czwartek, 1 sierpnia 2013

Zakupy lipcowe cz.2

Dzisiaj dostałam swoją pierwszą w życiu wypłatę. To cudowne uczucie, kiedy można powiedzieć 'To ja, własną pracą na to zarobiłam :)' . Niestety, to co Wam dzisiaj pokażę, nie jest jeszcze za moje pieniądze i pewnie długo nie będzie, bo pierwsza pensja trafiła do skarbonki i czeka na szczytny cel. Zacznijmy drugą część moich zakupów, dzisiaj mniej kosmetycznie.





 Pierwszym zakupem, którego początkowo żałowałam, bo wyszedł prawie 90złotych był ten oto plecak. Błękitny w sówki. Miałam wrażenie, że będzie badziewny i dla małego dzidziuska. Okazało się, że jest on tak świetnie wykonany, że byłam w dobrym szoku jak go otrzymałam. Sztywny materiał, wszystko na suwaczki, magnesy, porządnie wykonany i jestem bardzo zadowolona. Plecak idzie aż z Anglii, ale warto poczekać około 10 złotych. Link do aukcji.


Kiedy pojechałam do fotografa, żeby zrobić zdjęcia do legitymacji studenckiej zobaczyłam mały sklepik i przed nim tą sukienkę. Była całkiem tania, bo wyszła 45 złotych. Jak wróciłam do domu okazało się, ze jest ona z Primarka, więc będzie ją można znaleźć na allegro. Wykonana jest z bawełnianej koronki, cała na podszewce. Całkiem niezły zakup :)






Skusiłam się na maxi spódnicę, nie wiedziałam czy będę w takiej dobrze wyglądać przy moim1,64, ale stwierdzam że czuję się w niej świetnie. Jest zwiewna, w kolorze szaro-beżowym. Super wygląda do białej bluzeczki i sandał. Kosztowała 35 złotych u Chińczyka.


Pokusiłam się o luźne spodnie. Będą idealne na chłodniejszy dzień. Mają taki jakby allandynowy krój i są bardzo przewiewne. W pasie na gumkę, a wszystko związuje się sznureczkiem, który ma na końcach dwa koraliki. Spodnie są z bawełny i kosztowały 35złotych.





Koszulka z której moja mama bardzo się śmiała. Uważa, że to dla zdeklarowanego alkoholika xD E tam, przynajmniej jest przewiewna i spada na jedno ramię, mam nadzieję, ze za szybko się nie spierze napis. Kosztowała 25 złotych.

Wisiorek, który tu widzicie, jest zakupem z CCC, kosztował 17złotych i wygląda świetnie. Muszę go z czymś połączyć. Myślę, że jeszcze go gdzieś znajdziecie.


Ostatnio czaszki są bardzo często na moich nadgarstkach. Strasznie spodobał mi się ten motyw, ale tylko na bransoletkach. Tą kupiłam za 9złotych w sklepie indyjskim na Starówce w Warszawie. Sowa pochodzi z Pepco i jest przeurocza.


Sandały na które już długo polowałam. Zaczęło się od tego, że zobaczyłam w tramwaju dziewczynę w takich, ale zamiast brązowego, miała jeden pasek niebieski. Miłość od pierwszego wejrzenia można powiedzieć. Są super. Wygodne i skórzane. Koturn ma około 12 cm, ale 2cm platforma ułatwia nam życie. Wkleiłam sobie dodatkowe wkładki, bo inaczej nie dałabym rady z moimi palcami, które w każdych butach muszą mi się wyślizgiwać. W promocji w Syrenie te buty kosztowały 80 złotych, ze 160. Jest różnica.


Opiekuję się teraz swoją kuzynką, która ma 7 tak i jest przepełniona energią. Chodzi do klasy sportowej na profilu pływanie, więc takie gumowe sandałki przydadzą mi się w 100%. Od dwóch tygodni spędzam dziennie 5h w wodzie i przy niej. Są trochę twarde, ale w CCC kosztowały 22 złote, więc zaryzykowałam. Na razie mnie nie obtarły.





Kolejna rzecz która za mną chodziła to ta torebeczka. Mała, ale zmieści mi się wszystko to czego potrzebuję na imprezie itd. Świetnie się prezentuje. Jest lakierowana i ma nasycony granatowo-niebieski kolor. Kosztowała około 30 złotych.

No i wkładki do butów, które widziałyście już w butach wyżej :) Są to skórzane, antypoślizgowe wkładki, które są super miękkie i działają. Kosztowały 9 złotych.



Mam balsamów, aż mi z szafki wypada, ale nie mogłam się powstrzymać kiedy zobaczyłam, że w sklepie w mojej miejscowości ten 'balsam' kosztuje 14 złotych. Jak na razie jestem prawi zadowolona, ale recenzja na pewno się pojawi, bo to jest jednak nowość.

Różowy, gumowy portfelik, który skradł moje serce. Przydaje się do plecaka, żeby nie wozić wszystkich kart ze sklepów i całej reszty. Ukochany słodziak :)

1 komentarz: