sobota, 1 grudnia 2012

Ulubieńcy listopada 2012

Listopad, ach listopad. Najcięższy z miesięcy od początku do końca. Dużo mnapiętych terminów, ważnych spraw do załatwienia. Nie ułatwiała tego psująca sie cały czas pogoda. Raz deszcz, raz słońce. Całkowity miszmasz.

Grudzień rozpoczełam twardym treningiem, dietą i całą resztą moich postanowień.

zacznijmy od tego maleństwa. Niby taki niepozorny, kupiony na szybko, bezmyślnie a robi to czego potrzebują moje woreczki. Chłodzi, delikatnie mrozi, napina i szybko wysycha, możemy po nim od razu nakładać korektor i nic się nie waży. Koszt to około 8złotych.

Ten specyfik chyba wszyscy znają. Tak, to krem do rąk z Arniką z Yves Rocher. Bardzo fajny, pozostawia delikatny film na skórze, jest wystarczająco gęsty jak dla mnie. Szybko się wchłania, dzięki czemu można używać go wszędzie. Zawsze w torebce ;) Koszt to okolice 15-20zł. Zawsze kupuje z bonami :) A! I zapach może nie odpowiadać wszystkim, jest taki dziwnie ziołowy, lekko rumiankowy, specyficzny ;D

Delikatny krem do stóp, nie jest gęsty, ani treściwy, ale świetnie sobie radzi z wygładzeniem pięt. Po nim są miękkie i delikatne. Można go używać nawet rano, ze względu na lekką konsystencję. Polecam. Dodatkowo zawiera mocznik. Koszt około 12złotych

Nowość w mojej kosmetyczce. Kiedy patrzę na moje straszne skorki, to mam ochotę obciąć sobie palce. Są suche, pozadzierane, na całe szczęście nie krwawią. Staram się używać go częściej niż jest napisane w instrukcji. Można go używać raz w tygodniu, robię to częściej, na jedną minute. Koszt około 12złotych

Kiedy je kupiłam wydało mi się zwyklakiem, tanim i bezszałowym. Kiedy nałożyłam je na ciało zaczęło się topić i przeistaczać w delikatny olejek. Byłam pod wrażeniem. Nawilżenie jest wystarczające, a nawet dobre jak za cenę 12 złotych.

 Kolejna nowość, kupiona na szalonej promocji w Rossku. Stwierdziłam, ze skoro już mi się skończył, a raczej pokruszył, mój brązer z Catrice, to nie będę oszczędzać i kupię sobie coś lepszego, bardziej trwałego itd. I tak zrobiłam. Zapłaciłam w okolicach 32złotych. Muszę przyznać, że jestem zauroczona wyglądem, waniliowym zapachem i trwałością tej zabawki. Ja siedząc na lekcji ciągle podpieram głowę, dotykam twarzy, więc naturalnie wszystko ścieram. Nawet nie wiecie jaka byłam zaskoczona, kiedy okazało się po powrocie ze szkoły, ze ten skarb jeszcze był na moich policzkach, wielki szok!

Tej pani nie trzeba chyba przedstawiać. Trzyma się, pięknie wygląda, jest cudowna i kocham ją, Kosztuje około 30zł. Szukajcie w promocji.

To jest mój MUST HAVE. Szczoteczka z Inglota w cenie około 15zł. Kupcie ją, jeżeli macie niesforne rzęsy. Okaże się Waszą najlepszą przyjaciółką, kiedy przed wielkim wyjściem, kiedy macie mało czasu, zrobiła się Wam wielka gruda na rzęsach. Ona zawsze przychodzi z pomocną ręką.

Ostatni kosmetyk. Nie rozumiem, dlaczego o tych kosmetykach słyszy się tak mało. Ten peeling używałam około pół roku. Miał 500gram i kosztował 30zł. Świetny zdzieracz, polecam raz w tygodniu, żeby nie zrobić z siebie tarki. Piękny zapach unosił się w całej łazience. Moja mama mówiła, że był trochę sztuczny, więc radzę powąchać w ukryciu. Nie kupię go ponownie, bo nie lubię tak wielkich kosmetyków, wolę małe i szybkie do zużycia, żeby testować i bawić się.

Moi kolejni ulubieńcy. Cudowne, wielkie kubasy o pojemności 500ml. Służą mi jako kufle na piwo, kubły na herbatę, i dzbany do kawy. Są cudowne i kosztowały tylko 3.50 :)

 Moje dwie branzoletki. Strasznie chciałam miec branzoletke Kelly Melu, ale cena jest wysoka, za wysoka. Więc jako zaawansowamny Amnonimowy Allegrowicz zamowiłam je na allegro. Kosztowały mnie po 5zł. Są wykonane ze szklanych koralików, na gumeczce, jk narazie sprawdzają sie dobrze, nie uszkodziły sie, nic nie odprysło, ma dają fajny efekt i strasznie mi sie podobają.

Podsumowując. Szukajcie tańszych i mniejszych rzeczy, zeby zdążyć zuzyć i sie nie znudzić.

Dzisiaj padał pierwszy śnieg, zaczeło sie szaleństwo świąteczne mojej mamy. Już za tydzień robię pierniczki, za dwa tygodnie pierogi, nie mogę się już doczekać. Wrzucę zdjęcie pierniczków. Jeśli się udadzą.

Pozdrawiam serdecznie i polećcie mi ciekawy peeling. Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę.

2 komentarze:

  1. ja też szukam często tańszych zamienników, bo czasem nie warto przepłacać!:) chciałam kupić ten tusz 2000 ale jakoś zrezygnowałam. mam czego żałować? tą szczoteczkę do rzęs muszę polecić kuzynce, bo ta wariatka rozdziela rzęsy igłą i już raz była w szpitalu, bo się haratnęła!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja koleżanka też rozdziela rzęsy igłą i już się dorobiła uszkodzonej siatkówki, więc lepiej uważac. Co do tuszu, to dale on niesamowity efekt, od delikatnie zaznaczonych po długie, gęste i czarnę rzęsiska. Tylko jest problem z jego wydajnością, po dwóch miesiącach zaczął się kruszyć na dolnej powiece i mialam taką pandę, ze szkoda gadac.

    OdpowiedzUsuń