sobota, 29 marca 2014

Seche Vite. Warty czy nie warty?

Po dzisiejszym dniu biegania i szaleństw po sklepach czas na opis moich wrażeń z wysuszaczem i utwardzaczem lakieru  Seche Vitem. Ja swoją buteleczkę skończyłam i nie wiem czy się cieszyć czy płakać, bo produkt pozostawił niedosyt. 


Szklana buteleczka o pojemności 14 ml w cenie około 30 złotych. Dostępny jest w sklepach internetowych, nie widziałam nigdzie stacjonarnie. Zakrętka jest z wypustkami, więc łatwiej się odkręca, ale nie wiemy czy zamknęliśmy buteleczkę do końca, bo nie ma 'klika'.

Pędzelek jest bardzo mały, okrągły. Początkowo było mi bardzo ciężko nałożyć równomiernie top. Robiłam smugi i zaciągałam lakier co prowadziło do mojego wkurzenia i malowania poszczególnych paznokci od początku. Z czasem nauczyłam się, że trzeba go obetrzeć o szyjkę, żeby był płaski. Lepiej sprawdzają się pędzelki półokrągłe, szpatułkowe w top coatach. 



Słyszałam wiele opinii, że produkt strasznie śmierdzi. Nie powiem żeby jego zapach był przyjemny, jest trochę bardziej intensywny niż klasyczna lakierowa woń. Nie szczypie w oczy, ani nie śmierdzi w całym domu. 

Konsystencja produktu początkowo była wyjątkowo lejąca, jak woda. Czasami za dużo się go nabierało i zalewał skórki. Po kilku razach delikatnie zgęstniał i był idealny. Niestety w połowie opakowania był już bardzo gęsty, ale dalej dało się go używać. Kiedy została 1/3 w butelce był glutem, ale zużyłam go do końca. Nakładał się grubą warstwa i dawał efekt żelowych paznokci, bo były normalnie grube. Przez co strasznie łatwo odpadały całymi płatami. Top był ze mną około 3 miesiące, później trafił do denka.

Kiedy produkt był lejącej postaci wystarczyła kropelka na pokrycie całej płytki paznokcia. Szybko zasychał i mani trzymał się dwa dni dłużej (wiadomo, wszystko zależy od płytki, lakieru itd). Później delikatnie ścierały się końcówki, ale nie miałam obrypanych paznokci. Zmywał się normalnie i bez problemowo. Kiedy zaczynał gęstnieć trwałość koloru zaczynała się obniżać, ale połysk od początku do końca butelki był cudowny. Lśniły jak sztuczne. Bardzo mi się podobał ten efekt. Lakier czerwony pomaziany SV był jak hybrydowy, a klasyczny cielisty kolor wyglądał wyśmienicie. Kolejny ogólny zarzut, który jest w sieci to sciaganie lakieru. Wydaje mi się, że to zależy od precyzji z jaką nałożymy top na lakier. Jeśli będzie niedokładnie to każdy top będzie się odznaczał. Mi się nie zdarzyło, żeby SV bardzo ściągnął mi lakier, zawsze starałam się nakładać go równo z kolorem i różnica nie była tak widoczna.





Połysk i szybkie wysychanie lakieru to główne plusy produktu, ale jego wysoka cena i mała wydajność, ze względu na jego szybką zmianę konsystencji daje wiele do myślenia. Jeśli miałabym możliwość zakupienia go za cenę do 20 złotych pewnie bym to zrobiła, ale na razie nie widziałam go w tańszej cenie. Może spróbuję opakowania 5 ml, ono nie będzie miało czasu tak szybko zgęstnieć. 

Pozdrawiam :)

piątek, 28 marca 2014

So Lovely korektory?

Dobre i polskie to temat wielu filmów i postów. Najczęściej rodzime kosmetyki są tańsze niż te z importu. Niestety, nie zawsze możemy być dumni z ich jakości. Jak jest z jakością korektorów Wibo Lovely? Zaraz wszystko się okaże :)


Ja posiadam wszystkie trzy rodzaje Magic Penów:
-beżowe opakowanie- korektor tuszujący niedoskonałości
-różowe opakowanie- korektor pod oczy- Brillance
-zielone opakowanie- korektor na zaczerwienienia - Anti Redness

Wszystkie mają pojemność 2 ml i kosztują w okolicach 7-8 złotych, więc nie dużo. Aplikacja jest bardzo fajna. Wykręcamy płyn i aplikujemy go pędzelkiem. Można z łatwością dozować ilość.


Korektor zielony Anti Redness jest moim ulubionym z całej serii. Jako posiadaczka skóry naczynkowej, która wiecznie się czerwieni jest dla mnie zbawieniem. Codziennie używam bazy z Loreala ( o której napiszę już niedługo) ale kiedy wyjeżdżam staram się ograniczyć kosmetyczkę do minimum, więc małe opakowanka są wskazane. Korektor bardzo ładnie się rozprowadza, delikatnie zastyga, ale nie spina skóry. Ma bardzo intensywny zielony kolor, który po rozsmarowaniu jest nie widoczny. Produkt nie podkreśla suchych skórek i nie wchodzi brzydko w pory i zmarszczki. Utrzymuje się tak jak cała reszta makijażu twarzy.

Korektor różowy Brilliance pod oczy jest bardzo przyjemnym produktem, o lekko nawilżającej formule, który nie wchodzi brzydko w załamania i nie podkreśla suchych skórek.Ma bardzo słabe krycie, ale nadaje się do lekkiego rozświetlenia. Jego kolor jest beżowy i wydaje mi się, że ciemnieje w ciągu dnia, ale nie rzuca się to mocno. Utrzymuje się do 5 godzin. Myślę, że nadaje się do szybkiego zakrycia niedoskonałości twarzy i dodania jej koloru kiedy idziemy np. do sklepu, bo na dłuższą metę nie da sobie rady.

Korektor do twarzy, najgorszy ze wszystkich. Ma bardzo dziwną konsystencję. Niby tępą, ale bardzo nawilżającą jak olejek.Skierowany jest do zakrywania niedoskonałości, ale jego krycie jest znikome. Jasny kolor i mażąca się konsystencja wykluczają go nawet z używania pod oczy, bo za bardzo wchodzi w załamanie i trzeba go ostro przypudrować, żeby pozbyć się mocnego błysku. Nie polecam nikomu, bo potrafi tylko zepsuć makijaż.


(z lewej korektor różowy, z prawej beżowy)

Jak dla mnie najfajniej sprawuje się zielony korektor, którego używam jako bazy pod makijaż. Korektor różowy nadaje się i pod oczy i na wypryski, jest dość uniwersalny i bardziej trwały niż beżowy.

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 24 marca 2014

Karmelove

Zima się skończyła, a ja mam dzisiaj temat czekoladowo karmelowy. Na szczęście mało duszący, porządnie nawilzajacy i bardzo przyjemny, a do tego polski :) Przedstawiam masło do ciała Bielenda z serii Appetozing Body Spa.


 Aksamitnie kremowe Masło do ciała CZEKOLADA + KARMEL wzbogacone o OLEJEK MIGDAŁOWY  to idealny sposób na poprawę wyglądu i kondycji skóry całego ciała oraz … poprawę humoru.
Masło aktywnie ujędrnia, nawilża i uelastycznia skórę, przywraca jej właściwą kondycję, niezwykłą gładkość i sprężystość. Intensywny  zapach aromatycznej czekolady z nutą karmelową poprawia samopoczucie, aktywizuje i dodaje energii.

 Naskórek pozostaje zregenerowany, odnowiony i zabezpieczony przed nadmiernym przesuszeniem.


Opakowanie produktu to klasycnzy plastikowy słoik, z dobrze domykająca się pokrywka, zabezpieczeniem przed otwarciem.  Naklejki są przejrzyste i schludne. Pojemność to 200ml, cena około  zlotych. Ja swóje masełko kupiłam w Rossmannie.

Konsystencja produktu jest miękka, ale na tyle zwarta, że produkt przelewa się w opakowaniu. Szybko rozprowadza się na skórze i dość szybko wchłania. Zależy też, od ilości jaką nałozymy. Nie pozostawia tłustej i lepkiej warstwy do rana. 

Zapach produktu to cuuudowny karmel. Mało słodki,  bardziej śmietankowo kakaow. Zaspokoja potrzebę na słodkosci i pozostaje na skórze bardzo długi czas. 

Skóra po posmarowaniu kremem jest bardzo nawilżona i miękka. W składzie nie ma parafiny i dzieki temu nawilżenie jest prawdziwe. Moja sucha skóra była nawodniona cały dzień. Nie wyczuwałam sciagnięcia po całym dniu, nigdzie nie wystapily przesuszenie lub krostki. Co do ujędrenienia to wydaje mi się, że skóra nawilżona od razu staję się bardziej zbita i elastyczna, więc obietnice producenta są dość oczywiste. 

Bardzo lubiłam to masełko i myślę, że jeszcze do niego wrócę. Co polecacie?

A propo mam nadzieję, że wszyscy już słyszeli Karmelove
Pozdrawiam :)

niedziela, 23 marca 2014

Manicure hybrydowy- zaczynamy zabawę!

O paznokciach hybrydowych słyszałam już dawno temu, ale jakoś nigdy mnie nie kręciło chodzenie i płacenie za paznokcie po 100 złotych dwa razy w miesiącu. Kiedy zobaczyłam na blogu Kosmetycznej Hedonistki ten wpis, to oszalałam i hybrydy śniły mi się po nocach. Odłożyłam trochę pieniędzy, dobrze wszystko przemyślałam, zrobiłam kosztorys i zamówiłam! Wszystkie produkty, prócz lampy, kupiłam na stronie pazurki.com, są tak dostępne prawdopodobnie wszystkie kolory lakierów Semilac i produkty nie tylko do manicura hybrydowego, ale tez do akryli, żeli.


W skład mojego zamówienia weszły lakiery i produkty podstawowe:
Aceton 500 ml w cenie 10,30 zł link
Odtłuszczacz 250 ml w cenie 10,30 zł link
Blok polerski za 3 złote link


Oczywiście nie mogłam sobie odmówić kilku lakierów i obowiązkowo top i baza.
Top 10 ml w cenie 27 złotych link
Base 10 ml w cenie 27 złotych link
027 Intense Red 6 ml w cenie 26 złotych link
032 Biscuit 6 ml w cenie 26 złotych link
072 Caribbean Sky 6 ml w cenie 26 złotych link


No i najważniejsze lampa. Moja jest w kolorze różowym, zamówiłam ją na allegro. W środku widać 4 żarówki, w sumie ich moc wynosi 36W, czyli tyle ile potrzebują lakiery. Maszynka ma dwa czasy, jeden 120 sekund i ciągły. Link

Na razie zestawu użyłam dwa razy. Teraz na paznokciach mam numer 072, piękny błękit. Pokażę Wam go za jakiś czas, bo jest w fazie testów.

Pozdrawiam :)

sobota, 22 marca 2014

-40% na zapachy w Rossmannie!

Przybiegam z szybką informacją, że można w bardzo dobrej ofercie zakupić perfumy, wody toaletowe i inne pachnidła z 40%rabatem. Wystarczy zrobić zakupy w Rossmannie nawet za złotówkę, kod z paragonu wrzucić na stronę tu. Później dostajemy e-mailem kod, który pokazujemy przy kasie i można cieszyć się nowymi zapachami na wiosnę. Oferta ważna jest od 20 do 30 marca.


Ja wczoraj zrealizowałam swój kod i zakupiłam klasyczny zapach, który będę używać w cieplejsze dni. Z ceny 149.90 zapłaciłam 89.90 za 100 ml Calvin Klein IN2U


Bardzo długo czaiłam się na ten zapach, ale cena 130 złotych na promocji w Super Pharm była mało zachęcająca. Teraz mam swój wielki flakon. Dzisiaj spryskałam się o 10 rano i do tej pory czuję delikatny zapach. Myślę, że jak na wodę toaletową to około 8 godzin trwałości to całkiem nieźle. 

Nuty głowy: sycylijska bergamotaróżowy grejpfrutliście czerwonej porzeczki.Nuty serca: orchidea miodowa, biały kaktus.Baza: drewno czerwonego cedruambrasuflet waniliowy.

Pozdrawiam :)

piątek, 21 marca 2014

Pojemniki z Biedronki- mam i ja!

O plastikowych organizerach na kosmetyki kolorowe słyszałam wszędzie,na YouTube, blogach i innych miejscach przewijały się zdjęcia pięknie uporządkowanych szminek w oddzielnych przegródkach. No miód na serce każdej kosmetykomaniaczki. Dzięki mojej Mamci mam, aż trzy pojemniczki :)

Wszystkie pojemniki kosztują 9,90.



Na początku pudełeczko na drobiazgi szybko potrzebne.Jedna komora jest specjalnie przygotowana do wyciągania wacików. Dwie są mniejsze, włożyłam do jednej waciki, a drugą na razie nie zagospodarowałam. Czwarta jest większa, zmieściła się tam odżywka i top z Eveline. Idealne do postawienia na toaletce, albo w łazience. Pudełeczko ma przykrywkę.


Pojemnik z 12 przegródkami i lusterkiem. Wszystkie są tego samego rozmiaru. około 4 cm x 4 cm, dzięki czemu mieszczą się wszelakie kolczyki duże i małe. W końcu mogę uporządkować moje wiszące ozdoby, które zawsze leżały splątane w jednej komorze. Teraz wszystkie widzę i o nich nie zapominam.



No i wisienka na torcie,czyli organizer na kosmetyki kolorowe. Jest 12 komór na pomadki, dwie wyższe i większe (pędzle i tusze), jedna duża na kosmetyki typu puder i podkład. Można wrzucić wszystkie produkty, które się używa codziennie. Bardzo pomocny w ograniczaniu swoich kosmetycznych zbiorów 'NIE WYCHODZĘ POZA ORGANIZER'. Niestety w moim przypadku to jeszcze nie możliwe, ale staram się ograniczyć do minimum :)

Wydaje mi się, że pojemniki spokojnie można jeszcze dostać, przynajmniej ja je widziałam w Biedronce na Al. Jerozolimskich (ta bliżej Dworca Centralnego w Warszawie). Polecam poszukać i pozdrawiam :)

czwartek, 20 marca 2014

Wiosenne włosy :)

Bardzo lubię kolor moich włosów, myślę, że jest to ten dobry kolor blondu, nie za żółty, nie za szary. Po prostu blond. Nie chcę farbować włosów, bo nie mam siwych a jak widzę dziewczyny w moim wieku z wielką sianowatą kita i odrostami, to aż mnie skręca. Dlatego staram się pielęgnować włosy najlepiej jak potrafię. Są już długie, bo sięgają do pasa, końcówki przycinam i to wszystko. Znudziło mnie już w nich wszystko. Postanowiłam wprowadzić trochę koloru domowym sposobem!


W ruch poszedł zwykły cień do powiek. Mój był intensywnie niebieski z paletki Sleek Make Up Matte Bright v1. Niestety, ale cień wykorzystałam prawie cały. Z drugiej strony to dobry pomysł na wykończenie kolorów, których nie używamy, bo mają np kolor zielonego groszku. Jak widać Bolde na blondzie wyszedł bardzo morsko, ale taki efekt podoba mi się najbardziej.


Wykonanie to najprostsza rzecz na świecie. W spryskane lakierem włosy wcieramy kolor, czy bezpośrednio pocieramy cieniem o pasma lub używamy pędzla (zbitego jak do minerałów) to już zależy jak komu wygodniej. Ja używałam pędzla, bo mój cień był w paletce. Później 'pomalowane' włosy najlepiej jeszcze utrwalić lakierem i delikatnie przeczesać, żeby zobaczyć gdzie zabrakło koloru. Ja swoje końce zawinęłam jeszcze na lokówkę, żeby wyglądały ciekawiej. Trwałość tej zabawy zaskoczyła mnie. Spodziewałam się, że kolor zejdzie po 2 godzinach zostawiając zabarwione na niebiesko ubrania, a tu nic. Odcień trzymał się cały dzień, ubrania nie ubrudzone, łatwo się zmywa zwykłym szamponem.



Polecam wszystkim, którzy nie chcą niszczyć włosów, a potrzebują jakiegoś odświeżenia i nowości na włosach bez nożyczek i farby. Świetny sposób na imprezę, letnie wyjście, czy po prostu jakaś zmianę na poprawienie humoru.

Pozdrawiam :)

czwartek, 13 marca 2014

Eliksir z Biovaxu

Uwielbiam produkty do zabezpieczania końcówek. Wydaje mi się, że robią włosy ładniejsze. Pamiętam, że tylko jak pojawił się odłam Schwartkopft Sayoss od razu zaczęłam używać ich olejku do włosów. Niestety jego butelka strasznie ciekła i się pożegnaliśmy. Później były jedwabie, olejek arganowy i w końcu trafiłam na coś super!


L'biotica Biovax Eliksir wygładzająco nawilżający to połączenie jedwabiu do włosów i olejków kokosowego, arganowe i makadamia.

Efekt na włosach: (wizaz)
- promienne włosy, pełne blasku i energii,
- elastyczne, jędrne i nawilżone pasma,
- wygładzona i zdyscyplinowana struktura włosów,
- efektywna termoochrona.

Opakowanie produktu jest plastikowe, co bardzo mnie cieszy, bo nie ma możliwości zbicia go na kafelkach w łazience. Dozownik to klasyczna pompeczka, która umożliwia nam wydobycie odpowiedniej ilości z buteleczki. Całość ma jeszcze zatyczkę, ale tak ciężko ją zdjąć, że moja leży gdzieś na dnie koszyka z kosmetykami.  Pojemność to 50ml, a cena około 20 złotych. 

Konsystencja to klasyczny olejek, nie tak tłusty jak oliwa, na szczęście. Na moje włosy używam około 3 pompek, przez co produkt staje się mniej wydajny. Starczy mi na około 3 miesiące, więc bardzo dobry wynik. Dla osób o krótszych włosach będzie baaaardzo długotrwały. Zapach jest przyjemny, lekko orientalny, waniliowy. Nie wybija się mocno podczas dnia, ale delikatnie go czuć. 

Na włosach daje efekt WOW! Ja nakładam na mokre włosy. Stają się bardziej miękkie, nie puszą się i błyszczą. Końcówki są wygładzone, nie nastroszone. Olejek podkreśla naturalne fale włosów. Niestety produkt mi się już kończy, ale głęboko się zastanawiam czy go nie odkupić :)

Pozdrawiam :)

wtorek, 11 marca 2014

Bazowy krem pod makijaż Make Up Starter Nivea

Do produktów firmy Nivea nigdy nie byłam jakoś przekonana. Używałam ich kremu do twarzy dla skóry suchej, ale wielkiego wrażenia nie zrobił, a jak się skończył to bardzo się cieszyłam. Już dawno temu rozwinęli swój asortyment, a ja rzuciłam się na krem pod makijaż zwany Make Up - Starter.


Moja wersja jest różowa, czyli dla skóry suchej i wrażliwej.

Make - Up Starter nawilża i odżywia skórę przed nałożeniem makijażu.
Krem kompleksowo nawilża i całkowicie wchłania się w 1 minutę. Opracowana w oparciu o ostatnie odkrycia naukowe formuła, wzbogacona naturalnymi składnikami – olejkiem migdałowym i ekstraktem z nagietka:
- odżywia i natychmiastowo nawilża skórę, a przy regularnym stosowaniu daje długotrwały efekt intensywnego nawilżenia,
- błyskawicznie przygotowuje skórę do nałożenia makijażu.
Skóra jest odżywiona, nawilżona i cudownie miękka oraz gotowa do nałożenia makijażu. 


Produkt zamknięty w słoiczku o pojemności 50ml kosztuje około 20 złotych. Konsystencja produktu jest lekka, żelowo -kremowa.Wchłania się maxymalnie szybko i pozostawia twarz bardzo wygładzoną, jak baza nawilżająca z Kobo. Podkład nakłada się szybko, nic się nie maże tak jak w przypadku tych gęstszych kremów. Początkowo, byłam mało przekonana do tego produktu, bo nie wiedziałam czy będzie nawilżał moją suchą skórę. Okazało się, że odżywienie jest porządne. W kładzie szybko pojawia się olejek, który na twarzy nie jest wyczuwalny.


Skład: Aqua, Cyclomethicone, Dicaprylyl Carbonate, Alcohol Denat., Butylene Glycol, Glycerin, Tapioca Starch, Calendula Officinalis Flower Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycine Soja Oil, Acrylamide/Ammonium Acrylate Copolymer, Sodium Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Dimethiconol, Polyisobutene, Polysorbate 20, Sorbitan Isostearate, Trisodium EDTA, Phenoxyethanol, Methylparaben, BHT, Linalool, Citronellol, Limonene, Geraniol, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Parfum. 

Nivea MakeUp Starter Nawilżajacy krem do cery suchej i wrazliwej


Plusy:

  • dobre nawilżenie
  • szybkie wchłanianie
  • brak tłustej warstwy
  • świetny pod makijaż 
  • delikatna konsystencja
Minusy:
  • cena (20 złotych to trochę sporo jak na krem z Nivea)

środa, 5 marca 2014

Idealne Matki, czyli film tylko dla kobiet!

Filmy oglądać bardzo lubię, ale dziwię się, że średnio coś się tu pokazuje na ten temat. Czas to zmienić.


Właśnie skończyłam oglądać Idealne Matki, film który zrobiono na podstawie książki Doris Lessing o tym samym tytule. I przyznam szczerze, że wstrząsnęło mnie nieźle, bo historia filmu dość pokręcona. Matka z synem swojej przyjaciółki i na odwrót. Dziwne związki dobrze się sprzedają, ale jak dla bardziej chodzi tu o kobiety w wieku średnim, które są świadome swojego wieku. Miłość z chłopcami bardzo je porusza i odmładza. Serca i rozumy,które są już dojrzałe, doświadczone zostają pociągnięte w wir młodzieńczego uczucia. Bardzo miło się ogląda kobiety, które są młode duchem. Uwielbiam takie.

Gra aktorska na normalnym poziomie, naturalność. Bardzo podobała mi się rola Roz (Robin Wright). Co do samej oprawy filmu. Piękne zdjęcia Oceanu, fal, plaży. Poczułam wakacje oglądając ten film. Kilka zdjęć.



Ciekawy film, który na filmwebie dostał trochę po tyłku. Niestety, ale jeśli facet ocenia film dla kobiet to tak wychodzi. Polecam wszystkim paniom :)

Żeluś od Pharmaceris

Pharmaceris seria A, czyli ciąg dalszy. Tutaj pisałam o lekkim kremie głęboko nawilżającym, a tu o multilipidowym kremie odżywczym. Obywa dwa produkty sprawdziły mi się super i byłam z nich bardzo zadowolona, ale nie będzie pełnego tematu bez jeszcze jednego malca.


Duoaktywny żel nawilżający pod oczy to bardzo przyjemny produkt, zamknięty w małym opakowaniu 15ml. Pomimo małej pojemności żelik starczył mi na około 2,5 miesiąca, a używałam go codziennie rano i wieczorem.

Konsystencja to żel, przezroczysty i  lekko wodnisty w kontakcie ze skórą. Szybko się wchłaniał i co mnie zaskoczyło świetnie nawilżał. Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że będzie to lekka formuła pod makijaż, która będzie zawsze chłodna i świetnie nada się na opuchliznę ranem. Okazało się inaczej. Pomimo lekkiej konsystencji produkt okazał się bardzo odżywczy i nawilżający. Nie skarżę się na jakiekolwiek szczypanie czy podrażnień. Świetny produkt.


Pharmaceris A Opti - Sensilium Gel Duoaktywny żel nawilżający pod oczy


Plusy:
  • opakowanie
  • wydajność
  • szybkie wchłanianie
  • lekka, ale odżywcza konsystencja
  • nie podrażnił
  • dobre nawilżenie
Minus to cena, bo za 15 ml płacimy cenę jak za zwykły krem, czyli około 30-40 złotych. 




Pozdrawiam :)

wtorek, 4 marca 2014

Brazylijska pianka Lirene

W denku pojawiła się pianka Lirene. Nie byłam zadowolona z tego produktu, bo trochę mnie skrzywdził ;c Zacznijmy od początku. Kiedy w blogowej strefie pojawiły się paczki od Ireny Eris właśnie z nowymi produktami z serii dla 20letniej skóry od razu wpadła mi w oko ona!


Pianka w kolorowym opakowaniu, która od razu przykuwa uwagę i wyglądem i konsystencją. Zwarta, ładnie pachnąca pianeczka, która nie rozpuszcza się na dłoni i świetnie radzi sobie z myciem twarzy i demakijażem. Produkt, który wydawał się być średnio wydajny okazał się całkiem długi w używaniu. 125ml produktu w cenie około 15 złotych starczyłoby na mycie twarzy przez około 2 miesiące. Dlaczego nie starczyło?


Pianeczka pięknie pachnąca i zabawna tak przesuszyła moją suchą skórę, że po trzech tygodniach darowałam sobie jej używanie i wykończyłam pod prysznicem. Skóra po zmyciu specyfiku była tak ściągnięta, że aż szczypała. Początkowo nie zwracałam na to wielkiej uwagi, bo sucha skóra jest bardzo wybredna. Niestety, po ponad tygodniu zaczął mi odpadać nos i policzki. Odstawiłam produkt i wróciłam do BeBeauty żelo-kremu. Przy nim już zostanę, bo nic mi nie robi. Szkoda, że producent nie napisał na opakowaniu dla jakiego rodzaju skóry jest dedykowany produkt. Na wizażu mamy opis producenta, w który są obietnice 'nawilżenia' i 'regulacji wydzielania serum'. Nie zauważyłam, ani jednego, ani drugiego.


Lirene Dermoprogram Youngy 20+ Pianka myjąca do twarzy i oczu

Plusy:

  • zapach- lekko kwiatowy
  • opakowanie - nic się nie zepsuło
  • konsystencja pianki
  • lekkość produktu
  • dobre oczyszczanie twarz
Minusy:
  • ściąga skórę
  • przesusza
  • nie jest dla skóry suchej (brak informacji dla jakiej)

Pozdrawiam :)