piątek, 8 sierpnia 2014

Butelkowa zieleń na powiece- makijażowy minimalizm :)

W lecie mój makijaż jest raczej minimalistyczny. Gorąco sprawia, że po prostu mi się nie chce nakładać kolejnych warstw makijażu. Stawiam więc na delikatną, rozświetloną, ale zmatowioną cerę, mocniej wytuszowane rzęsy, jakąś szminkę, lub Eyeliner. Na swoje urodziny dostałam od kuzynki malutki drobiazg z Manhattanu, początkowo nie bardzo wiedziałam jak się za niego zabrać, ale okazało się, że jest po prostu świetny.


Manhattan Dip Eyeliner wersja wodoodporna w kolorze butelkowej zieleni z delikatnymi drobinkami, okazuje się strzałem w dziesiątkę letniego mejkapu, Pojemność tego maleństwa to 5 gram, a cena około 17 złotych. Dostaniecie go wszędzie. W internecie ceny nie sięgają 10 złotych. Numer na opakowaniu- pełna nazwa to 87X green. Nie przepadam za ich oznaczeniami, bo są takie byle jakie. Nie ma żadnych ciekawych nazw, a numerki też ciężko zapamiętać, no chyba, ze nazywa ją jeden, dwa trzy :)

Opakowanie jest całe plastikowe, bardzo dobrze, bo nie ma możliwości jego zniszczenia. Napisy nie schodzą. Wszystko jest dość ładnie utrzymane.


Konsystencja produktu jest bardzo wodnista. Trzeba się dobrze namachać, żeby kreska miała idealnie zielony kolor. Nie jest to uciążliwe. Ja opracowałam sposób, najpierw jedno oko, później drugie i poprawki. Myślę, że to ułatwia poprawianie ewentualnych krzywizn i niedociągnięć. Możemy budować intensywność koloru. Drobinki są bardzo delikatne, nie jest to chamski brokat, tylko subtelny błysk. Wydaje mi się, że są złote, dzięki czemu kolor nabiera trójwymiarowości.  Kiedy produkt zaschnie na powiece jest nie do ruszenia. Zmywa się go łatwo, ale nie kruszy się, nie ściera, nie zanika, nie odbija się. Aplikator to zbita, dość twarda gąbka, zakończona w delikatny szpic. Bardzo ładnie i równo rozprowadza produkt.

Moje kreski nie są idealne, ale czasami warto postawić na minimalizm. :)

Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz