Z firmą Bingo Spa miałam już kilka razy do czynienia. Niektóre produkty były kiepskie, inne lepsze, ale nigdy jakoś żaden nie porwał mnie, żebym go odkupiła. Tym razem po prostu wyrzucam połowę produktu, bo czuję się skrzywdzona do potęgi.
Mam skórę suchą i szukam maseczek z olejkami, które nawilżą i odżywią moją cerę. Niestety tym razem moja twarz przeżyła armagedon.
Maska z olejem awokado jest przeznaczona dla skóry suchej, wrażliwej i starzejącej się. Coś dla mnie! :)
Olej awokado powinien się mocno wchłaniać, szybko, wchodzić głęboko w warstwy skory.
Konsystencja maski była gęsta, ale żelowa. Rozprowadzała się na skórze idealnie. Gładko sunęła.Nie zastygała na skórze jak maski glinkowe. Wchłaniała się nie w 100%, może dlatego, ze nakładałam grubszą warstwę.
Odczucie na twarzy. Początkowo lekki chłód, później lekkie szczypanie i płomień, samo zapłon, szczypanie. Wytrzymałam te 15 minut wskazane na opakowaniu. Skóry po zmyciu była czerwona, ale wygładzona. Po 3 dniach ponowiłam zabieg. Znowu czułam nieprzyjemne szczypanie, ale dało się je przeżyć. Po 3 dniach kolejne podejście. Efekty te same. Na drugi dzień na to moje brodzie pojawiło się to:
Suce krostki, strasznie swędzące. Schodzące skórki. Masakra. Nie mogłam tego niczym nawilżyć wszystkie wywoływało pieczenie. Z pomocą przyszedł mi olej kokosowy, który nakładałam bardzo cienką warstwą. Po 4 dniach, wszystkie obrażenia zeszły. Maseczka wylądowała w projekcie denko.
W składzie pełno ekstraktów. Nie wiem co mnie uszkodziło, ale do tej maseczki już nigdy nie wrócę.
Pozdrawiam :)
Skład dośc fajny ma ale efekt na twarzy straszny :(
OdpowiedzUsuńI love your blog!
OdpowiedzUsuńfrom harry
ja mam jeszcze dwa kosmetyki z bingo, wykończę i raz na zawsze żegnam się z tą firmą, bubel na bublu:(
OdpowiedzUsuń