Zamkniętą w małym słoiczku (5g) kosztuje około 15 złotych. Samo opakowanie jest nawet nieźle, dla osób które noszą paznokcie do opuszka. Ja przy dłuższych pazurach nabieram ją końcówką i rozcieram w dwóch palcach. Mało to higieniczne, ale baza jest moja, a ja robię to czystą ręką.
Taką małą porcyjkę nakładam na powiekę. Nie ma z tym większego problemu. Musowa konsystencja produktu świetnie się rozciera i staje się niewidoczną powłoką. I dla mnie to jest minus. Wolałam bazę z Essence właśnie z tego powodu, że na powiece tworzyłam efekt jak po korektorze, zakrywała każdą żyłkę, przebarwienie, więc kolor nakładany na nią wyglądał jak w opakowaniu. Tutaj jest trochę inaczej. Do wilgotnej powłoki cień się 'przyczepia' i jest intensywniejszy, ale to dalej nie wygląda tak jak w przypadku bazy z Essence. Rozcieranie cienia na tej bazie jest całkiem przyjemne, ale z ciemniejszymi cieniami idzie dość opornie.
Jeżeli chodzi o wydajność produktu to jest dość słaba, pewnie dlatego że to słoiczek. U mnie wszystko co w słoiczku wyparowuje. Używam jej codziennie od około miesiąca a zużyłam już 1/3 pudełeczka. Z jednej strony to dobrze, bo średnio się z nią polubiłam.
Jak widać cień 'przykleja' się do wilgotnej bazy i następuje większa koncentracja koloru, którą ciężko rozetrzeć. Tutaj mat z Kobo.
Jakie bazy polecacie?
Pozdrawiam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz