Dzisiaj dobiło dna moje masło do ciała z The Body Shopu wersja Duo. Bardzo się nachodziłam za tym produktem, bo wiadomo cena nie przyciąga, a drugiego takiego nigdzie nie widziałam, nie znalazłam. Ciekawość i promocja wzięły górę.
Produkt jest zamknięty w 200 ml opakowaniu, a jego regularna cena to 70 złotych. Sporo, ale bywają promocje i można złapać za 35, tak jak ja. W środku pudełko jest podzielone na pół, jak Ying i Yang.
Zapach produktu nie jest waniliowy, może lekko. Jak dla mnie to zapach miodu wielokwiatowego. Słodki i cukrowy. Bardzo długo utrzymuje się na skórze i pachnie w całym pokoju. Nie powiem, żeby należał do moich ulubionych, bo stawał się meczący, po prostu zbyt słodki. Radzę go powąchać przed zakupem, bo można spotkać się z wielkim zaskoczeniem.
Konsystencje mamy dwie jedna gęsta, treściwa, jak olej kokosowy, druga lekka, ale nie tak wodnista jak balsam. Gęsta połówka jest twarda, dlatego też ciężej ją rozsmarować, ale wchłania się momentalnie. Daje skórze porządnego kopa. Druga lekka, nadaje się świetnie do wsmarowania wciągu dnia, nie lepi się, nie pozostawia warstwy i nadaje się na mniej 'wymagające' dni.
Byłam bardzo zadowolona z nawilżenia jakie dawał ten produkt, z jego innowacyjnym podziałem na konsystencje i z składu (który długi jak diabli już na początku miał dobre masełka). Po tym jak je zużyłam doszłam do wniosku, że więcej po nie nie wrócę. Wysoka cena, za dość małą wydajność jak dla mnie, bo ja używam maseł codziennie, więc bawią u mnie około 2 tygodnie. Zapach też mnie nie uwiódł, jednak jestem fanką klasycznej wanilii. Nie mówię, że ten produkt był zły i nie dobry, po prostu nie na moją kieszeń i nos :)
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz