Pamiętam, że kiedyś wspominałam w którymś poście o zielonej bazie z Loreal. Było to dawno temu i nie prawda, więc dzisiaj opiszę ją bardziej szczegółowo, żeby wszystko miała ręce i nogi :)
Bazę niestety skończyłam i pewnie dlatego ten post. Mam nadzieję, że poleci ktoś jakąś inna zieloną maziajkę do twarzy :)
Pełna nazwa produktu to Loreal Studio Secrets Anti-Redness Primer, czyli baza korygująca zaczerwieniania na skórze. Zamknięta jest w 20ml opakowaniu z grubego plastiku, który jest przezroczysty więc można zobaczyć ile produktu zostało. Bazę wydobywamy za pomocą pompki, co jest bardzo dużym plusem. Widziała, że firma Dax Cosmetics ma też taką bazę, ale w opakowaniu z tłoczkiem.
Cena tej bazy jest różna. Od 15-30 złotych zależnie w jakim sklepie. Z tego co zauważyłam nie można jej dostać w sklepie stacjonarnym, więc tu z pomocą przychodzą nam sklepy internetowe.
Kolor bazy jest seledynowy, rozbielony. Nie widać go spod podkładu, pudru. Zanika, pozostawiając skórę o wiele jaśniejszą i bardziej zbliżona do koloru porcelanowego, niż różowej świnki. Konsystencja jest gładka, lejąca i delikatna. Wygładza skórę, niweluje suche miejsca, nie świeci się w ciągu dni i nie zawiera drobinek. Jest bardzo lekka, więc rozsmarowuje się bez smug i nie zostawia lepkiej i ciężkiej warstwy.
Na lewym zdjęciu skóra jest posmarowana tylko kremem i widać jaka jest różowa, pełno małych naczynek i rumień. Wygląda to zdrowo, ale kiedy jest zima, przechodzi się z ciepłej temperatury w mróz i na odwrót, cera zwyczajnie tego nie wytrzymuje i staje się delikatniejsza, co za tym idzie reaguje mocniej na zmiany. Dlatego tak ważna była dla mnie ta baza chłodna porą. Dodatkowo świetnie przedłużała trwałość podkładu, który nie wycierał się plamami przez szaliki, kurtki, sweterki itd. Bazy używałam prawie 8 miesięcy dzień w zień. Myślę, że to świetny wynik jak na 20ml. Nie mam zastrzeżeń do tego produktu.
Pozdrawiam :)
Widać efekt :)
OdpowiedzUsuńNa żywo jest o wiele bardziej widoczny :)
Usuń