten szampon tego nie daje. Włosy są zwykłe, umyte, nie uniesione i nie błyszcza.
Opakowanie ma 200 ml i kosztuje około 10złotych w promocji. Dość sposo jak na szampon, ale testowac trzeba. Dziurka standardowa. Konsystencja dosc gesta, wydajność calkiem niezla. Zapach jest okropnie słodki, troche duszacy, wiec dzielilam sie nim ze swoimi pędzlami.


Kosmetyk 'naturalny'? SLSów pełno, wyciąg z rumianka, który ma byc według producenta, jest na szarym końcu. Jak lubię ich kosmetyki, tak tego więcej nie kupię, zostanę przy Alterrze (?)

To chyba pierwszy kosmetych z YR na którym się zawiodłam. Wystrzegam się teraz ich szamponów, nawet jak są w świetnych promocjach. 


Pozdrawiam :)

piątek, 29 marca 2013

Eveline Serum antycellulitowe

Nadchodzi wiosna, chociaż mam wątpliwości czy nie grudzień, więc trzeba wreszcie zadbać o pomijane partie naszego ciałka. Mowa o udach, pośladkach i innych miejscach skażonych cellulitem. Ja pomimo swojego młode wieku mam z tym duży problem. Chociaż  walka jest zaciekła  już kilku letnia nie mogę nic zrobić ;c może to spaczenie genetyczne, nie wiem. Pocieszam się tylko tym, że nie jestem z tym sama. Kobiety z cellulitem łączmy się!

Moje sposoby na cellulit są różne. Kremy, masaże, peelingi, ćwiczenia i duże ilości wody. Po skończeniu Nivea Serum zaczęłam szukać czegoś bardziej ekonomicznego i oczywiście spojrzałam najpierw na to co w promocji. W moje rece wpadlo Eveline Cosmetics Slime Extreme 3D Superskoncentrowane Serum antycellulitowe. Tytuł specyfiku jest zabójczy, wiec jakby coś szukajcie pomarańczowego :)
Opakowanie to klasyczna dla firmy Eveline tuba w kolorze pomarańczowym. Moje opakowanie ma 250ml(+50ml gratis) kosztuje około 19złotych. Wydaje mi się, że kosmetyki z serii 'walka ze wszystkim' podrożały ;c
Producent w skrócie: w widoczny sposób zwalcza rozległy i uporczywy cellulit oraz zapobiega jego nawrotom.usuwając objawy cellulitu i redukując jego przyczyny.Isocell Slim, wyciąg z bluszczu , L-karnityna i Algi laminaria-intensywnie regulują metabolizm lipidów, pobudzają spalanie zbędnej tkanki tłuszczowej oraz zapobiegają jej gromadzeniu się, co widocznie zmniejsza zagłębienia i nierówności na skórze. Usprawniają mikrokrążenie skórne, zapobiegają powstawaniu obrzęków i usuwają toksyny z tkanek.

 Producent jak zwykle opowiada nam o działaniu wewnątrz, a nam zależy na działaniu które widać. Muszę przyznać, że on coś daje. Wspomaga ćwiczenia. Pięknie ujędrnia skórę. Jest taka 'silna'. Czuje się te spięcie, że wszystko jest zebrane do kupy. Dodatkowo przyjemnie nawilża i delikatnie chłodzi.

Minusami jest to, że kiedy posmarujemy ręce od razu trzeba je umyć, bo zaczynają szczypać. Trzeba uważać, żeby nie posmarować odruchowo np twarzy, bo pieczenie jest okropne. Więc dokładne umycie rąk po tym specyfiku jest bardzo konieczne. Tuba pod koniec używania jest zbyt twarda i trzeba rozciąć produkt, co mija się z celem higieny. Dodatkowo produkt kiedy jest otwarty (po rozcięciu) delikatnie przysycha i tworzy glutki.
Wydajność jest calkiem niezla, jak na uzywanie rano i wieczorem na uda, posladki i brzuch. Wmasowuje go okrężnymi ruchami, szybko się wchłania. Ma swietną konsystencje, takiego gęstego, tresciwego kremu.

Przeszukałam internet co do składu kosmetyku i jestem bardzo miło zaskoczona, same ekstrakty i inne dobre rzezcy.
Miejmy nadzieje ze to i pomoże, bo kupiłam już drugie opakowanie i jestem w połowie. Szczezrze polecam ten produkt, jest bezpieczny dla delikatnej skóry, nie uczylil mnie, nie pobudził moich pajączków, cena i dostępność super, więc dlaczego nie? W dodatku produkt jest polski, a trzeba wspierać nasz biznes.

Może Wy coś polecacie na walkę z cellulitem? Jakieś domowe sposoby, które praktykujecie?

Pozdrawiam i czekam na wiosnę :)

środa, 27 marca 2013

Blogerskie lakiery od Wibo chyba nikogo nie ominął. Kiedy zobaczyłam w postach i filmikach piękny kolor od Pni TheOleski o nazwie peaches and cream od razu poleciałam go kupić. Serio, szukałam go w każdym możliwym miejscu, w dwóch miastach i nareszcie trafiłam na niego po około 2 tygodniach poszukiwań. Tak, odrazu pomalowałam nim paznokcie i jestem oczarowana odkąd go mam jest na moich paznokciach cały czas :) Nie mogłam się powstrzymać kiedy zobaczyłam na jakimś blogu drugi kolor, też się zakochałam. Jest to Blue Lake od Pani Gosi.


Lakiery mają dawać coś w rodzaju żelowego efektu. Nie wiem, może przy grubszych warstwach to wygląda jak żel, bo paznokcie stasznie się błyszcą. Nie nakładałam lakiery nawirzchniowego, a paznokcie błyszczą się jak choinka. Myślę, że kolor i efekt na paznokciu to ich jedyna zaleta. 
Schnął w tempie standardowym, ale lubią się odgnieść, kiedy mamy wrażenie, że są całkowicie suche nagle gdzies cos i jest wzorek na szponie ;c

Wibo nie postarało się co do trwałości tych lakierów. Schodzą po jednym dniu. Wieczorem widzę juz starte skórki, i wystarczy delikatnie dotknąć, zeby móc ściągać lakier płatami. Szkoda, bo strasznie fajne kolory mają.

Pędzelek jest taki jak lubię. Cieniutki i precyzyjny, włoski nie odstają i można wykonać ładne pociagnięcie. Konsystencja jest lejaca się, więc jest to jeszcze łatwiejsze. 
Buteleczka jest klasyczna dla firmy Wibo. Pojemność to 8,5ml za około 6złotych, więc trzeba tylko kupować i cieszyć się paznokciami wiosenno-letnimi.
 Teraz sam opis kolorów. 
Peaches and cream to bezdobinkowy lakier w odcieniach brzoskwiniowo-różowym. Idealny na dzien. Wystarczą dwie warstwy, a paznokieć jest w pełni pokryty.

Blue Blake to błękit, cuuudowny błękit. Zaskoczyło mnie to, że są w nim utopione mikroskopijne granatowe drobinki, które dają taki delikatnie zimny efekt. Zakochałam się i już go widzę na opalonej skórze.

Lakiery polecam i śpieszcie się z kupnem, bo mają być do sierpnia, a znając Polskę to od czerwca już nic nie będzie. Niestety ;c

Też tak strasznie czekacie na wiosnę, czy tylko ja jestem tak stęskniona. ;c


piątek, 22 marca 2013

Yves Rocher Tradition de Hammam, oliwka pod prysznic

W Yves Rocher są oferty tygodnia dla klientek z kartą. W związku z zimnem i chłodną aurą zakupiłam oliwkę pod prysznic o nazwie Tradition de Hammam. Zawiera olejek arganowy i same dobroci, które mają nawilżać naszą skóre i bla bla bla.
Producent: Wzbogacony w olejek arganowy z upraw ekologicznych, olejek pod prysznic o aksamitnej konsystencji zamienia się na skórze w delikatne musujące mleczko. Odżywia skórę podczas kąpieli.

Konsystencja jest aksamitna, lekko lejąca, ale nie ucieka przez palce. Nie mogę się do niej przyczepić, szybko spływa z butelki, więc nie musimy się denerwować. Nie poczułam efektu 'musującego mleczka'. Nawilżenie jest małe, ale ja mam bardzo suchą skórę, więc i tak musiałam się posmarować.


 Wydajność była bardzo średnia. Produkt słabo się pieni i słabo rozprowadza po ciele, więc jest wrażenie 'niedomycia' i idzie kolejna porcja produktu, która przez mało poręczne opakowanie i za szeroki otwór jest za duża.
Opakowanie jest strasznie dziwne. Korek jest mały, kiedy mamy mokre ręce nie jest tak łatwo go odkręcić, ucieka pod prysznicem, trzeba się trochę namęczyć, kiedy mamy dłonie w pianie i chcemy znowu go odkręcic, łatwo może się wylać przez niedokręcenie. No powinni nad tym popracować. Na całe szczęście nie odeszły naklejki i orientalny look został zachowany, za co na plus.

Produkt zawiera fitosterole, które mają chronić naszą skórę przed utratą wody, ok, cieszy mnie to. Jest jakaś pochodna SLS, a olejek arganowy jest dopiero po 'zapachu', który jest lekko mdły, ale podobny do tych wszystkich kremików z olejkiem arganowym. 



Nie kupię więcej tego produktu. Za wysoka cena do jakości, regularna to 29.90 za 200 ml. Mało wydajny, skończył się może po dwóch tygodniach. Jeśli ktoś lubi i mu odpowiada to ok, mi średnio przypadł do gustu i nie wrócę do niego. Może uda mi się skończyć to co mam ;p

Pozdrawiam :)

P.S. Kocham moją Mamkę. Kupiła mi dwa balsamy z  Decubanu, więc poużywam i i coś napisze, myślę, że już niedługo :)

Zdałam egzamin na prawko! Szczęście ! :)

czwartek, 21 marca 2013

Nivea Good-bye Cellulite Serum

Pomimo tego, że nie przeskoczyłam nawet progu 19stki to cellulit jest moim najgorszym wrogiem odkąd pamiętam. Dlatego poszukiwania kremów cud są moim priorytetem jesli chodzi o kosmetyki pielegnujace. Testowałam juz wszystko, Vichy, Elancyl i teraz postanowiłam popróbować czegoś tańszego.
Będąc w Rossmanie natknęłam sie na serum Good-Bye Cellulite od Nivea. Było w promocji, więc zaryzykowała. Słyszałam wiele pochlebnych opinii na jego temat od dziewczyn, które były na warsztatach Nivea.

Producent: Wzbogacona w naturalny dla skóry koenzym Q10, formuła działa w zgodzie z Twoją skórą. Sprawia, że staje się ona bardziej jędrna i wygląda na bardziej gładką już po 10 dniach.

 Muszę przyznać, że skóra jest po nim bardzo nawilżona i napięta, ale redukcji cellulitu nie mogę stwierdzić. Efekt spiętej skóry trwa niestety do momentu kiedy używamy serum, po kilu dniach skóra wraca do swojej  wcześniejszej formy. Myślę, że jest to świetne rozwiązanie w lecie, kiedy chcemy pokazać swoje uda i pośladki. Na razie pozostają nam ćwiczenia. 
Opakowanie jest po prostu super. Małe, zgrabne z pompką i 'tłoczkiem'. Dzięki temu wyciskamy produkt do końca bez dodatkowego przecinania i zabaw w wygrzebywanie resztek.
Wydajność jest średnia. Ja używałam tego serum codziennie wieczorem  i straczało mi max na 2 tygodnie. Coprawda jest ona małe- 75ml, ale cena jest wysoka bo aż 22złote. Na efekty jakie daje to troche za duzo kosztuje.
Konsystencja jest bardzo ciekawa. Tak jakby oliwka w galaretce? pod wpływem ciepła zaczyna się rozprowadzać bardzo równomiernie jak oliwka. Topi się na ciele. Szybko się wchłania  i nie ma drażniącego zapachu jak niektóre produkty antycellulitowe.
Jednym, dość dziwnym minusem jest to, że kiedy posmarowałam uda itd, a później nie umyłam rąk i np nałożyłam na nie krem to po zmieszaniu się kremu z serum, krem stawał się prawie lejący, nie do wsmarowania.Nigdy sie jeszcze nie spotkałam z takim zdjawiaskiem.

Zużyłam dwa opakowania tego produktu, pomimo ćwiczeń nie jestem zadowolona z efektu jaki przyniósł wiec na razie do niego nie wracam. Jest małe, drogie i średnie jak na serum. Może przed latem, żeby wyglądać jak bogini plaży xD

Teraz testuje coś z Eveline. Jak skonczę butle to dam znać. Może polecacie jakieś wspomagacze do cwiczeń?

Pozdrawiam. :)

niedziela, 17 marca 2013

Yves Rocher, Maska odbudowująca do włosów z olejkiem jojoba

Maski maseczki :) W zimie nasze włosy są szczególnie narażone na 'uszkodzenie'. Mróz, kurtki, szaliki. Ciągle naelektryzowane i rozczochrane ;c Dlatego powinnyśmy o nie szczególnie zadbać stosując różne specyfiki. Ja olejuje swoje włosy raz w tygodniu, ale o tym kiedy indziej, używam też masek, które szybko regenerują i upiększają nasze włosy, bez obciążania.
Przy ostatnich zakupach w Yves Rocher (tak wiem, YR i YR) dostałam kilka próbek ich nowej maski odbudowujące z olejkiem jojoba i masłem karite.  (klik)
Plusy:
-delikatna konsystencja
-przyjemny zapach
-włosy po jej użyciu są delikatne, śliskie i lśniące, ale nie obciążone
-cena około 30 zł za 200 ml
Nie zauważyłam u siebie wielkiej odbudowy włosów, może przy dłuższym stosowaniu. Włosy po niej wyglądają pięknie, ale do pierwszego mycia. Na początku składu mamy dużo substancji, które tworzą 'film' na włosach. Nie obciążają, ale ja spodziewałam się, że na pierwszym miejscu będzie olejek, no ale trudno.
Cieszę się, że dostałam kilka opakowań za 'grosik'. Zastanowię się długo czy ją kupić. Na razie otworzyłam wielką maskę z Biovaxu, więc do tej droga mi się wydłużyła.

Jakie maski szczególnie polecacie?

Pozdrawiam :)

wtorek, 12 marca 2013

Pędzle Real Techniques- MAM I JA!

Mogę się założyć, że wszystkie dziewczyny znają Samanthe Chapman z kanału na yt Pixiwoo. Sam zaczęła produkować pędzle, które wszyscy zachwalają pod niebiosa. Kiedy miałam zastrzyk gotówki skusiłam się na dwa pędzle Real Techniques. Zamówiłam je na stronie alledrogeria.pl. Dostawa była ekspresowa, bo w dwa dni mogłam się już cieszyć nowymi zabawkami :)

Paczka przyszła zapakowana bardzo szczelnie. Na dwa małe pojemniczki wykorzystano wielki karton i dodatkowo wypełniono go trocinami z papieru, żeby produkt doszedł nieuszkodzony. Bardzo mi się podoba to jak alledrogeria.pl pakuje swoje produkty. Zamawiamy jedna małą rzecz, a ona przychodzi w wielkim kartonie obwinięta bombelkową taśmą tak, że nic nie widać :)
 
Technicznie: pędzle wykonane są z włosia typu taklon  (chyba duo fiber) z lekkimi aluminiowymi rączkami, równo ściętymi, co umożliwia postawienie pędzla 'na baczność'.
Jeden z pędzli to pędzel do podkładu Foundation Brush.


Plusy:
-ciekawy kształt-  plaski i ścięty
- nie robi bardzo widocznych smug, tak  jak to bywa z języczkowymi pędzlami
-bardzo ładnie się prezentuje
-jest bardzo dokładny, wchodzi w każdą szczelinkę, np. koło skrzydelek nosa
-nie miałam jeszcze pędzla do podkładu, który dałoby sie tak łatwo do plukać z resztek produktu
-nie chłonie podkładu do wewnątrz
-cena: około 35złotych 

Minus, pędzle jest aż nadto sztywny, przez co ciężko zmienić nim kierunek ruchu.

Drugi pędzel jaki zamówiłam to pędzel do rozcierania cieni, przynajmniej tak prezentowała go alledrogeria.pl. Moim zdaniem nada się do wszystkiego. Nazywa się po prostu Shading Brush

Plusy:
-znowu wygląd mnie bardzo urzekł
-lekkość z jaką operuje się tym pędzelkiem
-delikatny dla powieki
-włoski narazie nie zafarbowały
Minusem jest cena, 27 złotych to trochę za dużo jak na pędzel do cieni, z Hakuro możemy kupić za około 20złotych, a myślę, że jakością dorównają temu
Pędzelki są godne uwagi, ale nie koniecznie trzeba mieć ich całą kolekcje. Ja wybrałam specjalnie takie, bo te są moim zdaniem najpotrzebniejsze. Nie wiem czy skuszę się na jakieś kolejne sztuki, bo jednak bardziej mi przypadły np pędzle Ecotools. Jak macie więcej kaski i chcecie sobie spróbować czegoś nowego to polecam, a jak chcecie mieć dobrą jakość za niższą cenę to sięgnijcie po Hakuro.

Pozdrawiam i jakie pędzle polecacie? :)

poniedziałek, 4 marca 2013

Rimmel Apocalips

O tym, że wszystkie firmy tańsze zawsze wzorują się na droższych to już wszyscy wiedzą. Spotkałam się z opiniami że Apocalips ma być tańszą alternatywą dla lakierów do ust z YSL. Ja nie wiem, bo produktu YSL nie miałam i mieć nie będę, chyba że wygram w lotto, albo dostanę.

Od producenta: Apocalips  ma być lakierem do ust, który łączy w sobie głęboki kolor szminki i połysk błyszczka. Do tego ma mieć superlekką formułę i precyzyjny aplikator

 Plusy:
-opakowanie jest tak piękne, że padłam. Ociosana nakrętka wgląda jak taki czarny 'diament' ;0 Efekt ombre na opakowaniu znacząco wyróżnia te produkt w drogerii. Dodatkowo,  żeby zamkąć trzeba usłyszeć klik.
-konsystencja bardzo przyjemna, tak jak zapewnia producent superlekka, ale  trzeba uważać na ilość, zeby nie zostałą na ustach taka papka. Nie lepi się
-aplikator ma dziurkę, dzięki której można nabrać produktu naraz tyle ile potrzeba
-pojemność nie jest za duża (5,5ml), więc to bardzo dobrze
-stopniowo i równo blaknie/schodzi
 -ściągnięcie ust kiedy błyszczk zejdzie, balsam konieczny
-trwałość. Wydawało mi się, że bedzietrwalszy niz klasyczny blyszczy,  ale jednak nie. Trwałość to około 2h kiedy nie jemy.
-cena. 25zł za błyszczyk, który ma standardową długość trzymania się to za dużo. Błyszczyki Essence Stay All Day trzymają się tyle samo, a są połowe tańsze.
-kolor wchodzi w rowki warg  i podczas uśmiechania się to widać, może nie aż tak bardzo przy ciemniejszych kolorach, ale przy jasnych bardzo.

Tak na ustach prezentuje się numer 100 Phenomenon. Jest to połączenie cieplego różu i brzoskwini. Bardzo jasny, dzienny kolor, który mozna sobie poprawić w ciągu dnia.

Mam bardzo mieszane uczucia co do tego produktu. Z jednej strony ma ciekawa konsystencje, oprawę,a z drugiej jest zwyklakiem czego wcale się nie spodziewałam. Jeśli ktoś chce sobie kupić ten produkt to niech się zastanowi :)

Pozdrawiam :)

piątek, 1 marca 2013

Haul luty 2013

Skończył się luty, więc trzeba go jakoś podsumować. Najpierw zakupowo.
W tym miesiącu pochłonęło mnie Yves Rocher, bo kupony, bo coś fajnego itd :) Skupiłam się baaardzo na pielęgnacji, wszystko pokończyłam i niektóre rzeczy odkupiła, a to mi się rzadko zdarza.
1.Yves Rocher Tradition deHammam Oliwka pod prysznic z olejkiem arganowym200ml/29zł
2.Yves Rocher Nutritive Vegetal Aksamitny Tonik 200ml/29zł
3 .Yves Rocher Nutrive Vegetal 7dniowy Zestaw do pielęgnacji suchej skóry około 6złotych
4. Yves Rocher Nutrive Vegetal Krem odżywiający na dzień 24h 50ml/40zł
5. Yves Rocher Nutrive Vegetal Balsam intensywnie odżywiający na noc 50ml/40zł
6. Yves Rocher Pure Calmille żel do mycia twarzy 200ml/18zl
7. Yves Rocher Beaute des Mains Pielęgnujacy krem do rąk i paznokci 75ml/18zł
8.Yves Rocher Krem BB Jasny 50ml/50zł
 Dwie kosmetczki, które dostałam i opakowanie na wszystkie karty :)
 1. Luksja płyn do kąpieli Lemon Pie 1l/9.90zl
2.Isana Żel pod prysznic melon i gruszka 300ml/3zl
3.Joanna jedwab do włosów 30ml/15zł
5.dwa pojemniczki na kremy z Rossmanna. 1,50sztuka
6.Pasta Sensodyne ProSzkliwo 75ml/9zl
7.Lady Speed Stick antperspirant 5zł
8.Babdream szampon 250ml/5zl

I jedyne dwie rzeczy z kolorówki. Eye liner żelowy z Essence za 11zł i puder w kompakcie Affinitone MaybellineNY 15zł.

Nie patrzcie na te ceny, bo większość rzeczy kupiłam w promocji i wziełam ceny z internetu:)

Pozdrawiam :)