piątek, 30 sierpnia 2013

Długie wakacje, więc wielcy ulubieńcy cz.1

Nie robię ulubieńców, zapominam o nich, mam wrażenie że to bez sensu itd, ale teraz muszę to zmienić, bo denko jest co miesiąc, a ulubieńców braknie. W ramach wielkiej poprawy pojawią się mega wielcy ulubieńcy moich wakacji (od maja do sierpnia), będą dwie części, bo nie dam rady tego opisać, a nikomu nie będzie się chciało czytać całego wykładu. Dlatego dzisiaj pielęgnacja.



Moim codziennym szamponem był Nivea Sensation nadający objętości.(12zł/250l) Spodziewała się zwyklaka i nie pomyślałabym, ze umieszczę go w swoich ulubieńcach, ale okazał się on świetny. Odświeża włosy, zmywa oleje, unosi i pozostawia włosy sypkie i lekkie, do tego delikatnie pachnie. Co trzeci dzień, przed nałożeniem maski oczyszczam swoje włosy szamponem z Balea głęboko oczyszczającym (14zł/250ml) i z tym muszę się zgodzić. Włosy aż skrzypią, ale najszczęśliwsze jest to, że mogę je rozczesać przed nałożeniem maski. Niestety dostępność jest średnia, tylko internet. Moja ulubiona odżywka z Pantene intensywna regeneracja do włosów normalnych. Pięknie pachnie i odżywia włosy. Są po niej śliskie, lekkie i miękkie. Podkreśla ich naturalny kształt. (14zl/200m)


Kolejny produkt z Pantene odżywka w sprayu z serii Aqua Light (150ml/17zl) to przepiękny zapach. Świetnie nawilża włosy w ciągu dnia i pozostawia taki zapach, że wszyscy pytają co to za produkt. Sprawdziła mi się na plaży, żeby włosy nie były mega suche od wiatru, wody i słońca. Suchego szamponu Batiste (200ml/20zl) używałam, żeby ujarzmi swoja grzywkę. Chciałam ją jakoś spinać, ale zawsze wyglądała płasko, ale kiedy spryskałam ja suchym szamponem dostawała takiej objętości, że mogłam zrobić koczka z retro grzyweczką. Spryskiwałam włosy u nasady, kiedy potrzebowałam szybkiego odświeżenia włosów i efekt WOW. Uniesione i duże włosy. U mnie to rzadkość. Jedwabiem z Joanny (30ml/14zl) wygładzałam swoje końcówki, bo chciałam go do czegoś zużyć i muszę przyznać, ze na końcówkach się nie skończyło. Nakładany od połowy włosów pięknie je nabłyszczał i wygładzał. Świetnie sprawdza się też przy loczkach lub prostowaniu, bo włosy są sypkie i lśniące. Doustnie na włosy stosowałam tabletki Biotebal, (30zl/30szt.) to moje drugie opakowanie i widzę jakąś poprawę. Ni będę pokazywać Wam mojej szczotki z kłakami, bo to nieapetyczne, ale musicie mi wierzyć na słowo, ze jest jakiś postęp w sprawie wypadania. Dodatkowo wspomnę o mojej ukochanej masce, której niestety już nie mam, ale do której wrócę- Kallos Latte.


Chcę napisać więcej o tych produktach, więc w skrócie. Wszystkie trzy super mi się sprawdziły. Tonik z Lirene (200ml/9zl) oczyszcza i usuwa napięcie. Micel z Loreal (200ml/17zl) świetnie zmywa makijaż i oczyszcza, tak samo jak micel z BeBeauty (200ml/5zl), który nadrabia jeszcze ceną. Chcę zrobić porównanie tych obu płynów micelarnych w następnych postach.


Dwa cudowne produkty do twarzy w cudownych cenach. Żel-krem świetnie zmywa makijaż, a peeling odświeża i oczyszcza. Napiszę o nich więcej za jakiś czas, bo to super produkty. Oba w pojemności 150ml za 5 złotych.


Dwa wakacyjne zapachy. Original Source (7zsl/250ml) o intensywnym zapachu ananasa i Balea (9zl/300ml) o zapachu mango. To połączenie świetnie odświeżało, a przy okazji było słodkie i przypominało mi sorbety od Grycana. Balea niestety słabo dostępna, ale OS można dostać w każdym Rossmannie. Produkty dobrze się pieniły i myły. O żelu z Balea i pisałam już wcześniej więcej w tym poście. Nivea Balsam pod prysznic(250ml/14zl) to dobre rozwiązanie w upalne dni, kiedy nie chcemy nakładać dodatkowych, lepkich warstw na nasze ciało, a potrzebujemy mało intensywnego nawilżenia, takiego na dzień. Usuwa uczucie spięcia skóry, delikatnie nawilża i nie zostawia tłustej warstwy idealne połączenie na lato. Do tego aplikacja jest szybka i wygodna.


Cały czas używam serum do biustu (150ml/14zl) i antycellulitowego (250ml/17zl) z Eveline. To moi faworyci w ujędrnianiu i udoskonalaniu ciała. Działają i widzę rezultaty na swoim ciele. Pomimo tego, że mój cellulit siedzi na mnie jak za jakąś karę widzę, że jest bardziej wygładzony. To dzięki ruszaniu się, ale myślę, ze ten produkt też utrzymuje ten efekt i go napędza. Na ciało nakładałam też balsam do opalania z Lirene (250ml/10zl), który świetnie się wchłaniał i był wodoodporny. Nie zostawiał lepkiej warstwy i nie brudził mi ubrań. Był bardzo lekki. Pamiętam, ze większość antysłonecznych balsamów była bardzo oporna do rozsmarowani i bardzo tłusta z tym produktem jest całkowicie inaczej.


Serum do skóry suchej Baikal (30ml/25zl) używam już dłuższy czas i muszę napisać o nim i reszcie serii oddzielną notkę. Dzisiaj powiem tylko, że jego używanie to super przyjemność. Delikatne, o bardzo wodnistej konsystencji, ale świetnie nawilżające świetnie sprawdza mi się kiedy po całym dniu mam zmęczoną słońcem twarz. Rano zawsze nakładam mój krem z filtrem Dermedic Sunbrella 50+ (50ml/30zl). Daje intensywne nawilżenie i niestety tłustą warstwę, która potrzebuje trochę czasu żeby zniknąć z twarzy. Pomijam to, bo dzięki temu produktowi moja skóra nie była ani razu spalona, ale opalona, to mi się nie zdarza. Maseczkę z YvesRocher (75ml) pokazywałam już w dużym poście, ale namiętnie używam jej teraz cały czas. Jako krem na noc, jako maskę, która nawilża i rozluźnia moją skórę po słonecznym dniu. Bardzo ją lubię, skóra po niej jest tak nawilżona i delikatna, ze ciągle się dotykam. Bardzo często nakładam pod nią cienką warstwę olejku z Alterry Papaja i Migdał (100ml/18zl), który ma przepiękny zapach, skład i działania. Nawilżam nim każdą przesuszoną część swojego ciała, nakładam go na włosy, na twarz, na końcówki, a on się nie kończy. I dobrze, bo ciężko go znaleźć w Rossmannach. To chyba najulubieńszy produkt wielu Polek.


Walka z potem była bardzo zaciekła w te wakacje, ale dzięki Perspirexowi (Etiaxil) i nie musiałam w ogóle się męczyć z plamami i zapachem. Używam go regularnie co trzeci dzień. Trzeba pamiętać, że skóra nie może być podrażniona, bo pieczenie jest nie do wytrzymania. Produkt trochę swędzi, ale jak użyjemy go na noc i damy mu się dobrze wchłonąć to nie ma problemu z dyskomfortem. Jest on droższy od Blokera Ziaji ale moim zdaniem o niebo lepszy. Ma tylko 25 ml i kosztuje około 50 złotych, ale mamy pewność ze go zużyjemy i efekt jest o wiele lepszy. Antyperspirant z Nivea (9zl/50ml) jest moim faworytem od długiego czasu. Nie brudzi ubrań i ma delikatny zapach. Pomimo tego, że używam takiego hamulca całkowitego wolę jeszcze nadać swojej paszce jakiś zapach, tak żeby mieć 100% pewności, że nie 'dam plamy'.


Akcesoria lata w postaci torebek i koszulek nie przewiduję, ale w postaci tarek do stóp i pilników juz tak. Duet z Rossmanna jest cudowny. Tarka jest metalowa (ok.5zl) i porządnie ściera skórę, która odkryta przez prawie trzy miesiące robiła się szorstka i wyglądała jak brudna. Pilnik (ok.5zl) wyrównywał wszystkie skórki i pozbywał się resztek. Bardzo tani, a dobry sprzęt. Pilniczek (10zl) szklany to ostatnio moja prawa ręka. Paznokcie mi się obcierają i o chwila mam jakiś zadzior, dzięki niemu nie muszę obcinać paznokci tylko delikatnie ścieram nierówność i nadaję paznokciowi inny kształt. Nie miało być o butach, ale o tym produkcie muszę coś wspomnieć, bo może okazać się bardzo pomocny.  Jest to szampon do skóry nabuku, ale świetnie nadaje się do czyszczenia trampek. Produkt można zakupić w CCC za cenę 10 złotych i starczy na trzy razy, ale buty są później czyste jak z pralki, a przynajmniej się nie rozkleją.

Zapraszam na drugą część moich ulubieńców w następnym poście. Będą w nim lakiery, pędzle i kolorówka.

Pozdrawiam :) 

2 komentarze:

  1. Uwielbiam szampony batiste! <3 a kosmetyki z balea w końcu muszę przetestować!:))

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie zaczynam testować ten micel z L'oreal, zobaczymy jak u mnie się spisze :)

    OdpowiedzUsuń