piątek, 25 lipca 2014

Oliwkowy BioDermic

Znaleźć dobry krem do twarzy to wyjątkowy wyczyn. Pomimo tego, że na rynku mamy masę produktów, odpowiednich do potrzeb naszej skóry jak się okazuje jest niewiele. Naszukałam się i potestowałam już masę nawilżających emulsji, gęstych i treściwych, tych lżejszych, naturalnych, polskich, rosyjskich i dalej nie jestem pewna czy znalazłam najlepszy dla siebie. Oczywiście kilka wspominam z uśmiechem i myślę sobie 'Tak, to był dobry krem'. Dzisiaj o jednym z takich produktów.



Z firmą BioDermic nie mam wielkiego doświadczenia. Gdzieś mi się obijało o uszy ich serum z kwasem hialuronowym, ale kiedy chciałam je zamówić okazało się, że jest już wycofane. I tak słuch zaginął. Będąc w Hebe zobaczyłam promocję na kremy z serii oliwkowej dla skóry suchej i wrażliwej. Krem na dzień miałam "jakiś tam", a brakowało mi porządnie nawilżającego na noc. Przypomniałam sobie opakowanie z tłoczkiem od serum, więc byłam pewna, ze ten krem też w takim będzie. Niestety w kartoniku chowała się klasyczna tubka z miękkiego plastiku, z której łatwo wydobyć produkt. Pojemność to 50ml, a cena regularna około 35 złotych.

Konsystencja jest bardzo gęsta i treściwa. Idealna jak na produkt na noc. Uwielbiam kiedy się budzę i czuję, że coś jeszcze na tej twarzy jest. Tak właśnie działa ten produkt. Bardzo ciężko się wchłania, ale nie jest tłusty tak jak klasyczny Nivea. Zapach jest bardzo delikatny, nie drażniący i oliwkowy.

Nawilżenie jakie odczuwam po przebudzeniu jest ze mną przez cały dzień. Dzięki temu, nie muszę rano nakładać cięższych kremów. Skóra jest miękka, nawodniona. Suchości jakie wyskakują mi na nosie zostają zniwelowane. Moja twarz nie przetłuszcza się w ciągu dnia.  



 INCI: AQUA, OLEA EUROPAEA FRUIT OIL, OLIVE OIL DECYL ESTERS, GLYCERIN, HYDROXYPROPYL STARCH PHOSPHATE, CETEARYL OLIVATE, SORBITAN OLIVATE, HYDROGENATED VEGETABLE OIL, OLEA EUROPAEA OIL UNSAPONIFIABLES, BUTYLENE GLYCOL, DIMETHICONE, HYDROGENATED OLIVE OIL, LAVANDULA ANGUSTIFOLIA FLOWER EXTRACT, POTASSIUM OLIVOYL HYDROLYZED WHEAT PROTEIN, PHENOXYETHANOL, PARFUM, GLYCERYL STEARATE, DMDM HYDANTOIN, METHYLPARABEN, PHYTOSTEROLS, OLEA EUROPAEA LEAF EXTRACT, PROPYLPARABEN, BUTYLPARABEN, ETHYLPARABEN, TOCOPHERYL ACETATE, TOCOPHEROL, SODIUM BENZOATE, SODIUM CITRATE, DISODIUM EDTA, CITRIC ACID, ISOBUTYLPARABEN


Skład jest długi, ale znajdziemy w nim ekstrakty i olejki.

Pozdrawiam :)

czwartek, 24 lipca 2014

Masło do ciała z minerałam - Avon Planet Spa

Pomimo upalnych dni nie zrezygnowałam z intensywnego nawilżenia i cały czas w moje pielęgnacji pojawiają się masła i olejki. Te drugie trochę rzadziej, no chyba że mam spaloną skórę lub konkretnie suche miejsce. Masła zastępują mi balsamowanie rano, na które najczęściej nie mam czasu i zwyczajnie mi się nie chce. Dodatkowo to lepkie uczucie przez cały dzień.


Obecnie nacieram się produktem Avon z serii Planet Spa z minerałami z Morza Martwego. Produkt do najtańszych nie zależy, bo kosztuje bez promocji około 40złotych. Przychodzi do nas w świetnym opakowaniu. Słoik 200ml zamykany jak czeskie piwo. Bomba! Wykorzystam go na tysiąc sposobów.

Zapach produktu jest słony, lekko męski. Nie wyczuwa się go długo na skórze i nie jest męczący. Świetny w duszne wieczory dzięki swojej świeżości. Konsystencja produktu jest stała, gęsta, masłowata. W ogóle nie migryuje po słoiku, dzięki czemu nic się nie wylewa kiedy otwieramy opakowanie. Na skórze rozsmarowuje się bardzo szybko i nie pozostawia smug. Wchłania się bardzo szybko.

Masło samo w sobie jest bardzo treściwe i gęsta. Poziom nawilżenia jest długotrwały. Kiedy posmaruję się wieczorem, rano nie muszę dosmarowywać kolejnej warstwy jakiegoś lżejszego balsamu. Nie mam problemu suchych kolan czy łokci. Pomimo tego, że produkt ma w swoim składzie parafinę, na którą moja skóra reaguje zatkanymi porami i małymi krostkami. O dziwo, w tym przypadku nie mam takiego problemu. Skóra jest gładka, elastyczna i sprężysta, a wszystkie podrażnienia, odparzenia, ukojone i wyrównane.

Bardzo fajny produkt, ale nie wart aż 40 złotych. Parafina na początku składu, a minerały na końcu w  ładnym słoiku nie są warte tak wygórowanej ceny. Zakupie je na pewno, kiedy będzie w jakiejś dobrej promocji. To moje drugie opakowanie i pewnie nie ostatnie, bo podoba mi się w nim wszystko!

Pozdrawiam :)

wtorek, 22 lipca 2014

Loreal Studi Secrets zielona baza

Pamiętam, że kiedyś wspominałam w którymś poście o zielonej bazie z Loreal. Było to dawno temu i nie prawda, więc dzisiaj opiszę ją bardziej szczegółowo, żeby wszystko miała ręce i nogi :)

Bazę niestety skończyłam i pewnie dlatego ten post. Mam nadzieję, że poleci ktoś jakąś inna zieloną maziajkę do twarzy :)



Pełna nazwa produktu to Loreal Studio Secrets Anti-Redness Primer, czyli baza korygująca zaczerwieniania na skórze. Zamknięta jest w 20ml opakowaniu z grubego plastiku, który jest przezroczysty więc można zobaczyć ile produktu zostało. Bazę wydobywamy za pomocą pompki, co jest bardzo dużym plusem. Widziała, że firma Dax Cosmetics ma też taką bazę, ale w opakowaniu z tłoczkiem.
Cena tej bazy jest różna. Od 15-30 złotych zależnie w jakim sklepie. Z tego co zauważyłam nie można jej dostać w sklepie stacjonarnym, więc tu z pomocą przychodzą nam sklepy internetowe.



Kolor bazy jest seledynowy, rozbielony. Nie widać go spod podkładu, pudru. Zanika, pozostawiając skórę o wiele jaśniejszą i bardziej zbliżona do koloru porcelanowego, niż różowej świnki. Konsystencja jest gładka, lejąca i delikatna. Wygładza skórę, niweluje suche miejsca, nie świeci się w ciągu dni i nie zawiera drobinek. Jest bardzo lekka, więc rozsmarowuje się bez smug i nie zostawia lepkiej i ciężkiej warstwy.



Na lewym zdjęciu skóra jest posmarowana tylko kremem i widać jaka jest różowa, pełno małych naczynek i rumień. Wygląda to zdrowo, ale kiedy jest zima, przechodzi się z ciepłej temperatury w mróz i na odwrót, cera zwyczajnie tego nie wytrzymuje i staje się delikatniejsza, co za tym idzie reaguje mocniej na zmiany. Dlatego tak ważna była dla mnie ta baza chłodna porą. Dodatkowo świetnie przedłużała trwałość podkładu, który nie wycierał się plamami przez szaliki, kurtki, sweterki itd. Bazy używałam prawie 8 miesięcy dzień w zień. Myślę, że to świetny wynik jak na 20ml. Nie mam zastrzeżeń do tego produktu.

Pozdrawiam :)

wtorek, 15 lipca 2014

Zakupy Lipiec 2014

Wczoraj wrzuciłam denko, to dzisiaj kilka nowości, które upolowałam w Biedronce. Zaskoczyło mnie, jakie fajne produkty pojawiły się w tym sklepie. Uwielbiam te wszystkie akcje, zawsze znajduję w nich coś fajnego! Przy okazji pojawiłam się tez w Naturze, bo była promocja -40% na produkty do demakijażu. Ja zawsze mam taki kosmetyk w swoich zasobach, dlatego kiedy mogłam kupić taniej nowości, które już za mną chodziły bardzo długo to pokusiłam się :)


Mam długie włosy, więc szampony i odżywki lecą u mnie jak woda. Zawsze staram się wyłapać tanie jakieś wielkie butle, żeby zaoszczędzić i poznać dobre, tanie produkty. Z firma Argan Professional spotkałam się po raz pierwszy. Wzięłam wersję do włosów zniszczonych, bo takie produkty mocniej nawilżają. Szampon i odżywka mają pojemności 400ml, kosztowały po 9.90 zł. Używam ich od kilku dni i sprawdzają się całkiem fajnie. Napiszę o ich więcej, bo to ciekawy i tani produkt.
Suchego szamponu Batiste nigdy dość, zwłaszcza w cenie 9.90 za butle. Lubię te produkty do unoszenia swoich cienkich, delikatnych włosów, które pod wpływem długości stają się mocno oklapnięte. Nie używam ich do odświeżania włosów jak są tłuste. Dla mnie tylko zwiększa objętości :)


Nigdy nie miałam produktu antycellulitowego z AA. Serum nie chłodzi i to mnie najbardziej cieszy. Może i te produkty wiele nie dają, ale kiedy się ćwiczy i obwód się zmniejsza, to taki produkt jest zbawienny. Skóra jest wtedy bardziej elastyczna i pomimo ubytku tkanki utrzymuje jędrność. Używam takich produktów i myślę, że jestem od nich uzależniona.
Tych tabletek w życiu nie używałam i pewnie nie użyję, bo nie mam pamięci, cierpliwości do takich spraw. Ale! Najważniejsza jest podróbka Tanglee Teezera. Chciałam kupować mniejszą wersję TT, żeby moc go nosić w kosmetyczce, a tu taka niespodzianka. Nie widzę większych różnic w użyciu. Zestaw kosztował około 15 złotych.


W Naturze wpadło mi kilka produktów do demakijażu. Płyn micelarny z Mixy dawno temu mnie kusił, później zapomniałam, a tu za około 11 złotych wielka pojemność, butelka z pompką. Użyłam go raz na próbę i nie mam zdania.
Nawet nie wiedziałam, że Loreal (12zł) ma taki kosmetyk jak Żel Micelarny do demakijażu oczu. Użyłam go raz i bardzo przyjemne 'pierwsze wrażanie'. Przede wszystkim konsystencja chłodna, nie lejąca. Ciężko, żeby dostała się do oczu. Zmywa całkiem nieźle. W tym tygodniu, będzie jego wielki test, bo zabieram go na wyjazd.
Lirene dwufazówka (8zł) jest w moim domu już tyle lat, że nawet nie wiem które to opakowanie. Najlepszy płyn tego typu, zmywa wszystko. Moja Mama go uwielbia, ja, moje kuzynki. Najlepszy. Oczywiście zostawia tłustą warstwę, ale nie jest ona uciążliwa.


poniedziałek, 14 lipca 2014

Denko czerwiec 2014

W końcu zawitała do mnie piękna pogoda! Zaczęłam porządki w pokoju i zobaczyłam, że moja denkowa torba znowu jest pełna. W aparacie pojawiło się kilka zdjęć produktów, których nie wiozłam do domu z Warszawy, więc warto byłoby o nich napisać.


Yves Rocher Moment de Bonheur (50ml/około 170 zł)

Piękne opakowanie, które ślicznie wygląda kiedy  jest podświetlone. Zakrętka byłam plastikowa, więc nie było możliwość, żeby się potłukła (wielki plus). Skład tych perfum to róża, którą czuć najbardziej, cedr i paczula. Nie należą one do najlżejszych, ale są cudownie otulające i piękne. W ciągu dnia zmieniają się na delikatniejsze, ale dalej je czuć. Myślę, że kiedyś do nich powrócę.
Zastępca: Lidl Suddenly


Manhattan 2in1 Perfect Teint puder+podkład (cena około 25zł, kolor 15)

Opakowanie było bardzo fajne, dopóki nie rozpadł się zatrzask i produkt zaczął wtedy migracje. Formuła była bardziej treściwa niż zwykłego pudru w kamieniu, dlatego trzeba było uważać przy aplikacji, żeby nie zrobić sobie maski. Ja używałam go kiedy moja skóra była w dobrym stanie i nie potrzebowałam dodatkowej warstwy na twarzy. Sprawdzał się dobrze w letnim makijażu, kiedy moja skóra była już lekko opalona, bo było go widać na twarzy. Nie powrócę już do tego produktu, ponieważ nie potrzebuję tak silnego krycia.
Zatępca: Bourjois Healthy Mix

Receptury Babuszki Agafii  kremz jonami srebra na dzień i na noc (40ml/17zł)

Opakowanie mniejsze niż standardowy krem, w bardzo miękkiej tubce, z której świetnie wyciskało się krem. Wersja na dzień, była lekka, delikatnie nawilżała i długo się wchłaniała. Wersja na noc miała prawie tak samo lekką konsystencję jak poprzednia. Wodnista, ciężko ją było wsmarować. Ogólnie, nie zauważyłam wielkiego odżywienia mojej skóry po tej kuracji jonami srebra. Nie wrócę do tych produktów i cieszę się, że się skończyły, bo były bardzo średnie. 
Zastępca: Nivea MakeUpStarter i BioDermic  krem na noc oliwkowy


Mój ulubiony krem, bardzo gęsty. Świetnie nawilża delikatne okolice pod oczami. Jest dość wydajny, ma fajne opakowanie, z którego nie schodzą napisy. Zużyłam już chyba 3 opakowania. Pomimo tego, ze jest on przeznaczony dla kobiet po 30stce krzywdy mi nie zrobił i pewnie do niego kiedyś wrócę
Zastępca: jeszcze nie mam, ale podbieram Mamie krem z Avonu

Woda różana Natural Rose ( 200ml/ 20 zł)

Opakowanie najzwyklejsze na świecie. W pojemności 200ml i bardzo dobrze, że nie większe. Używałam jej jako toniku, po każdym myciu twarzy. Strasznie mnie skóra szczypała, była czerwona i piekła jak przy ognisku. Spodziewałam się, że będzie super działać na moją suchą skórę, ale niestety żadnego ukojenia. Nigdy więcej.
Zastępca: Płyn micelarny Lirene 20+ z tańczącymi drobinkami

Ziaja De-makijaż dwufazowy płyn do demakijażu (100ml/ około 7zł)

Masakra. Zmywanie tym produktem początkowo było super. Całkiem nieźle schodził tusz, eyeliner, cienie, a na drugi dzień czarne wory pod oczami. Nie dało się porządnie domyć oczu. Zostawiał tłustą powlokę, ale to robi każdy płyn dwufazowy. Niestety był bardzo mało wydajny. Nigdy więcej do niego nie wrócę.
Zastępca: Lirene dwufazowy płyn do demakijażu



BeBeauty żel-peeling

Jest dla skóry tłustej i mieszanej, ale te delikatne drobinki nie podrażniały mojej cery. Sprawdzał się w nagłych przypadkach. Delikatnie złuszczał, nie podrażniał i nie przesuszał. Ściąga skórę, ale jest ona odświeżona i pozostaje uczucie czystości. Wrócę. 
Zastepca: OrganicShop peeling enzymatyczny Mango


Ziaja maska nawilżająca zielona glinka (8ml/ 2zł)

Moja ulubiona maseczka nawilżająca. Zielony krem nie zastyga na twardą skałę, ale ciągle jest wilgotny, dzięki czemu nie ściąga dodatkowo skóry. Bardzo fajnie nawilża, wygładza suche skórki. Nie zapycha i nie podrażnia. Skóra jest po niej miękka i ukojona. Wrócę.

Ziaja maska regenerująca brązowa glinka (8ml/ 2zł)

Nie zauważyłam wielkiej regeneracji. Skóra po jej użyciu była nawilżona, ale nie aż tak jak po zielonej. Nie zastygała na twardo, ciągle była plastyczna. Nie podrażniała, nic mnie nie piekło. Dobry produkt. Nie będę do niej wracać, bo nie dawała wielkiego nawilżenie i nie prezentowała się zbyt zachęcająco ;p

Bielenda maseczka 2w1 kompres i maska awokado (2x7ml/około 3.50zł)

Maska była bardzo przyjemna, dobrze nawilżała, moja skóra ją ciągnęła do zera. Świetne. Kompres po minucie tak zaczął grzać moją twarz, że od razu go zmyłam i cały dzień chodziłam czerwona jak burak. Nie wrócę do tego produktu, ze względu na podrażnienia.

Lirene Anty-Stres (7ml/2zł)

Delikatna maseczka, bardzo wodnista. Dobrze się rozprowadzała i szybko wchłaniała. Fajny produkt. Nie dawała wielkiego nawilżenia, ale była świetna do nałożenia przed imprezą, żeby skóra była bardziej rozjaśniona. Jak kiedyś trafię to odkupię.


Avon szampon Ultimate Volume (250ml/ około 10zł)

Bardzo fajnie oczyszczał i mył włosy. Nie wywołał żadnych podrażnień. Miał delikatny zapach i odbijał lekko włosy u nasady. Ogólnie przyjemny, ale zwykły produkt. Jeśli będzie w dobrej cenie, a coś akurat będę zamawiać to go wezmę.
Zastępca: Szampon Argan Professional Biedronka

Avon odżywka Ultimate Volume (250 ml/ około 10zł)

Gęsta i treściwa konsystencja. Niestety nie odżywiała włosów jakoś szczególnie. Nadawała się do codziennego użytku, nie przesuszyła moich końcówek. Włosy początkowo były wygładzone, ale koło południa zaczynały się lekko puszyć. Pewnie dlatego, że jest to odżywka dodająca objętości. Nie wrócę do tego produktu, bo nie lubię puszka-okruszka.
Zastępca: Odżywka Argan Pofessional Biedronka


Alterra olejek papaja i migdał (150ml/ 18zł)

Mój ulubiony drogeryjny olejek. Pięknie pachnie, nawilża i odżywia. Używam go do wszystkiego, do masek, samodzielnie na twarz i włosy. Nie wiem które to już moje opakowanie. Na pewno do niego wrócę jak skończę moje półkilowe opakowanie oleju kokosowego. 

Schwarzkopf Gliss Kur odżywka w sprayu z płynna keratyna (200ml/ 12zł)

Nie przepadam za tą odżywką. Nie nawilża włosów. Używam takich odżywek po każdym myciu w celu ułatwienia rozczesywania. Niestety tej muszę się ostro napsikać żeby zauważyć jakikolwiek efekt. Nie chciałam do niej wracać, ale niestety kupiłam ją ponownie, pomyliłam się. Zmęczę drugie opakowanie i kupie też tą odżywkę, ale w wersji złotej z olejkami.

Green Pharmacy jedwab do włosów z aloesem (30ml/ 10zł)

Najlepszy jedwab jaki kiedykolwiek miałam. Konsystencja nie była tak mocno tłusta jak innych jedwabi (np. Joanny). Na włosach rozprowadzał się bardzo równomiernie. Nie były tak sztucznie obklejone. Nie obciążał. Włosy po nim były miękkie i delikatne. Na pewno do niego wrócę.
Zastepca: Argan Oil


Receptury Babuszki Agafii Maska 20 minutowa Instensywna Regeneracja (200ml/ 15zł)

Szczerze powiem, że ten produkt był tak kiepski, że nawet nie pamiętam co w nim takiego było. Starczył na max 5 razy. Nie dawał żadnych nadzwyczajnych efektów. Nie powracam do tej maski.
Zastępca: Avon Planet Spa z owocami jagód

Pantene Aqua Light szampon i odżywka (s300ml/10zł, o 200ml/10zł)
Moje ulubione produkty. Moje włosy są po nich idealne. Miękkie, gładkie i cudownie pachnął. Zawsze powracam.


Bielenda masło do ciała Papaja (100ml/ 5zł)

Nawilżenie w porządku. Zapach był męczący i nie owocowy. Zalatywał mi jakimiś ziołami. Opakowanie bardzo mi pasowało, bo tylko 100 ml, więc świetne do zabrania na wyjazd. Konsystencja gęsta.Wolę wersję arbuzową. Mam nadzieję, że jeszcze na nie trafie.
Zastępca: Avon, Planet Spa masło z minerałami z Morza Martwego

Le Petit Marseillais żel pod prysznic Biała Brzoskwinia i Nektarynka (250ml/ 14zł)

Po tak drogim produkcie spodziewałam się zachwytów. Lekkie rozczarowanie odczuwam i niedosyt. Zapach świetny, orzeźwiający i apetyczny. Nie przesuszał skóry, mył, miał przyjemne opakowanie. Trochę za rzadka konsystencja. Najzwyklejszy w świecie żel.
Zastępca: TBS żel pod prysznic truskawkowy

Eveline Serum do biustu (150ml/ 15zł)

Lubię ten produkt. Nawilża, utrzymuje skórę w odpowiedniej sprężystości i jędrności. Polecam. Teraz od niego odpoczywam.
Zastępca: Ziaja MultiModeling


 Avon peeling do stóp Wiśniowy (100ml/ 10zł)

Bardzo drobno zmielony peeling. Nie były to ostre drobinki. Nadawał się do codziennego stosowania. Stopy po regularnym stosowaniu były bardzo wygładzone i miękkie. Nie przesuszał skóry i nie podrażniał. Dodatkowo pięknie pachniał wiśniami. Jedyny minus to średnia wydajność.
Zastępca: Avon peeling do stóp Foot Works z solą morską

Rexona Invisible Pure (50ml/ 10zł)

Delikatny zapach. Dobrze zabezpieczał, ale długo się wchłaniał. Na szczęście nie zostawiał smug, zacieków na ubraniach. Przyzwoity.
Zastępca: Adidas


Gellette Satin Care zel  do golenia skóra sucha (150ml/18zł)

Bardzo lubię te żele. Wszystkie działają tak samo, a ogrom rodzajów zapachowych nie zwala mi się nigdy zdecydować. Ten był lekko kwiatowy i delikatny. Nie pozostawał długo na skórze. Golenie szło wyśmienicie, jak po maśle ;p Nie zacinałam się i nie miałam podrażnień. Dodatkowo żel jest bardzo wydajny, bardziej niż pianka. Produkt nie najtańszy, ale bardzo dobry i warty.
Zastępca: Nivea pianka do golenia dla mężczyzn :

Veet krem do depilacji skóra sucha (200ml/15zł)

Uwielbiam te produkty, kiedy mam maksymalnego lenia, albo chcę wydepilować przedramiona. Nie podrażnia, dobrze rozpuszcza włoski. Niestety śmierdzi, jak to tego typu produkty. Trzymam go około 8 minut i po owłosieniu nie ma śladu. Efekt gładkiej skóry przedłuża się u mnie o około 2 dni, w lecie to i tak super.
Zastępca: krem Veet wersja niebieska

Może i w środku wakacji, ale dopiero teraz mam chwilę, żeby przedstawić minione produkty. Niektóre okazały się świetne, do innych nigdy już nie powrócę. Kilka nowości i kilka tradycyjnych w mojej kosmetyczce :)

piątek, 4 lipca 2014

Peeling enzymatyczny Organic Shop

Moja skóra, pomimo tego, że jest delikatna i wrażliwa jest jeszcze napakowana naczynkami, które lubią pękać podczas silniejszych zabiegów. Niestety, suche skórki, które mam ciągle muszę jakoś usuwać, pomijam to, że najczęściej je zdrapuję, co jest głupotą kosmiczną. Baardzo bym chciała, żeby ich nie było, ale nie mogę używać klasycznych mechanicznych peelingów, bo moja twarz wygląda wtedy na gładką i rozjaśnioną, a po minucie czerwona i bolącą. Masakra, ani w jedną, ani w drugą stronę. Już szmat czasu temu odkryłam kosmetyki rosyjskie  i pewnego dnia natknęłam się na peeling enzymatyczny z Organic Shop.


Mango i brzoskwinia. Jak tylko zobaczyłam to połączenie myślałam o cudownym zapachu mango rozpływającym się na mojej twarzy. A tu nie! Woń jest bardzo delikatna, lekka, może to i lepiej, bo duszący i intensywny zapach nie nadawałby się na trzymanie na twarzy przed 15 minut, bo tyle trwa u mnie jednorazowa aplikacja.

Konsystencja jest bardzo kremowa, maseczkowa i bogata. Nakładam grubszą warstwę, żeby tak szybko się nie wchłonął i żeby miał możliwość do działania. Dla mnie trzymanie maseczki według zaleceń 5 minut nic nie wnosi. Więc wydłużam czas.  Produkt nie zasycha tak jak glinki, ale po pewnym czasie staje się bardziej plastyczny.


Co zaskakujące w składzie jest alkohol, ale na szczęście nie jest on wyczuwalny na twarzy, w zapachu i działaniu. Z dobroci mamy olej z oliwek,masło z owoców mango, olej migdałowy.

Samo działanie, bo ono jest najważniejsze określiłabym jako dziwne. Gęsta konsystencja rozsmarowuje się jak krem. Po kontakcie ze skórą czujemy delikatne nawilżenie i lekkie mrowienie. Po kilku minutach, twarz  zaczyna lekko szczypać, ale jest to do zniesienia. Kiedy zmywam produkt z twarzy ciepłą wodą, skóra jest wygładzona, sprężysta, nawilżona i rozjaśniona. Nie ma śladu po mrowieniu i ewentualnych podrażnieniach jakie mogłoby wywołać. Może właśnie tak ma działać ten produkt? Jeżeli chodzi o suche skórki znikają, ale nie jest to długotrwałe. Zabieg najlepiej ponawiać co jakieś 3-4 dni, bo zaczynają się pojawiać suche skórki. Produkt nie naruszył moich naczynek.

Podsumowując, bardzo przyjemny produkt, z delikatnym działaniem, który  nie podrażnił mojej skóry.

Pozdrawiam :)

środa, 2 lipca 2014

Wakacyjne akupy!

Denko w końcu skończyłam i oczywiście musiałam uzupełnić 'zbiory', bo to już nie są zapasy tylko kolekcja. Echh, jaki człowiek głupi. Usprawiedliwiam się trochę, ze miałam kod rabatowy do Super-Pharm, wiec nie mógł się zmarnować :) No i zaszłam do Rossmanna, bo był po drodze, ale jak się znalazłam na stronie ezebra.pl, to już nie wiem. A!


Rok temu pisałam o kremie do twarzy Dermedic, nawet tego samego, ale dla skóry suchej. Był dla mnie po prostu zbyt tłusty, dlatego w tym roku pokusiłam się o krem dla skóry mieszanej i tłustej. Używam od kilku dni i muszę przyznać,że jestem zadowolona.  Le Petit Marseillais żel pod prysznic biała brzoskwinia i nektarynka, strasznie drogi, ładnie pachnie i ogólnie żel jak żel. John Frieda Sheer Blonde zakupiona w S-P z kartą rabatową i tak była droga. Regularna cena tej odżywki to 30 złotych. Nie wiem, czy coś zdziała, ale chcę jej używać jako maski. Pokażę zdjęcia przed i po :)


Idzie lato, a w zasadzie już jest (czego nie widać w Wawie). Dlatego pomyślałam o ochronie moich białych ramion,które co roku są czerwone. Nie chciałam nic ciężkiego, bardzo napaliłam się na produkt z Nivea w sprayu, ale kiedy zobaczyłam o połowę tańszy Sun Ozon, to od razu wzięłam :) Oczywiście dokarmiam cellulit żelo-kremami. Nivea kupiłam na zastępstwo Tołpy. Nie jest to mój ulubieniec, ale ma dość lekką konsystencję, wiec ujdzie. Lirene Body Arabica dla jasnej karnacji, czyli mój wakacyjny niezbędnik. Ja się nie opalam, a dzięki temu produktowi,moja skóra wygląda zdrowo i ładnie.


Po nieudanym podejściu do utwardzacza Eveline doszłam do wniosku, że nic nie zastąpi Seche Vita i odkupiłam go w sklepie ezebra.pl. Jak wiadomo ja lakierowym maniakiem jestem i wpadł mi w łapki piękny Essie Pink About It. Cena tego lakieru to 11 złotych, więc zal było nie skorzystać. Kolor jest prześliczny, cukierkowy róż. Tez zestaw utrzymuje się na moich paznokciach około tygodnia.

Sesja zakończona i nareszcie mogę się cieszyć wakacjami! Tylko gdzie to ciepło? ;c

Pozdrawiam :)