Garnier Ultra Doux szampon i odżywka z morelą i olejkiem migdałowym. Bardzo polubiłam ten zestaw, bo ma przyjemny owocowy zapach. Szampon zmywa oleje, nie obciąża włosów. Odżywka świetnie je zmiękcza, wygładza i dają się rozczesać. Produkty pozostawiają włosy lekkie i sypkie, tak jak lubię :) Jednym ich minusem jest wydajność. Starczają mi na może 10 myć.
Maska Kallos Latte gości u mnie po raz drugi i po raz drugi jestem zadowolona z jej działania. Kosztuje 5 złotych, a odżywia włosy jak produkt za 50. Dodatkowo pozostawia piękny zapach, który uwielbiam. Recenzja
Seria Alterry z granatem i aloesem. Szampon okazał się zbyt ciężki jak na moje włosy. Przetłuszczał je i plątał. Odżywka była średnia, słabo się po niej rozczesywały włosy, były szorstkie i szczotowate. Maskę miałam po raz trzeci i uważam, że jest ona najlepsza z całej tej serii. Bardzo dobrze wygładza, odżywia włosy są miękkie, sypkie i nie puszą się.
Garnier Ulta Doux z rozmarynem i oliwą. Szampon, tak jak jego brat powyżej, spisywał się świetnie. Zmywał wszystko i odświeżał bez podrażniania. Odżywka też była świetna. Wygładzała, nie obciążała, zmiękczała i wszystko co dobre. Produkty tez mało wydajne, ale dobre. Minusem jest zapach. Bardzo ziołowy i lekko duszący, który utrzymuje się na włosach. Nie jest to smród, ale po regularnym stosowaniu bardzo męczył. Jeśli zatęsknię to kupię.
Szampon Alterra papaja i bambus. Mój ulubiony. Dobrze odświeża, ma ładny zapach i jest delikatny, a do tego tani :) Tylko kupować.
Odżywka z Balea mango i aloes. Bardzo dobrze wygładzała włosy, były śliskie i lekkie. Dobrze się rozczesywały i pięknie błyszczały. Świetna. Jeśli ją gdzieś dorwę to kupię. Do tego pachniała lekko mango, więc mnie porwała.
Joanna odżywka bez spłukiwania z serii czekoladowe. Śmierdziała słodko, chemicznie, z włosami nie robiła nic. Bubel.
Pantene Pro-V Aqua Light odżywka w sprayu. Moja ulubiona, pięknie pachnie, nabłyszcza, odżywia i ułatwia rozczesywanie. Zapach unosi się wszędzie. Zawsze do niej wracam. Tylko opakowanie trochę słabe, bo jest za duże do kobiecej dłoni, wcześniejsze było o niebo lepsze. I tak ją kupię. :)Batiste Tropical suchy szampon. Jak zawsze świetny i zapach i działanie. Lubię je i będę do nich wracać, bo są najlepsze.
Maksa drożdżowa Babuszka Agafia. Używałam bardzo niesystematycznie i tylko na skórę głowy, bo średnio się sprawdzała na całych włosach. Zmierzyłam długość włosów i okazało się, że przybyło mi około 5 cm w miesiąc. Myślę, ze to świetny wynik. Odkupię ją i będę używać codziennie pod turban, a później zdam Wam relację jak poszło. Powiem, ze maska używana na całe włosy byłaby bardzo mało wydajna, bo jest lejąca.
Wcierki Jantar zaczęłam używać, kiedy skończyła mi się maska Agafii. Produkt przelałam do opakowania z atomizerem i rozpylałam tylko na skórę głowy, dzięki czemu stał się bardziej wydajny. Zmniejszył wypadanie moich włosów i zauważyłam małe włoski przy linii czoła, mam nadzieję że to dzięki niej, bo widziałam wiele postów ze zdjęciami, że ten produkt zmniejszył zakola. Mi bardzo odpowiada ta wcierka i jestem w połowie drugiego opakowania. Product może lekko obciążać włosy u nasady!
Trochę oszukane denko, ale nie będzie mi zalegać. Drugie opakowanie od Jantara. Szklana flaszeczka jest sprzedawana w takim kartoniku.
Grace Cole peeling arbuz i czerowny grejpfrut. Bardzo drobne drobinki, które słabo ścierały, nic się nie pieniło, trochę spływał. Zapach pod prysznicem był dość intensywny, ale szybko wietrzał na ciele. Kupiłam go w Hebe za 12 złotych, bo był w promocji i jeśli dobrze pamiętam, to normalnie kosztuje około 20 złotych. Bardzo dużo jak na produkt, który starczył mi na 5 razy.
Żel z Adidasa. Był super, miał drobinki, zielony kolor i piękny cytrusowy zapach.
Kremowy żel z Dove. Bardzo miłe uczucie pozostawało na skórze po jego użyciu, gęsty jak krem, zapach charakterystyczny dla kosmetyków Dove, lekko się pienił, nie używałam po nim balsamu i nie czułam ściągnięcia.
Original Source malina i czekolada. Cudowny zapach ciasta i za to tylko kocham te żele. Ściągają skórę, są mało wydajne i drogie. Dlatego czekam na promocje i używam po nim nawilżacza :)
Orginal Source cytryna i trawa cytrynowa. Mają zapach świeżo skoszonej trawy i lata. Uwielbiam.
Kaktus i guarana to letnia limitowanka, która była cudowna. Przepiękny zapach koktajlu w gorący dzień :)
Oliwka Hipp to najlepsza na jaką trafiłam. Szybko się wchłania, nie zostawia tłustych plam i lepkiej skóry. Nawilża i wygładza skórę. Nie zawiera parafiny i delikatnie pachnie.
Eveline superskoncetrowane serum antycellulitowe. Jak dla mnie najlepsze. Nie wiem, które to opakowanie, używam, działa i koniec. Recenzja
Masło do ciała z Palomy Tropical Fruit. Pachnie owocowo i lekko. Dobrze nawilża i wygładza skórę. Na drugim miejscu ma parafinę i to jego minus, ale na trzecim masło kokosowe i to je ratuje. Bardzo lubię te produkty. Kiedyś miałam masło kakaowe i też byłam zadowolona.
Rafinowane masło kakaowe ze zróbsobiekrem.pl okazało się bardzo męczące w używaniu. Nie pachniało, a szkoda. Było twarde jak kamień, więc przed jakimkolwiek użyciem musiałam je rozgrzewać. E tam, zmęczyłam się tylko jego używaniem, a efekty były takie jak o olejku arganowym, który ciągle jest płynny.
Masło shea Organique o zapachu cytrynowym. Super produkt. Świetnie nawilżało stopy i dłonie. Starczyło mi na bardzo długo i na pewno do niego wrócę.
Maseczka Perfecta była super. Mam jeszcze jedną. Mocno nawilżała. Miała lekko seledynowy kolor. Nie zasychała tylko wchłaniała się w twarz. Starczyła mi na 4-5 razy. Dzięki niej zapomniałam o suchych skórkach. Kupiłam ją w Biedronce.
BeBeauty żel-krem. Dobrze zmywa makijaż, bez podrażniania i wysuszania. Nie pieni się, łatwo go zmyć i jest tani. Więcej pisałam w recenzji.
Płyn do demakijażu z Lirene. Usuwa każdy makijaż i jest ulubieńcem mojej mamy. Żaden wodoodporny tusz, eyeliner nie są mu straszne. Nie zostawia tej meczącej warstwy na oczach. Pozostawia tłusty olejek, ale i tak go zmywam, więc nie robi to takiej różnicy.
Płyn do demakijażu Loreal. Bardzo dobry, mój ulubieniec. Zmywa wszystko i nie zostawia po sobie śladu. Zachowuje się tak samo jak ten z Lirene, ale jest droższy.
Nivea Invisible. Kolejne opakowanie. Dobry produkt, robi to co ma robić, ale na razie sobie odpoczniemy od siebie.
Avon Infinite Moment. Zapach bardzo kobiecy. Należący do średnio ciężkich,ale otulających. Dobrze się utrzymywał. wizaż Czuć w nim wanilię i coś orientalnego. Nie kupię go ponownie, bo mam inne flakony do zużycia.
Bath and Body Works żel antybakteryjny Cheeky Berry. Bardzo mi się podobał, był lekko waniliowy i owocowy. Zapach utrzymywał się na dłoniach i nie wysuszał.
Krem BB z Catrice. Jak dla mnie o po prostu suchy podkład z lekkim kryciem. Wysuszył mi skórę. W ogóle mi się nie podobał na twarzy. Jest go jeszcze połowa, którą wyrzucam, bo nie nawiedzę tego ściągnięcia które on robi. Będzie o nim więcej, ale to później
Szminka 050 Princess Peach z Catrice. Kupiłam ją w wakacje rok temu. Użyłam dwa razy i odstawiłam. Ostatnio robiłam przegląd i doszłam do wniosku, że jest mi ona zbędna i w ogóle się nie sprawdza. Wygląda na ustach sztucznie, od razu po nałożeniu jest zważona, wchodzi we wszystkie zmarszczki, zostaje na zębach, rozlewa się i ie polecam, wyrzucam. Nie będę nikomu oddawać bubla
Lakier z Yves Rocher w kolorze porzeczka. Malutki, bo 3ml, ale bardzo fajny lakier. Dałam radę go zużyć i jestem zadowolona. Trwałość całkiem niezła, kolor świetny, dobrze się nakładał, ładnie błyszczał, nie zgęstniał. Nie będę ich więcej kupować, bo szkoda mi pieniędzy.
Cień w kremie z Essence z limitowanki Circus Circus. Bardzo fajny kolor oliwkowo-brązowy. Wyrzucam, bo go nie używam, lekko przysechł i mam go już długo. Badzo go lubiłam, ale nie da się go zużyć, bo jest bardzo duży (5,5g).
Kremowy, matowy błyszczyk z Essence w kolorze 02 Smooth Berry. U mnie w ogóle się nie sprawdził. Kolor przepiękny. Jak dojrzałam wisnia, ale rozlewał się poza usta, zostawał na zębach. Dawał ładny satynowy efekt, ale miałam go na całej twarzy.
Biała kredka z Essence. Twarda, nie zostawia koloru. Nie będę męczyć oka.
Wprowadziłam oznaczenia kolorowe. Czerwonym oznaczyłam coś co mi się w ogóle nie sprawdziło i do czego nie wrócę na 100%. Zielony kolor to produkty, które polubiłam, sprawdziły mi się, które może kiedyś odkupię, albo nie odkupię, ale będę dobrze wspominać.
Pozdrawiam :)